Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Umysł i tajemnice. Sprawa demona i wyzwolenia.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Rozwój duchowy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:32, 20 Kwi 2013    Temat postu: Umysł i tajemnice. Sprawa demona i wyzwolenia.

JJW111000848

SAT w sanskrycie znaczy: prawda
ANAS znaczy: przeciw; oceń
SATANAS znaczy: przeciw prawdzie, ocenia jak jest.

Szatan zatem symbolizuje sądzenie ludzkich czynów, oraz ocenianie w sensie nietolerancji tego co inne, niezrozumiałe, ocenianie w celu skrzywdzenia - w celu wystąpienia przeciw temu, kto jest oceniany.
Oznacza też wystąpienie przeciw prawdzie.
W tym sensie Chrystus wypowiedział się:
"Ja jestem droga i prawda, i żywot." Jan. 14:6 (BW)
"… nie przyszedłem bowiem sądzić świata, ale świat zbawić." Jan. 12:47 (BW)


Dlatego Antychryst jest Szatanem. Oskarżycielem.
"Potem ukazał mi Jozuego, arcykapłana, stojącego przed aniołem Pana i szatana stojącego po jego prawicy, aby go oskarżać." Zach. 3:1 (BW)
"... gdyż zrzucony został oskarżyciel braci naszych, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem." Obj. 12:10 (BW)



Mana = umysł; myślenie
de = należący do

Umysł musi myśleć, gdyż nie posiada wiedzy. Analizuje, ocenia, oskarża lub akceptuje i przywiązuje się do tego, co raz obrał za prawdę. Walczy o to. Nawet jak to prawda urojona.
Umysł z natury nie posiada wiedzy. Z natury jest poza wiedzą. dlatego musi poszukiwać, poznawać i myśleć; analizować i spekulować.

Demon oznacza należący do umysłu, myślenia, czyli należący do niewiedzy.
Oznacza bycie kontrolowanym przez umysł, czyli niewiedzę.

Ten umysł na którym skupia swoją uwagę człowiek jako na swoim umyśle jest demonem.
Nie znaczy to jednak, że demonów nie ma.
Znaczy to, że jest on tożsamy z demonami.

Wyjaśnię to przy pomocy kilku odrębnych źródeł wiedzy.
Pierwszym źródłem jest Księga Objawienia.

"Tu potrzebna jest mądrość. Kto ma rozum, niech obliczy liczbę zwierzęcia; jest to bowiem liczba człowieka. A liczba jego jest sześćset sześćdziesiąt sześć." Obj. 13:18 (BW)

Człowiek o którym tu mowa to ludzie tego świata z tym, co mają za swój umysł.
Co jest tym zwierzęciem? Jest to demon i umysł demonów.

    "I ukazał się drugi znak na niebie: Oto ogromny rudy smok, mający siedem głów i dziesięć rogów, a na jego głowach siedem diademów;
    A ogon jego zmiótł trzecią część gwiazd niebieskich i strącił je na ziemię. I stanął smok przed niewiastą, która miała porodzić, aby, skoro tylko porodzi, pożreć jej dziecię." Obj. 12:3-4 (BW)


    "I wybuchła walka w niebie: Michał i aniołowie jego stoczyli bój ze smokiem. I walczył smok i aniołowie jego,
    Lecz nie przemógł i nie było już dla nich miejsca w niebie.
    I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie." Obj. 12:7-9 (BW)

    "… biada ziemi i morzu, gdyż zstąpił do was diabeł pałający wielkim gniewem, bo wie, iż czasu ma niewiele." Obj. 12:12 (BW)


    "I widziałem wychodzące z morza zwierzę, które miało dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jego dziesięć diademów, a na głowach jego bluźniercze imiona.
    A zwierzę, które widziałem, było podobne do pantery, a nogi jego jak u niedźwiedzia, a paszcza jego jak paszcza lwa. I przekazał mu smok siłę swoją i tron swój, i wielką moc." Obj. 13:1-2 (BW)


    "… I cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem.
    I oddali pokłon smokowi za to, że dał zwierzęciu moc, a także zwierzęciu oddali pokłon, mówiąc: Któż jest podobny do zwierzęcia i któż może z nim walczyć?" Obj. 13:3-4 (BW)

    " I dozwolono mu wszcząć walkę ze świętymi i zwyciężać ich; dano mu też władzę nad wszystkimi plemionami i ludami, i językami, i narodami." Obj. 13:7(BW)


    "… władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa …" Efez. 2:2 (BW)


    "… z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności , ze złymi duchami w okręgach niebieskich." Efez. 6:12 (BW)


    "Rzekł więc do nich: Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba." Łuk. 10:18 (BW)


    "Znowu wziął go diabeł na bardzo wysoką górę i pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz chwałę ich.
    I rzekł mu: To wszystko dam ci, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon." Mat. 4:8-9 (BW)

    " I wyprowadził go na górę, i pokazał mu wszystkie królestwa świata w mgnieniu oka.
    I rzekł do niego diabeł: Dam ci tę całą władzę i chwałę ich, ponieważ została mi przekazana, i daję ją, komu chcę.
    Jeśli więc Ty oddasz mi pokłon, cała ona twoja będzie." Łuk. 4:5-7 (BW)

    " Teraz odbywa się sąd nad tym światem; teraz władca tego świata będzie wyrzucony." Jan. 12:31 (BW)

    " Już wiele nie będę mówił z wami, nadchodzi bowiem władca świata, ale nie ma on nic do mnie." Jan. 14:30 (BW)

    " O sądzie zaś, gdyż książę tego świata został osądzony." Jan. 16:11 (BW)




Drugim źródłem jest nauka Don Juana Matusa w książce Castanedy pt. "Aktywna strona nieskończoności".
    "opowiem ci o siłach, które popychają ludzi do tego, że zachowują się jak ostatni idioci."

