Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
19. WYŻSZA MĄDROŚĆ. DROGA DLA DOJRZAŁYCH. MIŁOŚĆ

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:39, 08 Maj 2008    Temat postu: 19. WYŻSZA MĄDROŚĆ. DROGA DLA DOJRZAŁYCH. MIŁOŚĆ

WYŻSZA MĄDROŚĆ

WĄSKA DROGA DLA DOJRZAŁYCH, A WŁAŚCIWE ŻYCIE. MIŁOŚĆ I WYCHOWANIE. O MIŁOŚCI GŁUPIEJ.


Wąska droga, to droga wyjścia z tego świata. Szeroka droga, to droga tego świata. Wąską drogą wychodzi się do wieczności. Na szerokiej drodze doświadcza się doczesności, a ci, którzy nią podążają, nie wiedzą, czy czeka ich później nicość, czy konsekwencje ich postępowania. Nie wiedzą, a jednak podejmują to ryzyko. Ryzyko w przypadku, gdy okaże się, iż nicość nie istnieje. Zaś ci z nich, co mniemają, że konsekwencje mogą być, z powodu swoich i nie swoich pragnień przedkładają doczesność nad coś większego od niej.
„Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.
A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.”(Mat. 7:13-14, BW)

Kto pragnie pokonywać ten świat poprzez zdobywanie go i jego dóbr, poprzez rywalizację, ten idzie szeroką drogą. I choćby nie wiem, co osiągnął, zostaje pokonany przez świat.
Kto zaś pokona ten świat sam w sobie, poprzez wyrzeczenie się jego spraw i pozostawienie ich w spokoju, ten idzie wąską drogą.
Prawdziwe pokonanie świata, to pokonanie swoich pożądań i pokonanie pragnień posiadania jego dóbr.
Kto zaś ma pożądania i pielęgnuje pragnienia, ten jest niewolnikiem świata i tego, co w nim jest; taki nie znajdzie nasycenia.
Kto jednak, porzuca świat i staje się w nim cichy i pokornego serca, nie pragnący niczego, co w świecie jest, ten doświadczy tego, co dla świata jest nie poznawane, a co przewyższa wszystko, co w nim jest.
Łatwiej jest porzucić świat nie zważając na innych, to jest na żonę, dzieci i innych bliźnich, albo na swoje zobowiązania.
Nawet łotr potrafi porzucić rodzinę.
O wiele trudniej jest porzucić świat żyjąc w nim i pełniąc swoje obowiązki, porzucając jednak osobiste pragnienia i męczące pożądliwości.
Bo właśnie pełniąc służbę dla innych możemy prawdziwie porzucić świat. Nie zaś służąc sobie porzucając innych.
A jaka powinna być służba dla innych? Winniśmy tak służyć, abyśmy im nie szkodzili. Ojciec na przykład nie może być zbyt surowy dla dzieci, ale też i nie może być zbyt pobłażliwy. Winien jest jednak wychowywać je w duchu karności i w duchu miłości.
Nie tak bowiem porzuca się świat, że porzuca się bliskich.
W ten sposób nie może świata porzucić ten, kto podjął się wobec niego zobowiązań. Kto ma dzieci, niech je wychowuje i dba o nie. Kto wziął żonę, a ona jest dobra, niech pozostanie z nią. Łatwo jest jednak stwierdzić, że jest niedobra, ale wtedy niech mąż zobaczy, czy sam jest dobry. Skoro jednak i on nie jest dobry - gdyż: „Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg.”(Łuk. 18:19, BW) - to jak może porzucić swą żonę?
Czy może bowiem osądzić, iż jest lepszy od niej? Jeśli zaś tak osądzi, to znaczy, że w swoich oczach czyni ją gorszą.
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
Albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.” (Mat. 7:1-2, BW)
A skoro niedobry charakter i grzeszność pochodzą z niewiedzy, to zostawiając ją oznajmia, że jest głupia.
„A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.” (Mat. 5:22, BW)
Nie można zaś powiedzieć, że żona ma mniejsze znaczenie, niż brat.
„Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem.” (1 Moj. 2:24, BW)
Jeśli zaś mąż jest tak uparty i nadal twierdzi, że żonę należy zostawić dla „wyższych rzeczy”, to rzeczy te są zaiste wyższe, tyle że on nie będzie miał z nimi wiele wspólnego!
Bo jak może małżonkę zaniedbać, by zająć się sobą? Czyż nie godzi się raczej tak działać, by pomagać bliźnim? Szczególnie własnej żonie i dzieciom.
Nauka ta dotyczy też żony, by nie opuszczała męża, jeśli nie musi.
