Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
2. DUSZA - WIELOBARWNE SŁOWO
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Dusza - wiele znaczeń
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 4:59, 27 Cze 2011    Temat postu: Gdy nie ma świadomości, jest inny rodzaj świadomości

JJW111000720

Można wejść jeszcze głębiej w ten stan i uwolnić się od umysłu i zmysłów. W takiej głębi będziemy prawdziwie wolni i prawdziwie nieświadomi – tak nieświadomi, że nie będziemy zdawać sobie z tego sprawy, ani z czegokolwiek innego, co się w tym czasie dzieje i nie poznamy tego z pamięci zmysłów. Bowiem nie tylko odbiór nie będzie miał oparcia, ale i pamięć nie oprze się na czymkolwiek. /Stan taki doświadczany jest w najgłębszym śnie. Sen taki jest zaś powrotem do własnego rdzenia. Doświadczanie jego w medytacji, choć zjawiskowo jest tym samym, to jednak wskazuje na zupełnie inne już powiązanie tego stanu z ludzkim umysłem./
A gdy uda nam się utracić wszelką łączność z wszelką materią (choć będzie to tylko wyłączenie procesu myślenia i wyłączenie doznań zmysłowych)... nastąpi stan jak w „nie ma świadomości po śmierci” choć naszej śmierci jeszcze nie będzie.
Taką świadomość miał na myśli Jadźnawalkja, lecz czy ta cisza to brak świadomości? Z punktu widzenia życia ludzkiego to tak i dlatego Jadźnawalkja powiedział, że po śmierci nie ma świadomości. Ale z punktu widzenia Atmana to, co pozostaje, też jest świadomością – to właśnie rdzeń świadomości i sama świadomość – zupełnie inna, niż ta powstająca z reakcji..

Tak jak można mówić o kilku rodzajach świadomości, wielu uwarunkowanych, czyli względnych, i jednej nieuwarunkowanej. Tak samo można mówić o kilku rodzajach nieświadomości, także wielu względnych i jednej nieuwarunkowanej. Nieuwarunkowana nieświadomość to zupełne niedziałanie. /Znalezienie jej jest tak samo trudne jak „znalezienie” najmniejszej niepodzielnej cząstki świata i tak samo trudne jak znalezienie granic świata. Najwyższy Bóg tylko tam sięga i ci, których On przygarnia./ Zaś względne nieświadomości są działającymi strukturami leżącymi poza zasięgiem naszej myśli, lecz niekoniecznie leżącymi poza zasięgiem naszych odczuć. Można je, zatem zaliczyć także do świadomości, gdyż oddziaływają na nasze pole działania lub pole odbioru. A przecież nasze pole odbioru i pole działania nie opiera się jedynie na naszych myślach i na naszych podstawowych pięciu zmysłach. Nadto jakaś przykładowa nieświadomość może wiedzieć więcej niż nasza świadomość, co może manifestować się jako słuszny lęk – obawa przed zrobieniem czegoś, do czego popycha nas nasza świadomość. A zatem ta „nieświadomość” sama w sobie także posiadać może większą świadomość niż nasza „świadomość”. A nam wydaje się być nieświadomością, bo nasza myśl nie ma do niej dostępu. Choć ona ma dostęp do naszej myśli.

Nie ograniczajmy duszy tylko do materii, zmysłów, umysłu i znanej nam świadomości., W jej zasięgu i poza tym światem leżą inne narzędzia. Aby wziąć inne narzędzia, trzeba odłożyć te, na których się skupia swoją uwagę. Między odłożeniem a wzięciem leży przerwa, którą możemy spostrzegać jako nieświadomość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 5:04, 27 Cze 2011    Temat postu: Śmierć i jej końcowa faza