    " Ciemność zapadła bardzo szybko i liście drzew, które jeszcze przed chwilą emanowały zieloną poświatą, były teraz bardzo ciemne i ciężkie. Don Juan powiedział, że jeśli będę się pilnie skupiał na ciemności liści, nie koncentrując wzroku na niczym konkretnym, lecz spoglądając niejako kątem oka, dostrzegę ulotny cień w moim polu widzenia.
    – To odpowiednia pora dnia na zrobienie tego, o co cię proszę – rzekł. – Skupienie koniecznej uwagi zabierze ci tylko chwilkę. Nie przestawaj, aż dostrzeżesz ten ulotny, czarny cień.
    Rzeczywiście, dostrzegłem jakiś dziwny, ulotny, czarny cień na tle liści drzew. Był to albo jeden cień, poruszający się w przód i w tył, albo kilka, przesuwających się z lewa na prawo albo z prawa na lewo lub prosto w górę. Jawiły mi się one jako grube czarne ryby, ogromne ryby. Wyglądało to tak, jak gdyby w powietrzu latały gigantyczne mieczniki. Widok ten pochłonął mnie całkowicie. W końcu zacząłem się go bać. Zrobiło się za ciemno i nie widziałem już liści, ale ciągle widziałem te ulotne, czarne cienie.
    – Co to jest, don Juanie? – zapytałem. – Wszędzie dokoła dostrzegam ulotne, czarne cienie.
    – Ach, to właśnie dziki wszechświat – odrzekł. – Niemierzalny, nieliniowy, wykraczający poza sferę języka. Ciemność zapadła bardzo szybko i liście drzew, które jeszcze przed chwilą emanowały zieloną poświatą, były teraz bardzo ciemne i ciężkie. Don Juan powiedział, że jeśli będę się pilnie skupiał na ciemności liści, nie koncentrując wzroku na niczym konkretnym, lecz spoglądając niejako kątem oka, dostrzegę ulotny cień w moim polu widzenia.
    – To odpowiednia pora dnia na zrobienie tego, o co cię proszę – rzekł. – Skupienie koniecznej uwagi zabierze ci tylko chwilkę. Nie przestawaj, aż dostrzeżesz ten ulotny, czarny cień.
    Rzeczywiście, dostrzegłem jakiś dziwny, ulotny, czarny cień na tle liści drzew. Był to albo jeden cień, poruszający się w przód i w tył, albo kilka, przesuwających się z lewa na prawo albo z prawa na lewo lub prosto w górę. Jawiły mi się one jako grube czarne ryby, ogromne ryby. Wyglądało to tak, jak gdyby w powietrzu latały gigantyczne mieczniki. Widok ten pochłonął mnie całkowicie. W końcu zacząłem się go bać. Zrobiło się za ciemno i nie widziałem już liści, ale ciągle widziałem te ulotne, czarne cienie.
    – Co to jest, don Juanie? – zapytałem. – Wszędzie dokoła dostrzegam ulotne, czarne cienie.
    – Ach, to właśnie dziki wszechświat – odrzekł. – Niemierzalny, nieliniowy, wykraczający poza sferę języka.
    /…/
    – Ciemno, choć oko wykol – odezwał się don Juan – ale jeśli spojrzysz dokoła kątem oka, znów zobaczysz, jak dokoła nas skaczą ulotne cienie.
    Miał rację. Ciągle je widziałem. Od ich ruchu kręciło mi się w głowie. Don Juan włączył światło; wszystko się rozwiało.
    – Tylko dzięki samodzielnym staraniom dotarłeś do czegoś, co szamani starożytnego Meksyku nazywali kwestią nad kwestiami – rzekł don Juan. – Tym razem cały czas owijałem rzeczy w bawełnę, sugerując ci, że jesteśmy przez coś więzieni. I rzeczywiście, coś nas więzi! Dla czarowników starożytnego Meksyku był to fakt energetyczny.
    – Dlaczego ten drapieżca zawładnął nami w sposób, o jakim mi mówiłeś, don Juanie? – zapytałem. – Musi istnieć jakieś logiczne wytłumaczenie.
    – Jest wytłumaczenie – odparł don Juan – i to najprostsze na świecie. Zawładnęli nami, ponieważ jesteśmy ich pożywieniem, i uciskają nas bezlitośnie, ponieważ utrzymujemy ich przy życiu. My hodujemy kurczęta na kurzych fermach, gallineros, drapieżcy zaś hodują nas na ludzkich fermach, humaneros. Dlatego zawsze mają co jeść.
    /…/
    Czarownicy są przekonani, że to drapieżcy dali nam przekonania, nasze pojęcia dobra i zła, nasze prawa społeczne. To oni stworzyli nasze nadzieje i oczekiwania, sny o powodzeniu i myśli o porażce. Dali nam pożądanie, chciwość i tchórzostwo. To przez drapieżców jesteśmy tak zadowoleni z siebie, schematyczni i egoistyczni.
    – Ale jak można tego dokonać, don Juanie? – zapytałem, jakby bardziej jeszcze rozeźlony tym, co mówi. – Szepcą nam to wszystko do ucha, kiedy śpimy?
    – Nie, nie robią tego w ten sposób. To idiotyczny pomysł! – odparł z uśmiechem. – Są nieskończenie skuteczniejsi i bardziej zorganizowani, niż ci się zdaje. Aby zapewnić sobie nasze posłuszeństwo, uległość i słabość, drapieżcy wykonali fantastyczne posunięcie – fantastyczne, oczywiście, z punktu widzenia strategii wojennej, a przerażające z punktu widzenia tych, przeciwko którym zostało skierowane. Oddali nam swój umysł! Słyszysz, co mówię? Drapieżcy oddają nam swój umysł, który staje się naszym umysłem.
    /…/
    Poprzez umysł, który w końcu jest ich umysłem, drapieżcy wtłaczają w życie ludzi wszystko, co im pasuje."