Jeśli jednak nie mają dzieci i oboje w zgodzie postanowią, by się rozstać, to mogą się rozejść, bo to Bóg tak jak ich złączył tak teraz ich rozłącza. Gdy jednak mają dzieci, to Bóg ich złączył silniej, dając im przyjemność i obowiązek, niech, więc będą razem, nawet jeśli oboje nie chcą, i niech się uczą ze sobą żyć, póki nie wypełnią swego obowiązku.
Gdy jednak jedno z małżonków tak postępuje, że staje się udręką dla drugiego, udręką nie do zniesienia, to drugie może porzucić taki związek, gdyż jest on i tak związkiem umarłym.
A co do świata, to jakże jednak człowiek może nie pragnąć tego, co jest w świecie? Rodzi się w nim i na jego szerokiej drodze i od razu łaknie /patrz Mt.4,2/, i domaga się swego płaczem i krzykiem. Bo przychodzi jako dziecko.
I zaraz, gdy wzrasta, uważa się za najważniejszego, a gdyby mu pozwolono rządziłby wszystkimi wokół /patrz Łuk. 7:32 i Mt.4:8-9, BW/; zaś gdy królem go nie czynią, zaczyna z nimi rywalizować, chcąc być lepszym od nich - a że prawdziwie wszyscy są jednakowo grzeszni, więc usiłują być lepszymi przez wszystko, co przemijające, to jest przez mądrość ludzką, a przede wszystkim przez zdobywanie rzeczy tego świata.
Tak oto człowiek wzrastając nasiąka jak gąbka pragnieniem dóbr tego świata, dóbr których prawie wszyscy wokół pragną i o które zabiegają. Zabiega więc i on o nie. Sam do końca nie wiedząc, dlaczego tak czyni. Częściowo zmusza go do tego jego ciało fizyczne, lecz w większej części są to uwarunkowania psychośrodowiskowe i działają one silniej niż cielesne - przez co dowodzą wyższości subtelnych rzeczy nad fizycznymi.
Z punktu widzenia zaś ducha, pogoń materialna jest niewiedzą. Dlatego zabiegania o dobra świata w połączeniu z ich przemijalnością mają za zadanie olśnić duszę i wprowadzić do wyższych wartości.
Jeśli jednak dusza nie umie dostrzec swoich celów i nie umie odczuć (gdyż jej silne egocentryczne pragnienia blokują przyrodzoną wrażliwość) subtelności jakie się wokół nich manifestują, i nadal dąży do realizacji tego co gruboskórne, to nie wie, że czyni to na własną zgubę; albowiem zabieganie o dobra tego świata, jest jak walka o złotą monetę, która za chwilę ma w piasek się obrócić; taka długotrwała walka, to stracone życie i stracony czas.
Dlatego wiedz człowieku, którego dusza osiągnęła czas dojrzałości, że gdy zmysły Twoje pragną, a Ty im dajesz lub nawet chcesz dać, to znak, że jesteś jeszcze na szerokiej drodze.
Szeroka droga to ta, po której idą prawie wszyscy. To droga długa. Wydaje się być łatwa, a w rzeczywistości jest trudna.
Wąska droga jest krótka, wydaje się być trudną, a okazuje się lekką dla tych, którzy na niej już są.
„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.
Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie.” (Mat. 11:28-30, BW)
Na szerokiej drodze dusza wolno się uczy. Rozwija się robiąc wiele rzeczy bardzo dziecinnych. Dziecko jednak musi przejść przez swoje dzieciństwo.
Nie dla dzieci, zatem są nauki o wąskiej drodze. Wielu jednak chce pozostać dziećmi cały czas. A czy można całą wieczność spędzać w przedszkolu?
Do tych, którym już najwyższy czas opuścić sprawy dziecinne, odnoszą się nauki o wąskiej drodze. Przyzwyczaili się jednak do swoich zabawek i nie chcą odejść.
/Kto jednak nie jest gotów, niech nic nie robi na siłę. Inni zaś niech to uszanują. Tak jak Jezus uszanował uczniów, gdy nie kazał im chodzić po wodzie. Gdy zaś Piotr chciał, zezwolił mu. Co jednak okazało się łatwe i zarazem trudne dla Piotra./
Do nich zatem odnoszą się słowa: Nawet, gdy język Twój i usta, domagają się pokarmu, aby się nim cieszyć, a Ty spełniasz ich żądania, to wiedz, że działasz przeciw własnej wieczności.
Smaki tych zmysłów są bowiem dla dzieci. Kto chce je smakować całą wieczność, ten całą wieczność pozostanie w dzięcięctwie. Cóż mu wtedy z takiej wieczności? Zamyka się bowiem na inne sprawy świata, które Bóg przygotował.
Dlatego pozostanie w dziecięctwie jest jak śmierć. Mimo że wydaje się wtedy, iż się żyje. W rzeczywistości to życia się nawet nie poznało. Bo cóż dziecko może wiedzieć o życiu?