JJW111000721

Ale dlaczego ludzie po śmierci mają świadomość? Tak wynika z opisów tych, co wrócili, oraz z kontaktów z duchami zmarłych. Także z nauk buddyjskich pomimo buddyjskiej pustki jako podstawy nauk buddyjskich. Co zatem Jadźnawalkja rozumie przez śmierć? Czy to śmierć ciała, czy też śmierć w rozumieniu różokrzyżowców, czyli śmierć wszelkich ciał materialnych włącznie z ciałem mentalnym?
Myśl jest także formą materii, choć najbardziej subtelną. Dla takiego mędrca jak Jadźnawalkja śmierć ciała fizycznego nie jest w ogóle śmiercią. Dlatego gdy mówi o śmierci należy rozumieć pełną śmierć i dotyczącą całej sfery materialnej. Także wg Bhagawat-gity pragnienie, umysł, inteligencja i „ego”, uznane w niej za fałszywe ego, są jedynie elementami natury materialnej /B. g. Taka jaką jest 13.6-7 oraz Znaczenie/ zaś świadomość oparta na nich jest jedynie materialną świadomością. A to przecież nasza świadomość i to, co przez nią rozumiemy i przez którą, na co dzień działamy.
Dlatego dla Jadźnawalkji śmierć jest wtedy, gdy Atman odrzuca te wszystkie materialne elementy włącznie z opartą na nich świadomością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:54, 27 Cze 2011    Temat postu: Ludzka znana świadomość

JJW111000722

Bo jeśli nasza świadomość to odbiór tego, co jest, w oparciu o jakieś przeszłe doświadczenia oraz w oparciu o spostrzegane obecnie związki między zjawiskami, to okazuje się, że taka świadomość sama w sobie nie istnieje, a jest jedynie zdolnością kojarzeń zależną od ograniczonego spostrzegania. Jest zatem tymczasowym zjawiskiem – jakby narzędziem duszy do określonych warunków i nie jest to narzędzie wysokiego poziomu, bo w rzeczywistości jest to łączne narzędzie ciała i świata.
Dusza /jaźń/ nie może zależeć od takiej świadomości. Świadomość taka jest bowiem jakąś „zmienną” i zależną od czegoś spoza niej.
Tak świadomość spostrzega Bhagavad-gita i pod tym hasłem znajdziemy tam świadomość: boską, czystą i demoniczną. Nie jest, więc to coś stałego. (Czy jednego rodzaju.) Mimo to znajdziemy tam sugestię, że prawdziwa świadomość jest stała i niezmienna, a może być jedynie przykryta pożądaniem /patrz 3.39/. Zastanówmy się. Jeśli świadomość może zostać przykryta /”rękawicą”/ i utracić swą czystość, a więc samą prawdziwą świadomość, to czy jest świadomością? (Zmącona świadomość to jakby brak świadomości.) Jest tylko narzędziem i jak ono może być zagubiona czy pozbawiona swych oryginalnych funkcji na skutek skażenia. Aczkolwiek nie można jej w pełni porównać do materialnego przedmiotu, który choć przykryty to nadal istnieje i kiedyś znowu może działać. Jednak takie spotyka się rozumienie w Bhagavad-gicie. Mimo, iż porównanie będzie zależeć od rodzaju przedmiotu i rodzaju działania. Można oczywiście dyskutować, czy zamalowane lustro jest lustrem. Biorąc pod uwagę funkcję lustra, nie jest. Biorąc zaś to, czym było albo, czym może być, to stwierdzimy, iż jest to lustro. Pozostanie jednak faktem, że ów przedmiot zwany lustrem nie jest stały i niezmienny. Można go tak zabrudzić, że przestanie pełnić rolę lustra. Choć lustro jako idea ma rodzaj działania stały i niezmienny, którego funkcją jest odbijanie obrazów. Ale już przejaw tej idei w świecie może być z czasem pozbawiony tej funkcji. Jakkolwiek lustro nawet zamalowane nadal posiada naturę lustra i wszelkie jego cechy, tylko przejawianie ich nie następuje na wskutek skażenia osobowością farby, która jednak sama w nim się przegląda. Dla niej owa czysta świadomość istnieje – choć sama ją zakrywa i powoduje nieczyste działanie.