Nieśmiertelność u wielu kojarzy się z przetrwaniem czegoś żywego po śmierci ciała fizycznego. Ale kto im dał gwarancję, że to co przetrwa nie umrze po jakimś czasie?
Gurdżijew w swoich naukach do Uspieńskiego mówił:
    "Nieśmiertelność jest jedną z właściwości, które przypisujemy ludziom nie rozumiejąc w stopniu wystarczającym, co te właściwości oznaczają.
    /…/ Według pradawnego nauczania, którego ślady można odnaleźć w wielu starych i nowych systemach, człowiek, który osiągnął pełny możliwy dla niego rozwój, a więc człowiek w pełnym tego słowa znaczeniu, składa się z czterech ciał. Te cztery ciała złożone są z substancji, które stopniowo stają się coraz delikatniejsze, coraz bardziej oczyszczone i które przenikając się wzajemnie formują cztery niezależne organizmy, pozostające w określonym stosunku do siebie i jednocześnie będące w stanie działać niezależnie od siebie.
    /…/ W trzecim ciele, w pewnych warunkach, może rozwinąć się czwarte ciało, które tak różni się od trzeciego, jak trzecie różni się od drugiego, a drugie od pierwszego. Świadomość manifestująca się w czwartym ciele ma pełną kontrolę nad trzema pierwszymi ciałami i nad sobą.
    /…/ drugie to w terminologii chrześcijańskiej ciało 'duszy'; trzecie to ciało 'duchowe'; czwarte w terminologii chrześcijaństwa ezoterycznego to ciało 'boskie'. W terminologii teozoficznej pierwsze nazywa się ciałem 'fizycznym', drugie 'astralnym', trzecie 'umysłowym', a czwarte 'przyczynowym'.
    /…/ człowiek nie rodzi się z subtelniejszymi ciałami /…/
    'Ciało astralne' nie jest narzędziem niezbędnym człowiekowi. Jest ono wielkim luksusem, na który tylko niewielu może sobie pozwolić. Człowiek może całkiem dobrze żyć bez 'ciała astralnego'. Jego ciało fizyczne spełnia wszystkie funkcje konieczne do życia. Człowiek bez 'ciała astralnego' może nawet sprawiać wrażenie kogoś bardzo inteligentnego czy wręcz uduchowionego; i może on okłamywać nie tylko innych, ale i samego siebie.
    /.../
    I tylko człowiek, który ma w pełni rozwinięte cztery ciała, może być nazwany 'człowiekiem' w pełnym tego słowa znaczeniu. Taki człowiek ma wiele właściwości, których nie posiada zwykły człowiek. Jedną z tych właściwości jest nieśmiertelność. Wszystkie religie i wszystkie pradawne nauczania zawierają ideę, zgodnie z którą przez osiągnięcie czwartego ciała człowiek uzyskuje nieśmiertelność. Wszystkie wskazują też drogi, które wiodą do uzyskania czwartego ciała, czyli do nieśmiertelności."


Jezus powiedział to samo o śmiertelności człowieka.
"Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach." Jan. 8:24 (BW)

Tu nie chodzi o to, że człowiek umrze cieleśnie będąc grzesznikiem.
Wiadomo bowiem, że cieleśnie wszyscy umierają.
Tu nie chodzi o mówienie, że człowiek umrze fizycznie z powodu grzechów. Święci też umierają fizycznie.
Tak jak ciało umiera w gorącej lawie, gdy do niej wpada, tak człowiek umrze wpadając w grzechy jakie czyni.


