Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Alkohol, uzależnienia... relacje, choroby. Klatka człowieka.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Rozwój duchowy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:24, 01 Cze 2012    Temat postu: Alkohol, uzależnienia... relacje, choroby. Klatka człowieka.

JJW111000801

Alkohol, uzależnienia, problemy, relacje, choroby. Klatka człowieka.


Niektórzy ludzie mają problemy z alkoholem, albo z nikotyną.
Inni z płcią przeciwną, jak i niekoniecznie z przeciwną – w kwestii seksu.
Albo w kwestii relacji miedzy ludzkich.
Podobnie występują u człowieka problemy zdrowotne.

Są to doświadczenia człowieka, bo ludzie tego doświadczają.
Ale czy są to doświadczenia w sensie świadomego badania?
Raczej nie.
W jakim sensie zatem możemy nazwać przechodzenie przez to lekcjami?
Skoro nawet na wskutek obserwacji powstało przysłowie:
„Człowiek rodzi się głupi i umiera głupi.”
Ile jednostka uczy się z tych lekcji?
Czy już ludzie nauczyli się choćby tyle, aby ludzki świat był bez wojen?
Aby nikt na nikogo krzywo nie spoglądał?
Nikt nie wywyższał siebie ponad innego człowieka.
Ludzie nadal są tacy sami jacy byli tysiące lat temu…
Jedynie systemy społeczne narzucają im właściwsze modele zachowań.
I wówczas wiele dobra wynika albo z udawania, albo z lęku przed oceną innych.
Np. wystarczy niewłaściwe zachowanie urzędnika pokazać w telewizji, a załatwi właściwie w tydzień sprawę, której nie chciał załatwić przez kilka lat.

Wróćmy do „lekcji” związanych np. z alkoholem, czy np. mężczyzny z kobietami.
Czy będziemy to rozumieć jako jeden zbiór pod nazwą: Przyjemności?
Czy też wspominając np. o kobietach będziemy mieli na uwadze zbiór pod nazwą: Relacje?

Nie bez powodu tak to przedstawiam.
Może to bowiem pomóc w głębszej refleksji.
Bo przecież przyjemności są dobre.
Zaś nasze relacje z innymi /nie tylko z kobietami/ to przede wszystkim: ja + sytuacja. A dopiero później: drugi człowiek.
Oczywiście niektórzy by się na to oburzyli, ale czy nie lepiej jest traktować działanie człowieka tak, jak się traktuje działanie deszczu, czy upału – jako sytuację?
Czyż wtedy nie będziemy bardziej spokojni?
I czy nie będziemy działać w taki sposób, że i tej osobie z danej relacji będziemy bardziej pomocni – jednocześnie będąc pomocni sobie i sytuacji?

Jeśli zaś chodzi o przyjemności i to, że - jak napisałem – są dobre. To z pewnością np. alkoholizm nie jest dobry, mimo że alkoholik pije dla swojej przyjemności.
I mimo, że w pewnych sytuacjach i w umiarkowanej dawce alkohol rozkurcza, odpręża ciało i psychikę, i człowiek otrzymuje lepszy nastrój, niż miał - i wtedy jest dobry.
Ale kiedy to robi?
Gdy albo potrzebuje tego i niczym innym nie potrafi osiągnąć odprężenia, albo robi to pod wpływem presji otoczenia nawet wtedy – gdy tego nie potrzebuje jego ciało (bo i tak jest zadowolone).

Żyjąc na ziemi człowiek oscyluje miedzy przyjemnościami i nieprzyjemnościami. I niby odbiera je świadomie, i niby świadomie goni za przyjemnościami, a odrzuca nieprzyjemności – to jednak mało kto w takich momentach analizuje głęboko te procesy, które w nim samym zachodzą.
I nawet jeśli zechce analizować i nabierze dzięki temu perspektywy – to jego ciało, czyli świadomość jego komórek, tej perspektywy jeszcze wtedy nie ma i ciało zazwyczaj pokonuje świadomość mentalną…
Dlatego, że ciało to działająca przeszłość właściciela ciała.
A przeszłość jest większa od teraźniejszości.
I w pewien sposób jest jakby innego rodzaju teraźniejszością – przeważnie silniejszą.
Jednak zmieniając teraźniejszość swojej myśli (nastawienia) – tworzymy nową teraźniejszość ciała, czyli nową przeszłość myśli, uczuć, emocji i własnych nastawień.

Oddychanie jest przyjemne, a jednocześnie przeważnie niezauważalne – neutralne. Jednak przy przekroczeniu pewnego poziomu tlenu pojawią się problemy. Tak samo jak przy jego niedoborze będą problemy.
Zatem umiar jest podstawą równowagi.
Tyle tylko, że aby nie spadać z liny życia – trzeba kroczyć czujnie.