Jeśli przyjmiemy, iż świadomość jest przedmiotem, to nie może ona być stała i niezmienna. Nawet, gdy uznamy ją za funkcję, to nie możemy jej określić za stałą i niezmienną.
Bo funkcje przedmiotów mogą pojawiać się i znikać. Zaś funkcje idei istnieją stale, gdyż ona istnieje stale.
Każda funkcja ma to do siebie, że może pojawiać się i znikać! Choć sama w sobie ma stałą naturę, to jednak nie istnieje stale jako działanie, a tylko jako idea!
Idee, nawet przemijające w swym zjawianiu u ludzi, istnieją jako coś stałego. Dlatego nieustannie jakieś pokolenia je znajdują – nawet, jeśli nadają im nowe nazwy. I każdy przedmiot jest manifestacją określonej idei w formie fizycznej. Przedmiot przeminie, choć jego idea pozostaje nadal.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:56, 27 Cze 2011    Temat postu: Boga świadomość, a popularna świadomość

JJW111000723

/Gdy ktoś powie, że bóg pojawił się i zniknął, to taki bóg nie był Bogiem. Komu bowiem Bóg się pojawi w pełni majestatu, to nie znika nigdy. Bo kto widzi Boga w pełni, ten w pełni Go rozpozna, a kto Go rozpozna w pełni, ten widzi Go później we wszystkim. (Nie chodzi tu o „widzenie” filozoficzne, które posuwa się do stwierdzenia, że „widzi” Go nawet w tym, co złe, czy w niewiedzy. „Widzenie” tego rodzaju wynika z ograniczenia. Tylko ten, kto zbliży się do widzenia pełnego może to zrozumieć prawdziwie i pojąć, że Bóg będąc we wszystkim nie ma nic wspólnego ze złem, oraz będzie widział, iż nie ma w tym sprzeczności. Wrażenie sprzeczności sprawia jedynie doczesne ograniczone pojmowanie, oraz cecha linearności mowy ludzkiej, za którą często podąża myśl.) Kto zaś nie rozpoznał Boga w pełni, ten Go i nie widział w pełni.
I żadna funkcja Boga nie znika, gdyż zawsze są one wszystkie. Ten, kto ma jedną lub kilka funkcji, przeżywa ich utratę. Kto jak Bóg ma wszystkie, nie może nic utracić. Wszystkie funkcje i działania Boga istnieją stale, podobnie jak Słońce – jest ono i w nocy, choć część ludzi go nie widzi. Lecz Słońce ograniczone jest przestrzenią, zaś Bóg nie.
Świat jednak nie jest Bogiem, ale Bóg jest światem. Tak jak ciało nie jest człowiekiem, choć człowiek przejawia się przez ciało i w tym sensie jest ciałem, mimo że jest czymś więcej. Podobnie Bóg jest czymś więcej niż świat cały. Bóg nie jest przedmiotem./