Wielu zastanawia się, czy dusza umiera.
Czytamy o tym:
    "Dusza, która grzeszy, ta umrze." Ezech. 18:4 (BG

A że dusza nie oznacza tu ciała fizycznego, to świadczą o tym następne słowa:

    "Dusza, która grzeszy, ta umrze; ale syn nie poniesie nieprawości ojcowskiej, ani ojciec poniesie nieprawości synowskiej; sprawiedliwość sprawiedliwego przy nim zostanie, a niepobożność niepobożnego nań przypadnie.
    A jeźliby się niepobożny odwrócił od wszystkich grzechów swoich, które czynił, a strzegłby wszystkich ustaw moich, i czyniłby sąd i sprawiedliwość, pewnie żyć będzie, nie umrze." Ezech. 18:20-21 (BG)


Nie umrze dusza, lecz ciała fizyczne jak wiadomo poumierały.

    "Ale gdyby się odwrócił niezbożny od niezbożności swojej, której się dopuścił, a czyniłby sąd i sprawiedliwość, ten duszę swoję zachowa." Ezech. 18:27 (BG)

    "Albowiem się Ja nie kocham w śmierci umierającego, mówi panujący Pan; nawróćcież się tedy, a żyć będziecie." Ezech. 18:32 (BG)


Jaka może być śmierć umierającego?
Umierający umiera przecież. Dlatego jest umierający.
A jednak przy śmierci może być jeszcze inna - druga - śmierć.

"Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących, i skalanych, i zabójców, i wszeteczników, i czarowników, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką. To jest śmierć druga." Obj. 21:8 (BW)

/Czarownicy to ci, którzy używają magii do szkodzenia innym. Nie zaś ci, którzy używają wiary do pomagania innym.
"Póki jestem na świecie, jestem światłością świata.
Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego.
I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe. Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem." Jan. 9:5-7 (BW)/



Ale to nie wszystko, bo dusza niejednego człowieka umarła za życia jego ciała, człowiek zaś ów nadal żyje pośród ludzi:

"Umrze w młodości dusza ich, a żywot ich między nierządnikami." Ijob. 36:14 (BG)

Man-tra
tra - oznacza wznieść się wyżej (np. ponad umysł); ochraniać.

Dlatego mantra ochrania od umysłu – ochrania nie tylko od niewiedzy (myślenie z powodu niewiedzy), lecz od wpływu umysłu-programów demonów.
Wznosi naszą jaźń ponad umysł demonów, będący obecnie ludzkim umysłem..

Obecnie stosowany umysł ludzki jest bardziej lub mniej kapryśny
Dusza powinna go kontrolować zamiast mu ulegać.

Czym jest mantra?
Jest to wibracja doskonałości, harmonii, miłości, wdzięczności, wybaczenia, uczucia łączącego z Bogiem, także z doskonałymi istotami, z dobrymi uczynkami, dobrymi uczuciami, nawet z dobrymi myślami.
Wibracje te są powiązane z dobrymi słowami, z dobrymi archetypami, z dobrymi intencjami i skojarzeniami. Wszystko to wytwarza dobry stan – ceremoniał. Dlatego też odpowiednie ceremoniały także powodują mantryczną wibrację.

Mantrom poświęciłem wątek Mantra i kryteria czynności

Jednak nie tylko słowo jest wibracją uwalniającą od demoniczno-ludzkiego umysłu związanego z mózgiem i głową.
Słowo jest dobre na początku.
Później stają się ciałem – czyli właściwym działaniem, któremu towarzyszy odpowiednio doskonała fala wibracyjna!
Właściwe działanie wymaga jednak na początku samodyscypliny.
Następnie przeradza się w nowy stan wibracyjny – nowy stan działania: znajduje to wyraz w działaniu, zachowaniu, odczuwaniu, w uczuciach, w emocjach, w odbiorze mentalnym.
Tu mamy już nowego człowieka.
To są drugie narodziny o których mówił Jezus.

"Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
... Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga." Jan. 1:9,12-13 (BW)


Przyjąć światłość oznacza przyjąć doskonałość.
Narodzić się z Boga oznacza bycie dzieckiem doskonałości.
Co jednak oznacza przyjąć światło doskonałości?
Czy wystarczy emocjonalnie np. zawołać:
- Jezu, przyjmuję Cię jako mego zbawiciela do mojego serca!"

Odpowiedź dał sam Jezus:
    " Tak więc po owocach poznacie ich.
    Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie." Mat. 7:20-21 (BW)

    "3. Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego.
    ...
    5. Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego.
    6. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest."
    Jan. 3 (BW)

O jaką wodę tu chodzi?
Czy o tę ziemską w której chrzczą się ludzie?
Odpowiedź dał Jezus:
    "10. Odpowiadając jej Jezus, rzekł do niej: Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej.
    ...
    14. Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu." Jan. 4 (BW) [/i


A co jest tą wodą?

    [i]" 15. Rzecze do niego niewiasta: Panie, daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę.
    16. Mówi jej: Idź, zawołaj męża swego i wróć tutaj!
    ...
    23. Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali.
    24. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie.
    25. Rzekła mu niewiasta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz [to znaczy Chrystus]; gdy On przyjdzie, wszystko nam oznajmi
    26. Rzekł jej Jezus: Ja, który mówię z tobą, jestem nim." Jan. 4 (BW)


Oddawanie czci Bogu jest święte i wymaga świętego ducha w człowieku. I to Święty Duch jest tą wodą o której mówił Jezus. On jest wodą która daje życie wieczne.