Do tych, którzy dziećmi długo pozostają, odnosi się wołanie: Kto karmi śmiertelne pożądania, ten karmi swoją śmierć, ona więc wzrasta i oddala od niego prawdziwą wieczność.
Prawdziwą wiecznością jest bowiem ciągły rozwój i poznawanie nowych spraw. Nie zaś trzymanie się jednego.
Jeśli więc musisz jeść, to jedz tylko po to, aby żyło Twoje ciało i tylko tyle ciała, ile jest do przeżycia potrzebne.
Bo gdy będziesz jadał dla własnej przyjemności, będzie ona wzrastać i będzie władać Tobą, a Ty będziesz jej sługą.
Owszem, wszystko jest potrzebne, ale wszystko do czasu. Dzięki rusztowaniu wznosi się dom, lecz jeśli rusztowania w odpowiednim czasie nie odrzucisz, to jak będziesz korzystać z domu?
A jaki będzie Twój dom, jeśli całą swoją uwagę skoncentrujesz na rusztowaniu? Gdy będziesz je zdobił, malował i perfumował, a zapomnisz o wznoszeniu domu.
Wiedz człowieku, że obecne ciało ludzkie jest jedynie rusztowaniem wobec tego, co Bóg umożliwił.
Kto zaś tylko przemijającym rusztowaniem się zajmuje, a nie wznosi budowli trwalszej, ten naprawdę zmarnuje swoje życie.
Życie zaś to nie ciało, ale to, co w nim mieszka - to jest życiem. Bo czym pozostaje ciało bez tego?
Tak jednak jak rusztowanie jest potrzebne, tak i ciało zostało dane człowiekowi z jego potrzebami. I na każdą potrzebę został dany czas jej zaspokajania.
Grzeszą więc ci wszyscy, którzy zabraniają zaspokajania którejś z tych potrzeb w jej wyznaczonym czasie. A czas wyznaczył Bóg. Tak też jest i z seksem i płciowością człowieka.
I tak jak dziecko zanim nauczy się chodzić raczkuje, tak dusza ludzka doświadcza seksu poprzez ciało. Czy można dziecko potępiać, że raczkuje? Albo raczkowanie nazywać grzechem ciała?
Kto zaś od razu umie chodzić bez raczkowania niech się cieszy. Pozostałych niech zostawi w spokoju.
Bóg jest Duchem, a dech życia pochodzi z Jego tchnienia /patrz 1 Moj.2,7/, które jest prawdziwym pokarmem człowieka. Z ust Bożych wychodzi wiele pokarmów i one prowadzą do wieczności, a nie pokarmy tego świata, które są nie święte.
Miłość zaś jest tym, co uświęca każdy pokarm.
„Upokarzał cię i morzył cię głodem, ale też karmił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani nie znali twoi ojcowie, aby dać ci poznać, iż człowiek nie samym chlebem żyje, lecz że człowiek żyć będzie wszystkim, co wychodzi z ust Pana.” (5 Moj. 8:3, BW)
Człowiek winien więc spożywać także święte pokarmy, które wychodzą z ust Boga, a są to informacje i energie, które sycą człowieka wiecznym pokarmem, dającym wieczność.
A jak na początku jest słowo, które staje się ciałem, tak na początku człowiek winien żywić się informacją pochodzącą od Boga, aby przez takie informacje wzrastało w nim nowe ciało, które uzdolni go do odżywiania się energiami, które posyła mu Bóg.
Gdy takie ciało pozyskamy, a ono będzie wzrastać, to nasze pożądliwości stopniowo zaczną znikać, stając się przezroczyste jak bańki mydlane.
A ciało to stanie się naszą nową szatą - szatą weselną. Byśmy w niej czyści stanęli przed Bogiem i aby nasze dobre uczynki były oliwą, dzięki której dusze jako lampy, będą świecić radosnym blaskiem.
„A gdy wszedł król, aby przypatrzeć się gościom, ujrzał tam człowieka nie odzianego w szatę weselną.
I rzecze do niego: Przyjacielu, jak wszedłeś tutaj, nie mając szaty weselnej? A on oniemiał.
Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu nogi i ręce i wyrzućcie go do ciemności zewnętrznej; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.” (Mat. 22:11-13, BW)
„Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien, które, wziąwszy lampy swoje, wyszły na spotkanie oblubieńca.
A pięć z nich było głupich, pięć zaś mądrych.
Głupie bowiem zabrały lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy.
Mądre zaś zabrały oliwę w naczyniach wraz z lampami swymi.” (Mat. 25:1-4, BW)
„Błogosławieni, którzy piorą swoje szaty, aby mieli prawo do drzewa żywota i mogli wejść przez bramy do miasta.” (Obj. 22:14, BW)