Dlatego świadomość nawet jako funkcja nie jest stała i niezmienna. Skoro zaś jest ideą to, kto określił, czym ona jest i czym jest jej stałość i niezmienność?
Łatwo jest tu napisać o niej niczym o Bogu: O świadomości! Tyś niepoznana, niepojęta i nieogarniona ...
Tak napisać można jednak o wszystkim. I każdy, kto jest bliski takiego poznania świata i bliski częstego odczuwania Boga, jest bliski stwierdzenia: Bóg jest wszystkim – wszystko jest Bogiem.
Brzmi to bardzo ładnie i bardzo interesująco. Kto wrażliwy na piękno i duchowość to odrzuci?
/Umysł kierujący się racjonalizmem i różnicujący świat odrzuci. Choć prawdziwie racjonalny umysł niczego nie odrzuca ostatecznie, a jeśli wysuwa stwierdzenia to w odniesieniu do określonego układu, np.: Ziemia jest nieruchoma wobec człowieka znajdującego się na niej. Względem np. słońca jest już ruchoma./
Czy jednak piękno i duch, to kryteria do prawdy? Wiadomo, że piękno bywa zwodnicze, a duchy bywają też nieczyste.
Jedyne kryterium do poznania prawdy, to wiedza i mądrość, lecz nie te ludzkie, które są płytkie i naiwne. Dopiero, gdy mądrość ci powie, iż Bóg jest wszystkim, to możesz to powtórzyć.
I choć we wszystkim będziesz mógł widzieć Boga, tak jak w ciele spostrzegasz człowieka, to będziesz wiedzieć, że wszystko nie jest Bogiem – podobnie jak ciało nie jest człowiekiem. I tak, jak odróżniasz martwe ciało od ciała, w którym jest człowiek, tak odróżnisz przejaw Boga od jego „braku” – podobnego do „braku” Słońca. Ludzie na ogół nie dostrzegają różnicy, między jednym, a drugim. (Brak słońca dostrzegają, lecz tylko dlatego, że pamiętają te dobra jakie im słońce dawało, gdy je dostrzegali. W rzeczywistości, gdyby nigdy słońca i dnia nie widzieli, nie dostrzegliby braku słońca. Także, gdyby jako niewidomi żyli pośród niewidomych tak długo, że zapomnieliby o słońcu, to też nie dostrzegaliby braku słońca.)
/I choć każdy człowiek jest świątynią Boga, co znaczy, iż Bóg może się w nim przejawiać. Nie przejawi się jednak w miejscu nie świętym, a większość świątynię zamieniła na targowisko, pole walki, albo coś innego, i nawet, jeśli ktoś w środku ustawił bożka w imię, którego to czyni, a którego nazywa Bogiem, to nic to nie zmienia, oprócz tego, że grzech jego jest jeszcze większy, bo obraża prawdę o Bogu./
A jeśli mądrość też powie, że świadomość jest wszystkim? Wtedy będzie też prawdą, iż Bóg wie wszystko i że nie ma ... nieświadomości!
Dla kogo jednak nie ma, a dla kogo jest?
Czy ty wiesz wszystko jak Bóg?
Jeśli nie, to nie masz tej świadomości stałej i niezmiennej, i nie znasz jej.
/Jest niezmienna, gdyż zawiera w sobie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość./
(Czas dla niej nie może istnieć, bo nie ma jak.)
Skoro zaś nie wiesz wszystkiego zatem to, co nazywasz Twoją świadomością, a co jest niestałe i zmienne, nie jest świadomością prawdziwą.
Bóg ma prawdziwą świadomość i potwierdza to literatura wedyjska stwierdzeniem, że nie ulega On zanieczyszczeniu poprzez kontakt z naturą materialną!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:58, 27 Cze 2011    Temat postu: Świadomość ludzka, a religie

JJW111000724

Nasza świadomość umysłu nie jest jednak stała i niezmienna.
Wszyscy ludzie z własnego doświadczenia wiedzą, iż ich świadomość różni się w jakiś sposób od świadomości pozostałych. Te różnice między świadomościami są typowe jak dla świata narzędzi.
Świadomość umysłu jest, więc zmiennym narzędziem duszy, a jeśli mówi się o czystej świadomości w odniesieniu do uwarunkowanej osoby, to mówi się tak tylko z jakiegoś subiektywnego punktu widzenia, np. religijnego. Religie, bowiem choć mają możliwość prowadzić do Boga, czyli Jego obiektywności, to jednak przez to, że wyprowadzać mają z subiektywności, muszą wejść w subiektywność i używać jej narzędzi. Zaś subiektywne osoby wykorzystują religie do swoich subiektywnych potrzeb. Dlatego żadna religia sama w sobie nie jest i nie może być prawdziwa doskonale, ani dobra w sposób doskonały. Doskonały i dobry jest jedynie Bóg. Jeśli nasza religia przybliża nas do Niego, to spełnia swój cel; lecz jeśli powołując się na nią krzywdzimy (obiektywnie) kogokolwiek, to nie ma to nic wspólnego z Bogiem nawet, jeśli tak będziemy twierdzić.
Każda osobista świadomość opiera się na osobistej wiedzy będąc jednocześnie spostrzeganiem i osądem opartym na tej wiedzy. Gdy ta wiedza jest pełna, to osąd jest obiektywny. Gdy jednak częściowa, to i osąd i postrzeganie są częściowe. A któż z ludzi wie wszystko o świecie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:59, 27 Cze 2011    Temat postu: Bóg. Bezosobowość to prawdziwa osoba