    "A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije.
    Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej.
    A to mówił o Duchu
    , którego mieli otrzymać ci, którzy w niego uwierzyli; albowiem Duch Święty..." Jan. 7:37-39 (BW)


    "Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha." Jan. 3:8 (BW)

Tu już nie ma miejsca na umysł jaki zna ludzka myśl.
Człowiek taki żyje z Ducha Świętego, nie zaś z umysłu demonów działającym poprzez mózg w głowie.
Duch Święty działa poprzez oczyszczone serce człowieka.

I jeszcze zacytuję nauki Tolteka Don Juana Matusa z książki Castanedy:
    "Jedyną alternatywą dla ludzkości – ciągnął – jest dyscyplina. Dyscyplina to jedyny środek zaradczy. Ale gdy mówię o dyscyplinie, nie chodzi mi o jakieś ascetyczne praktyki. Nie chodzi mi o to, żeby wstawać o piątej trzydzieści każdego ranka i polewać się zimną wodą aż do zsinienia. Poprzez dyscyplinę czarownicy rozumieją umiejętność niewzruszonego stawiania czoła przeciwnościom losu, których nie braliśmy pod uwagę w naszych oczekiwaniach. Dla nich dyscyplina jest sztuką: sztuką stawiania czoła nieskończoności bez mrugnięcia okiem i to nie dlatego, że są oni silni i twardzi, lecz dlatego, że przepełnia ich nabożna cześć.
    /…/
    Wspaniała sztuczka dawnych czarowników – ciągnął don Juan – polegała na obciążeniu umysłu latawca dyscypliną. Stwierdzili oni, że jeśli narzucić umysłowi latawca wewnętrzną ciszę, wówczas obca instalacja się rozprasza."


I jeszcze o pokoju i ciszy z Ewangelii:

    " Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
    Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani." Mat. 5:8-9 (BW)

    " A gdy do jakiegoś domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój domowi temu, a jeśli tam będzie syn pokoju, spocznie na nim pokój wasz, a jeśli nie, wróci do was." Łuk. 10:5-6 (BW)

    "Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka." Jan. 14:27 (BW)

    " A On rzekł do nich: Czemu jesteście bojaźliwi, małowierni? Potem wstał, zgromił wiatry i morze i nastała wielka cisza." Mat. 8:26 (BW)


Niech POKÓJ i CISZA będą z Tobą.

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agemen




Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:49, 20 Kwi 2013    Temat postu: Zjadanie i wyzwolenie

.
Poniżej wybrane cytaty z książki: "Aktywna strona nieskończoności".