Wielu jednak mniema, że przyjemność zawsze jest dobra… że im jej więcej tym lepiej. Ale tak jest tylko do pewnego momentu. Po jego przekroczeniu owa przyjemność produkuje uboczne nieprzyjemności, a w końcu powoduje zerwanie liny życia.

To samo się dzieje w relacjach z ludźmi, np. krzyczenie na kogoś wielu krzyczącym może sprawiać przyjemność, gdy zostali zdenerwowani… a jednak oni też otrzymają skutki uboczne własnego krzyku. Nawet jeśli ich nie zauważą – to one się będą kumulować w ich ciele.

Czym zatem są lekcje człowieka na ziemi?
A raczej lekcje duszy.
I kto ich potrzebuje poza nim samym?
I czyż te lekcje nie są jeszcze na poziomie przed szkołą?
Jeszcze na dziko – nieświadomie przebiegając.

Człowiek jest bardzo silnie zdominowany przez własną przeszłość zapisaną w swoim ciele, i w dużym stopniu przez tę – którą sam w nim zapisał.
Np. alkoholik nie urodził się alkoholikiem.
(Pomijając tu inne zapisy z innych przeszłości.)

Podobnie każdy zapisuje w sobie mnóstwo nieprawidłowych reakcji.
Później wykonuje je nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Jednak na te reakcje nie składa się tylko sam człowiek, ale też jego zmysłowe więzi z otoczeniem.
To samo dotyczy nawet w różnym stopniu jego chorób.
Dlatego łatwiej jest pozbyć się chorób po zmianie otoczenia. Dawniej lekarze postrzegali to jako tylko zmianę klimatu.
W rzeczywistości jest to zmiana wibracji otoczenia.
Wibracje jednostki przyzwyczajają się do wibracji otoczenia i uczą się za ich pomocą wzmacniać siebie. To samo dotyczy blokad. One też uczą się wzmacniać wibracjami otoczenia.
Dlatego człowiek w nowym środowisku może zachowywać się zupełnie w nowy dla siebie sposób.
W nowym środowisku dlatego jest łatwiej pozbywać się nałogów.
Szczególnie jeśli dodatkowo także nowe będą działania jednostki.
I jej uwaga zostanie pochłonięta czymś nowym.

Zresztą więcej procesów powoduje zależność zachowań człowieka od środowiska.
Ma to związek ze sprzężeniami na poziomie podświadomym. Pewne czynniki środowiskowe oddziałują wręcz hipnotycznie na określoną jednostkę. I ona sama zahipnotyzowała się na takie ich działanie.
Pisałem o tym już tu na forum.

Nasze zachowania, czy nałogi, czy nawet nasze choroby – to nasze ubrania, które szyjemy sobie najczęściej nieświadomie. Hipnotyzujemy siebie własnymi wyborami, powtarzaniem odpowiednich czynności. Pozwalamy się też często hipnotyzować innym ludziom – gdy się na nich otwieramy.
Dobrze jest – gdy się otwieramy na pozytywne rzeczy.
Gorzej dla nas – gdy otwieramy się na te niepozytywne, jak choćby „sportowe” picie alkoholu (czyli kto więcej).

Każde uzależnienie działa jednocześnie na kilku poziomach. Zatem nie tylko na poziomie chemicznym, czy psychicznym.

Najczęściej śmierć ciała jest najlepszą i najskuteczniejszą formą zmiany otoczenia.
Dlatego życie ludzkie kiedyś zostało skrócone, aby pomagać duszom.
W ogromnym stopniu człowiek może podobnie sam pomagać sobie.
Jednak niektóre programy społeczne są takie, że umiejscawiają jednostkę i blokują ją zatrzymując ją i w jej nałogach, i w chorobach.
Czy zamkniecie w takim socjologicznym więzieniu można nazwać jakąkolwiek lekcją?

Jedyne co można robić w klatce, to usiąść spokojnie i medytować.
I czekać.
Można też oczywiście skakać po kratach.
A nawet biegać i obijać się o nie.
I ten co siedzi, to się obija, i ten – który biega Wink

Dlatego niektórzy nie postrzegają między nimi różnicy.
I faktycznie obaj są w klatce.

Jednak, czy ten – który obija się o klatkę – jest bardziej w niej?
Czy ten – który siedzi tak – jakby klatki nie było?

A skoro jesteśmy w klatce, to czy najlepszym zachowaniem nie jest bycie dobrym? I okazywanie tej dobroci innym współwięźniom?
Kogo wypuszcza się z więzienia za dobre sprawowanie?
Czyż nie tego, który pokaże, że nadaje się do harmonijnego współżycia z innymi?[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
erampe




Dołączył: 27 Sie 2018
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:42, 27 Sie 2018    Temat postu:

Rzeczywiście alkohol to nie jest prosta sprawa, ale warto walczyć o siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Rozwój duchowy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island