JJW111000725

Osobista wiedza oznacza wiedzę właściwą danej osobie, odmienną, czyniącą z tej osoby indywidualność, różność, odrębność. Ma to miejsce zawsze, gdy wiedza jest niepełna, ograniczona i subiektywna. W wypadku wiedzy całościowej i obiektywnej nie ma czegoś takiego jak odrębność, inność, ani indywidualność, czyli coś osobistego i charakterystycznego, co będzie odróżniać od „innej obiektywności”. Bowiem obiektywność jest jedna. Taka wiedza nie opiera się na żadnym „ja”, a jedynie na prawdzie. Nie ma względu na żadne osobiste interesy, czy wyznawaną religię, albo wyznawane poglądy. W obiektywnym poznaniu tego rodzaju „osobistość” przestaje istnieć.
W tym sensie świadomość Boga – czysta i prawdziwa – jest bezosobowa. Dlatego niektórzy mędrcy mówią, że Bóg jest bezosobowy.
Gdyby, bowiem Bóg miał świadomość w takim sensie osobistą jak ma człowiek, to byłaby ona podobnie ograniczona i subiektywna. Ale można też zapytać: Czy istota taka jak człowiek, ulegająca różnorodnym i tylko niektórym subiektywnościom, a zatem podatna na wpływy niczym przedmiot – czy jest osobą?
Mogą być dwie definicje pojęcia osoby:
1. Osoba jako ktoś, kto jest integralny, stały, niezmienny i niezależny. Wiadomo, że takich cech nie posiada żaden człowiek i w takim znaczeniu żaden nie jest osobą. W tym sensie tylko Bóg jest osobą.
Niezmienny może być tylko obiektywny umysł. Zawierający wszelką wiedzę. Jeśli więc istniałoby wiele tego rodzaju osób, to byłyby one wszystkie tożsame w swojej osobowości. Przez co byłyby identyczne. Tworzyłyby jedność. Jedną istotę. Dlatego mówi się, że Bóg jest jeden. Istoty te w swojej identyczności nie posiadałyby nic osobistego, niczego, co by je różnicowało miedzy sobą. Można, więc mówić, że względem siebie są bezosobowe, a tym bardziej wobec tego wszystkiego, co jest ograniczone, co jednak nie znaczy, iż Bóg nie jest osobą.
2. Osoba jako ktoś, kto różni się od innych, posiada odmienne cechy, wynikające z jej subiektywności, odmienne poglądy i różniące się pragnienia. Ma osobiste, czyli indywidualne, preferencje, przez pryzmat, których działa i odbiera rzeczywistość. W tym sensie osobą jest człowiek, a już na pewno nie Bóg. W tym sensie Bóg jest bezosobowy, czyli niezależny i niebędący pod wpływem takich czynników.
Na ogół przez osobę rozumie się postać, człowieka. Przez postać zaś rozumie się postrzegalną zmysłowo formę. Postrzegalne jest jednak nawet ziarnko piachu, ale osobą go nikt nie nazywa. Postrzegalne są przedmioty i narzędzia. Boga nie postrzegamy zmysłowo w takiej formie, w której jest wszędzie jako świadomość Boga, czyli jako Duch Święty. Zatem w sensie zmysłowego postrzegania nie jest osobą. Jednak bohaterów utworów literackich również nazywa się postaciami, mimo że nie są postrzegani przez zmysły jako formy. W takim szerokim sensie postacią jest Bóg i człowiek, a jako postacie są osobami. Jednak człowiek nie jest postacią literacką, zaś o Bogu nie można stwierdzić, że jest postacią literacką. /Nikt tego nie udowodnił. Poza tym postać literacka tak jak ludzie ma swój czas i swoje miejsce powstania. Bóg zaś istnieje w jednym sensie podobnie jak obiekty przyrody: jest postrzegany umysłem w różnych miejscach i w różnym czasie, na różnych kontynentach, przez ludzi od siebie nie zależnych. A postrzeganie to często jest zanieczyszczone naturą umysłów tych ludzi./
Poza tym niejedna postać literacka wywarła większy wpływ na tysiące ludzi, niż zrobiło to wielu żyjących ludzi, po których dziś nie ma śladu. Zaś wiele postaci literackich ich przeżyło, nadal wywierając swój wpływ i oddziałując na umysły.
Analizując głębiej ludzką naturę zauważamy, iż każda jej cecha na czymś się opiera. Ludzka psychika działa, zatem mechanicznie. Jak więc można nazywać ją osobą? Nie jest ten mechanizm żadną osobą!
W tym sensie to człowiek jest bezosobowy. Zaś prawdziwą i niezależną osobą okazuje się Bóg.
Gdy jednak człowieka nazywamy osobą i skoro jest on osobą maszyną, to nie jest właściwe, aby tak samo nazywać Boga.
Wtedy lepiej mówić, że Bóg jest bezosobowy, a oznacza to, iż jest niemechaniczny, niezależny, niesubiektywny i nieograniczony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:01, 27 Cze 2011    Temat postu: Człowiek