    – Jeżeli to prawda, że nas zjadają, jak to się odbywa?
    /…/
    Wyjaśnił mi, że czarownicy widzą niemowlęta jako dziwne, świetliste kule energii, pokryte od samej góry do samego dołu czymś w rodzaju lśniącej otoczki, przypominającej plastykową pokrywę, ciasno dopasowaną do ich kokonu energii. Powiedział, że to właśnie ta lśniąca otoczka świadomości stanowi pożywienie drapieżców i że do czasu osiągnięcia przez człowieka dorosłości pozostaje z niej jedynie wąski strzęp, który biegnie od podłoża do czubków palców u stóp. Strzęp ten pozwala ludzkości zaledwie na przeżycie, ale nic ponadto.
    /…/
    człowiek jest jedynym gatunkiem istot, u którego lśniąca otoczka świadomości leży poza tym świetlistym kokonem. Dlatego też jest łatwą zdobyczą dla świadomości innego rzędu, takiej jak ciężka świadomość drapieżcy.
    /…/
    Stwierdził, że ów wąski strzęp świadomości stanowi samo centrum autorefleksji, w której człowiek nieuleczalnie się pogrążył. Grając na naszej autorefleksji, która jest jedynym ocalałym punktem świadomości, drapieżcy tworzą rozbłyski świadomości, które następnie bezwzględnie pożerają. Podsuwają nam idiotyczne problemy, które wymuszają powstanie tych rozbłysków świadomości, i w ten sposób utrzymują nas przy życiu, żeby później móc się odżywiać owymi energetycznymi rozbłyskami powstałymi dzięki naszym niby-problemom.
    /…/
    – Ale dlaczego czarownicy starożytnego Meksyku i współcześni czarownicy nic z tym nie robią, choć widzą drapieżców?
    – Ani ty, ani ja nic nie możemy z tym zrobić – odrzekł don Juan poważnym, smutnym głosem. – Jedyne, co nam pozostaje, to poddać się dyscyplinie, dzięki której w końcu nie będą mogli nas tknąć. Jak chcesz wymagać od innych, by wzięli na siebie taki trud? Wyśmieją cię i wyszydzą, a co bardziej agresywni dadzą ci taki wpierdol, że popamiętasz. I zasadniczo nie dlatego, żeby nie chcieli ci wierzyć. Głęboko w każdym człowieku tkwi atawistyczna, intuicyjna świadomość istnienia drapieżców.
    /…/
    – Dostrzegłeś ulotne cienie na tle drzew – powiedział don Juan, siadając z powrotem na swoim krześle. – To bardzo dobrze. Chciałbym, żebyś zobaczył je w tym pokoju. Nie będziesz niczego widział. Będziesz zaledwie wychwytywał ulotne obrazy. Na to masz dość energii.
    Obawiałem się, że don Juan i tak wstanie i zgasi światło; tak też zrobił. Dwie sekundy później darłem się na całe gardło. Nie dość, że faktycznie kątem oka dostrzegłem owe ulotne obrazy, to jeszcze usłyszałem, jak brzęczą mi koło ucha. Don Juan skręcał się ze śmiechu, włączywszy na powrót lampę.
    – Ależ ten gość ma temperament! – orzekł. – Z jednej strony totalny sceptyk, a z drugiej totalny pragmatyk. Będziesz musiał sobie zaaranżować tę wewnętrzną walkę. Inaczej napuchniesz jak wielka ropucha i w końcu strzelisz. /…/
    – Czarownicy starożytnego Meksyku – powiedział – widzieli drapieżcę. Nazwali go latawcem, bo skacze w powietrzu. Nie jest to urzekający widok. To wielki cień, mroczny i nieprzenikniony, czarny cień, który w podskokach przemieszcza się w powietrzu. Potem ląduje płasko na ziemi. Czarowników starożytnego Meksyku niezwykle nurtowało pytanie, kiedy pojawił się on na Ziemi. Rozumowali tak, że człowiek w pewnym okresie musiał być istotą doskonałą, obdarzoną fenomenalnym wglądem, zdolnym do takich wyczynów percepcji, że dziś są one przedmiotem legend. A potem wszystko jakby zniknęło i oto mamy obecnie człowieka uśpionego.
    /…/
    naszym przeciwnikiem[/b] nie jest zwykły drapieżca. Jest bardzo przemyślny i zorganizowany. Metodycznie przestrzega planu, który czyni z nas istoty bezużyteczne. Człowiek, istota magiczna, nie jest już magiczny. Jest zwykłym kawałkiem mięsa[/b]. Człowiekowi nie pozostały już żadne marzenia oprócz marzeń zwierzęcia hodowanego dla mięsa: marzeń wyświechtanych, konwencjonalnych i kretyńskich.
    /…/
    – Ten drapieżca – powiedział don Juan – który jest, rzecz jasna, istotą nieorganiczną, nie jest dla nas tak całkowicie niewidzialny jak inne istoty nieorganiczne. Myślę, że jako dzieci go widzimy; jest to dla nas jednak tak przerażający widok, że nawet nic chcemy o tym myśleć. Dzieci, rzecz jasna, czasem się upierają i chcą zwrócić na niego baczniejszą uwagę, lecz wszyscy dokoła zniechęcają je do tego.
    /…/
    – Czarownicy powiadają, że dyscyplina sprawia, iż lśniąca otoczka świadomości staje się dla latawca niesmaczna – odparł don Juan, bacznie wpatrując się w moją twarz, jakby szukał w niej jakichś oznak niedowierzania. – Efekt jest taki, że drapieżcy są zdezorientowani. Lśniąca otoczka świadomości, która jest niejadalna, nie mieści się, jak sądzę, w ich systemie poznawczym. Zdezorientowani, nie mają innego wyjścia, jak tylko odstąpić od swych nikczemnych zamiarów.
    Jeżeli drapieżcy nie będą przez jakiś czas zjadać naszej lśniącej otoczki świadomości – ciągnął – ta będzie dalej rosnąć. Upraszczając tę kwestię maksymalnie, mogę powiedzieć tak, że czarownicy, dzięki zachowywaniu dyscypliny, odpychają drapieżców wystarczająco długo, by ich lśniąca otoczka świadomości rozrosła się powyżej poziomu palców stóp. Kiedy już przekroczy ten poziom, urasta z powrotem do pierwotnych rozmiarów. Czarownicy starożytnego Meksyku mawiali, że lśniąca otoczka świadomości jest jak drzewo. Jeżeli go nie przycinać, rozrasta się do naturalnych rozmiarów i osiąga naturalną gęstość. Gdy świadomość osiąga poziomy ponad poziomem palców stóp, jej fenomenalne wyczyny stają się oczywistością.
    Wspaniała sztuczka dawnych czarowników – ciągnął don Juan – polegała na obciążeniu umysłu latawca dyscypliną. Stwierdzili oni, że jeśli narzucić umysłowi latawca wewnętrzną ciszę, wówczas obca instalacja się rozprasza; daje to każdemu, kto wykonuje ten manewr, absolutną pewność zewnętrznego pochodzenia umysłu. Obca instalacja powraca, tego możesz być pewien, ale już nie tak silna, i tak oto rozpoczyna się proces, w którym rozpraszanie umyslu latawca staje się zabiegiem rutynowym; proces ten trwa tak długo, aż pewnego dnia umysł latawca rozprasza się na dobre. Smutny to dzień, doprawdy! Od tego dnia będziesz musiał się opierać na własnej inwencji, która jest bliska zeru. Nie będzie już nikogo, kto by ci powiedział, co masz robić. Nie będzie już żadnego zewnętrznego umysłu, który mógłby ci dyktować kretyństwa, do których zostałeś przyzwyczajony.
    Mój nauczyciel, nagual Julian, zawsze przestrzegał wszystkich swoich uczniów – kontynuował don Juan – że jest to najcięższy dzień w życiu czarownika, ponieważ prawdziwy umysł – ten, który należy do nas, łączna suma wszystkiego, czego doświadczyliśmy – po trwającym całe życie poddaństwie, jest nieśmiały, niepewny i nie można na nim polegać. Osobiście powiedziałbym, że dla czarownika prawdziwa bitwa rozpoczyna się dopiero w tym momencie. Cała reszta to tylko przygotowania.
    /…/
    – Co... co... co znaczy – usłyszałem własne słowa – obciążanie umysłu latawca?
    – Dyscyplina niesamowicie obciąża obcy umysł – odrzekł. – Tak więc, dzięki niej czarownicy przełamują obcą instalację.
    /…/
    – Don Juanie, don Juanie, jesteś niepoprawny!
    /…/
    Kiwał głową na boki i wznosił oczy w górę w geście udawanej rozpaczy.
    – Jestem tak niepoprawny – powiedział – że zaraz zafunduję umysłowi latawca, który w sobie nosisz, jeszcze jeden wstrząs. Wyjawię ci jeden z najbardziej niesamowitych sekretów magii. Opiszę ci odkrycie, którego weryfikacja i uporządkowanie zajęła czarownikom tysiące lat.
    Spojrzał na mnie i uśmiechnął się złowrogo.
    Umysł latawca rozprasza się na zawsze – powiedział – kiedy czarownikowi uda się pochwycić wibrującą siłę, która utrzymuje w jednej całości skupisko naszych pól energii. Jeżeli utrzymają w tym uchwycie dostatecznie długo, umysł latawca zostaje pokonany i się rozprasza. I to właśnie zaraz zrobisz: uchwycisz się energii, która utrzymuje nas w jednej całości.
    Zareagowałem na to w tak niewytłumaczalny sposób, że aż trudno to sobie wyobrazić. Coś we mnie zadrżało, zupełnie jakby pod wpływem silnego wstrząsu. Ogarnął mnie niezrozumiały strach, który natychmiast skojarzyłem z moim religijnym wychowaniem.
    Don Juan zmierzył mnie spojrzeniem od stóp do głów.
    Boisz się gniewu boskiego, co? – odezwał się. – Bądź spokojny, to nie twój strach. To strach latawca, bo on wie, że zrobisz dokładnie to, co ci każę.
    Jego słowa wcale mnie nie uspokoiły. Poczułem się jeszcze gorzej. Ogarnęły mnie mimowolne, konwulsyjne drgawki i nie było żadnego sposobu, by je opanować.
    – Nie martw się – powiedział spokojnie don Juan. – Wiem z doświadczenia, że te ataki bardzo szybko tracą na sile. Umysłu latawca nie stać nawet na odrobinę koncentracji .
    Po chwili wszystko ustało, tak jak przepowiedział don Juan. Słowo “oszołomiony" w odniesieniu do mojego stanu w tamtym momencie byłoby eufemizmem. Po raz pierwszy w życiu, z don Juanem czy bez, naprawdę nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje. Chciałem wstać z krzesła i przejść się, ale paraliżował mnie śmiertelny strach. Byłem wypełniony racjonalnymi sądami, a jednocześnie przepełniał mnie infantylny strach. Zacząłem głęboko oddychać, a całe moje ciało pokrył zimny pot. W jakiś sposób moje oczy otwarły się na potworny widok: gdziekolwiek się obróciłem, skakały czarne, ulotne cienie.
    Przymknąłem powieki i oparłem głowę na oparciu krzesła.
    – Nie wiem, dokąd teraz pójść, don Juanie – odezwałem się. – Dzisiaj naprawdę ci się udało zupełnie poplątać moje ścieżki.
    – Rozdziera cię wewnętrzna walka – powiedział don Juan. – Głęboko w środku wiesz, że nie jesteś w stanie odrzucić przyzwolenia na to, by nieodłączna część ciebie, twoja lśniąca otoczka świadomości, stała się w niepojęty sposób źródłem pożywienia dla istot o niepojętej dla nas naturze. A inna część ciebie będzie się temu przeciwstawiać całą swoją mocą.
    Przewrót czarowników – ciągnął – polega na tym, że odmówili oni honorowania umów, w których nie byli stroną. Nikt mnie nigdy nie pytał o to, czy nie zgodziłbym się zostać pożarty przez istoty o odmiennym rodzaju świadomości. Moi rodzice po prostu wprowadzili mnie na ten świat po to tylko, bym został czyimś pożywieniem, tak samo jak i oni – koniec, kropka.
    /…/
    umysł latawca nie ma konkurencji – ciągnął dalej don Juan. – Kiedy coś orzeka, zgadza się z własnym zdaniem i każe ci wierzyć, że zrobiłeś coś wartościowego. Umysł latawca powie ci, że to, co ci mówi Juan Matus, to wierutne bzdury, po czym ten sam umysł zgodzi się ze swym własnym stwierdzeniem. A ty powiesz: “Tak, oczywiście, że to bzdury”. W taki właśnie sposób zostajemy pokonani.