JJW111000726

Człowiek jednak jest czymś więcej niż psychiką i ludzką ograniczoną świadomością.
A czym jest w ogóle świadomość?
Można powiedzieć, że świadomość to reakcja. Ta reakcja może kojarzyć się nam z przejawem zewnętrznym. Zwykle utożsamiamy taką świadomość z reakcją intelektu na zewnętrzne obiekty. Jednak świadomość nie zawsze jest czymś takim i manifestuje się też inaczej.
Gdy powiemy, że świadomość jest odbiorem, to odbiorem jest też interpretacja umysłu, lecz świadomość działa także zanim nastąpi ta interpretacja.
Tę interpretację umysłu również określa się świadomością, gdy np. mówi się: „zrozumiałem to”, „uświadomiłem sobie” o czymś, co już dawno było w zasięgu mojej uwagi, lecz było nierozpoznane przez mój intelekt.
Można, więc mówić tu o świadomości intelektualnej i o jeszcze innej, tej, która jest poza intelektualnym odbiorem – która jest (?) czystym odbiorem, czystą świadomością. I taki czysty odbiór nie jest świadomością intelektualną.
Czy jednak owa inna rzeczywiście taka czysta jest do końca?
Bo jeśli miałem twardy sen i trudno było mnie obudzić /co wielu tłumaczy brakiem świadomości w tym stanie/, to jak to się działo, że zawsze gdy w nocy podchodziło do mnie moje dziecko i tylko stało cicho obok mnie, to mimo najtwardszego snu otwierałem oczy i otaczałem je swoją opieką – bo ono jej potrzebowało.
Zatem śpiąc twardo byłem świadomy, czy nie? Przecież miałem odbiór obecności dziecka. I cóż to była za świadomość, która wiedziała, że dziecko potrzebuje opieki? Musiała posiadać wiedzę o tym, co się dzieje i zdolność rozróżnienia, kto stoi obok mnie. Bo gdy obok mnie był ktoś inny, to się nie budziłem. Budziłem się tylko na obecność dziecka bojącego się ciemności nocy i szukającego opieki ojca.
Zachodził zatem proces rozróżniania i różnicowania. Bez niego jednak nie byłoby wiedzy, ani możliwości właściwego działania! Zatem jeśli czystej świadomości przypisujemy najwyższą mądrość, to także wiedzę, czyli rozróżnianie. Istnieją jednak różne rozróżniania, niosące pożytek, oraz krzywdzące. W obiektywnym sensie. Gdy ktoś rozróżnia coś wyłącznie w oparciu o swój osobowościowy subiektywizm, np. jest rasistą, czy kieruje się przynależnością do jakiejś partii, wówczas będzie rozróżniał błędnie oraz w kierunku niesienia komuś krzywdy.

Wiemy, że Atman istnieje, wiemy też, iż oprócz ekranu istnieje np. kaseta jako źródło obrazu. Postawmy pytanie: Czy kaseta ma jakąś inną jeszcze świadomość niż ów obraz na ekranie?
Zastanówmy się nad zawartością kasety, albo dyskietki, oraz nad zawartością obrazu z ekranu. Co wypadałoby tu określić świadomością? Obraz jest tu drobnym przejawem całego filmu. Nasz kontakt i związek z otoczeniem, uważany za świadomość z powodu naszego odbioru tych relacji, również jest drobnym przejawem naszej ... osobowości i naszego życia. Analizując jednak ten przejaw stwierdzamy, iż ów ograniczony odbiór, którym on jest, będący raczej naszą ograniczoną cechą, /cech mamy wiele i często wiele z nich oddziałuje jednocześnie - dlatego moglibyśmy nawet mówić tu o kilku analogicznych cechach naszej osobowości/ oraz cały ten związek przez niego spowodowany, nie może być prawdziwą świadomością. To tylko coś, co z tej prawdziwej wypływa, a później ginie często w „niepamięci”. Zaś owa „ogromna świadomość” jest gdzieś poza możliwością zasięgu naszego „ekranu” – jako całość. Jest dla nas jakby nieświadomością – ale tylko dla nas, nie dla niej. Ograniczają nas nasze narzędzia percepcji. /Związane z czasem, gdy usuniemy czas, przestrzeń, to wszystko staje się na powrót jednością./
Nie jest to tylko teoria. O fakcie tym wspomina pośrednio Biblia. Mądrość jest związana właśnie z tą świadomością. Jaka bowiem może być mądrość oparta choćby na kilkunastu „przejawach świadomości”? Które w rzeczy samej nie są nawet przejawami świadomości prawdziwej.
Świadomość prawdziwa to pełnia informacji i mądrości. Nie zaś to, co ludzie postrzegają jako świadomość i co bardziej przypomina niewiedzę. Dlatego czytamy, że „mądrość tego świata jest u Boga głupstwem.” /1 Kor. 3:19/
Wielcy mistycy-mędrcy poprzez rozwinięcie innych narzędzi percepcji uzyskiwali wgląd w tę nieograniczoną świadomość, co potwierdzili swoją niezwykłą wiedzą, oraz czynami przekraczającymi powszechną codzienność.
I oni także twierdzili, że człowiek jest ... nieświadomy. Stan ludzki określali porównując go do snu, śmierci, maszyny, niewiedzy.
Zazwyczaj ten ograniczony stan przyjęło się nazywać świadomością. I mimo różnych zdań, to naprawdę nie ma tego stanu po śmierci. /Chodzi tu o śmierć nie tylko ciała fizycznego, lecz wszelkich tymczasowych narzędzi jaźni./ Zaś Atman jest i jest świadomość Atmana, ale nadal poza zasięgiem osoby, która porzuciła ciało /umarła/, gdyż śmierć ciała nic nie zmienia w tym poznaniu Atmana. Za to automatycznie może pojawić się inny stan, który nie jest kontynuacją „ziemskiej świadomości”, choć pozostaje z nią w dużym związku. Jest jednak czymś innym. Istnieje między nimi różnica analogiczna do różnicy między „stanem jawy” człowieka, a stanem jego „snu”. Są czymś innym, ale przecież są ze sobą powiązane ... lecz mimo tego powiązania ludzie nie nazywają snu świadomością. Zaś Chrystus śmierć porównywał do snu, a wiemy, iż sen to tylko inny stan. Nie należy się zatem dziwić, że i Jadźnawalkja może nie nazywać świadomością także tego, co jest po śmierci. Ma ku temu głębsze podstawy, niż mają ludzie do nie nazywania świadomością snu. (Szczególnie, gdy mówi o tym do kogoś, kto jest tutaj – w tym świecie.)