    Latawce są niezbędnym elementem wszechświata – ciągnął – i należy je traktować tak, jak na to zasługują – jako istoty potworne i budzące grozę. Dzięki nim wszechświat wystawia nas na próbę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wieniawa




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:33, 27 Kwi 2013    Temat postu: sen z dzieciństwa

Witam wszystkich czytających forum!
Jakiś czas temu podzieliłem się z Jerzym w prywatnej korespondencji pewnym sowim przeżyciem z dzieciństwa - bo w tym okresie życia umiejscawia je moja świadomość i nazywam je „snem z dzieciństwa”. Wydaje mi się, że post Jerzego „Zjadanie i wyzwolenie” jest dobrą okazją do podzielenia się tym co pamiętam z tamtego okresu z innymi czytelnikami, może ktoś z Was też będzie chciał coś napisać na forum, a dyskusja jaka być może dzięki temu się wywiąże pomoże nam wszystkim w poszukiwaniach. Link przenoszący do tego tematu znajduje się również w temacie „Podobieństwa” dlatego też pomyślałem, że to co pamiętam jest podobne do tego co napisał w swojej książce "Aktywna strona nieskończoności" Castaneda.
Cytaty z książki:
Czarownicy starożytnego Meksyku – powiedział – widzieli drapieżcę. Nazwali go latawcem, bo skacze w powietrzu. Nie jest to urzekający widok. To wielki cień, mroczny i nieprzenikniony, czarny cień, który w podskokach przemieszcza się w powietrzu. Potem ląduje płasko na ziemi. Czarowników starożytnego Meksyku niezwykle nurtowało pytanie, kiedy pojawił się on na Ziemi. Rozumowali tak, że człowiek w pewnym okresie musiał być istotą doskonałą, obdarzoną fenomenalnym wglądem, zdolnym do takich wyczynów percepcji, że dziś są one przedmiotem legend. A potem wszystko jakby zniknęło i oto mamy obecnie człowieka uśpionego. /.../
naszym przeciwnikiem[/b] nie jest zwykły drapieżca. Jest bardzo przemyślny i zorganizowany. Metodycznie przestrzega planu, który czyni z nas istoty bezużyteczne. Człowiek, istota magiczna, nie jest już magiczny. Jest zwykłym kawałkiem mięsa[/b]. Człowiekowi nie pozostały już żadne marzenia oprócz marzeń zwierzęcia hodowanego dla mięsa: marzeń wyświechtanych, konwencjonalnych i kretyńskich. /.../

– Ten drapieżca – powiedział don Juan – który jest, rzecz jasna, istotą nieorganiczną, nie jest dla nas tak całkowicie niewidzialny jak inne istoty nieorganiczne.Myślę, że jako dzieci go widzimy; jest to dla nas jednak tak przerażający widok, że nawet nic chcemy o tym myśleć. Dzieci, rzecz jasna, czasem się upierają i chcą zwrócić na niego baczniejszą uwagę, lecz wszyscy dokoła zniechęcają je do tego. /.../
Przeżycie to nazywam jak wspomniałem wcześniej „snem z dzieciństwa”. Opisując je będę więc określał je jako „sen”. Jako małe dziecko w tym śnie siadałem na brzegu studni, która kiedyś znajdowała się na podwórku moich rodziców i w pewnym momencie zaczynałem do niej spadać. To spadanie było bardzo długie i przepełniał mnie wtedy niesamowity lęk jednak w pewnym momencie kończyło się. Spadanie odbywało się w całkowitej ciemności i gdy w końcu się zatrzymywałem dokoła mnie była tylko ona - ciemność i „niekończąca się pustka”. Miałem jakieś odczucie istnienia tzn. że jestem lecz w ciemności nie widziałem swego ciała. Ta ciemność nie była zwykła – towarzyszyło jej odczucie pustki i osamotnienia oraz oddzielenia od Boga. Teraz jako facet po 40, pisząc tego maila zastanawiam się skąd wtedy (jako dziecko) wiedziałem co to za uczucie „oddzielenie od Boga”!?. Ta otaczająca mnie pustka i ciemność oraz stan tęsknoty za Bogiem – trudne jest do wyrażenia słowami – to można tylko odczuć.
Odczuwanie tego porównałem do stanu jaki towarzyszył mi po obejrzeniu filmu „egzorcyzmy Anneliese Michel”, a szczególnie fragmentu, w którym puszczane było nagranie z taśmy magnetofonowej z zarejestrowanym głosem demona. Obejrzałem to raz, a następnego dnia opowiedziałem żonie o tym filmie i Ona poprosiła mnie żebym jeszcze raz obejrzał z nią ten film. Po drugim oglądaniu tego filmu wiedziałem , że już nie chce go oglądać i słyszeć tego nagrania.
Być może Castaneda w tym fragmencie książki mówił właśnie o takiej ciemności. Bo np. ten latawiec to wg. mnie władca tego świata. Dzieci mają inną wrażliwość niż my dorośli. Jezus też podkreślał to, że jeżeli na powrót nie staniemy się tak jak dzieci nie osiągniemy Królestwa Bożego. Może ktoś z Was miał coś podobnego!?
Pozdrawiam - wieniawa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Rozwój duchowy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island