Nie każda śmierć jest przecież taka sama. I nie chodzi tu o różnicę w jej przyczynie.
Ze śmiercią jest podobnie jak z duszą /kto woli to: z duchem/. Z duszą zaś jest podobnie jak z najmniejszą niepodzielną cząstką materii.
Ludzie szukali tej najmniejszej cząstki, a gdy myśleli, że ją znaleźli, okazywało się, że to, co znaleziono, składa się z jeszcze mniejszych cząstek, itd.
Jeśli przez duszę rozumiemy to, co jest głównym podmiotem w człowieku, i jeśli zaczniemy go szukać, to spotykać nas będą podobne problemy.
Na przestrzeni wieków ludzie doszli do różnych wniosków w tym względzie. Część za ów podmiot przyjęła ciało – sferę fizyczną. Inni przez podmiot rozumieją uczucia, te, które są oparte na myśleniu i odbiorze zmysłowym. Jeszcze inni uważają za podmiot samo myślenie. Są tacy, co podmiotem określają odczucia pozazmysłowe. Zaś mniej liczne grupy jako podmiot postrzegają, odpowiednio dla tych grup: życie, świadomość, wolę, byt, itp. określenia.
/W rzeczywistości są to głównie teoretyczne wnioski i są w wydaniu ludzkim czymś płytkim, bo swoim „praktycznym życiem” większość ukazuje, iż za podmiot przyjmuje ciało./
Podmiot ludzki przekracza jednak i te rzeczy, ale skoro one istnieją tak jak istnieje ciało fizyczne, to w każdym z nich manifestuje się śmierć, podobnie jak w ciele fizycznym.
Mówi się, że śmierć jest sprawiedliwa, bo wszystkich równo traktuje. Tak jednak nie jest z wielu względów. Jedni umierają jako młodzieńcy, a inni jako starcy. Ale to jest tylko to, co widzimy na zewnątrz, gdyż oczami widzimy zazwyczaj śmierć tego czynnika ludzkiego, którym jest ciało.
Tymczasem u jednych umrzeć może tylko ciało fizyczne i nadal będzie żył w pozostałych ciałach, astralnym, mentalnym, itd. Ciągle jednak daleki od swojego podmiotu, który w nim jest.
U innych zaś może umrzeć wola, świadomość, życie, odczucia, myśli, uczucia i ciało – wszystko w jednej chwili. Pozostanie zaś byt – bliższy ludzkiemu podmiotowi.
Różnorodne są umierania. Także różnorodne są reinkarnacje. Ci, którym umiera tylko ciało, zmieniają wyłącznie ciało. Ci, którym pozostał byt, zmienić mogą więcej.

Świat nie jest ani maszyną, ani tym bardziej prostą maszyną, lecz ludzie oczekują jednej odpowiedzi na kwestie, które opierają się na bardzo złożonych procesach, zależnościach i… wolności. A nawet podróżujący w jednym pociągu ludzie, choć podróżują jednym pociągiem, to każdy uda się w swoje miejsce. Bo świat to nie tylko ten pociąg. Podanie nazwy stacji docelowej jest tylko częścią prawdy jej podróżników.
Jeśli dyskietkę z naszego wcześniejszego porównania zastąpimy twardym dyskiem, a twardy dysk olbrzymią bazą danych, tę zaś bazę zbiorem wszystkich danych, to otrzymamy Atmana, a raczej Jego część. Chyba, że przez dane rozumiemy wszystko, włącznie z inteligencją, uczuciem i więcej, to wówczas możemy odnieść to do całego Atmana.
Można więc stwierdzić: Skoro Dusza-Atman przynależy do Brahmana-Atmana i tworzy z Nim komplet ... to Nim jest!
Ciąg dalszy tutaj, od JJW111000643


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Dusza - wiele znaczeń Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island