Niech każdy zapyta sam siebie: A czy ja piorę swoją duszę? Czy zamiast tego zaakceptowałem jej brud?
Oczywiście nie wszystko, co zmysłowe jest brudne. Jednak wszystko w nadmiarze szkodzi i w rozwoju na wszystko też przychodzi koniec.
Znane są nauki, iż lepiej, gdy człowiek odrzuci zadowalanie zmysłów i zastąpi to zadowalanie poznawaniem nauki Bożej .
„I przystąpił do niego kusiciel, i rzekł mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem.
A On odpowiadając, rzekł: Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.” (Mat. 4:3-4, BW)

Czy może jednak człowiek tak sobie, jedną decyzją, pozbyć się swoich pragnień i przyzwyczajeń?
Chrystus nie powiedział mówiąc o człowieku, że żyje słowem bożym zamiast chleba, ale że żyje i chlebem, i słowem.
Może zatem, jeszcze mając pragnienia, żywić się lepszym pokarmem - czytać Słowo Boże.
Zaś, gdy poczuje już w sobie nowe ciało, ciało nowej duszy, oraz odpowiednią siłę, wtedy może spróbować odrzucić zadowalanie zmysłów. Gdy będzie czuł, iż jego pragnienia stały się słabsze, zaś nowe impulsy ducha odczuje jako silniejsze. Bo tylko silniejszy może pokonać słabszego. Silniejszy, który kiedyś był słabszym - słabszego, który wcześniej był silniejszym.
Wtedy człowiek może odrzucić zadowalanie zmysłów i całkowicie je zastąpić poznawaniem nauki Bożej.
Później zaś winien odrzucić troskę o samego siebie, odrzucić tak, by postępować zgodnie z wolą Bożą i nie mieć już pragnienia czynienia swojej woli, ani narzucania jej dla innych.
Odrzucić tak, aby nie mieć pragnień poznania swoich możliwości, ani ich wypróbowywania, celem zadowolenia próżności własnej lub innych. /patrz Mat.4,6-7/
Kto bowiem zwraca się ku eksperymentom i badaniom swoich możliwości, ten ponownie wstępuje na szeroką drogę.
Wystarczy bowiem działać ku chwale Boga i mieć wiarę w ścieżkę postępu swej duszy.
Gdy więc już odrzucisz władzę swoich zmysłów i wypowiesz im posłuszeństwo, gdy odrzucisz też samego siebie, wtedy odrzuć też ten świat i wszystko, co do niego należy. /patrz Mat.4,8/
/Samego siebie, bo zmysły, to nie tylko sprawy cielesne. Działanie ich sięga głębiej. Najgłębiej zaś z nich sięgają doznania seksualne. Kto myśli o nich jako tylko o cielesnych nie rozpoznaje ich. Nie zna też siebie./
Wiedz jednak, że nie odrzuca tego świata ten, kto zajmuje się jego sprawami skłaniając się ku rzeczom jego. Bo choćby tylko jedna rzecz z tego świata Cię przyciągała, to będziesz należał do niego całego, bo z tej jednej zrobią się dwie, z dwóch cztery, i tak wkrótce będziesz pożądał całego świata.
Zatem skłaniaj się jedynie ku Bogu i Jego sprawom, i pełń wszystko, co doskonałe, bo pełniąc doskonałą wolę pełnisz wolę Bożą i czyniąc doskonałe uczynki służysz doskonałości, a tą jest Bóg. /Mat.4,10/
„Bądź przejęty czcią dla Pana, Twojego Boga” /5 Moj.6,13/,
bo cześć dla Boga, to najczystsza miłość, a najczystsza miłość, to cześć do Boga; gdy więc trwasz w miłości - w Bogu trwasz, a On w Tobie.
Prawdziwa cześć nie ma niczego wspólnego ze strachem. Jest bowiem towarzyszem prawdziwej miłości.
Wiedz jednak człowiecze, że ten, kto silnie do tego świata należy, nie może nawet poznać prawdziwej czystej miłości, tym bardziej więc nie może w niej trwać. I jak może prawdziwie poznać Boga?
Czysta miłość, to Bóg, a Bóg to wszelka dobroć, o jakiej ucho ludzkie nie słyszało, a oko ludzkie nie widziało, i o jakiej umysł ludzki nie jest nawet w stanie marzyć.
Jeśli kto z was miłuje drugiego człowieka, to czy też go czci? Czcić znaczy też służyć. Czy mąż czci żonę swoją, a żona męża? Jeśli tak, to dlaczego bywają zazdrośni? Cóż za miłość mają? Czy nie jest to miłość samego siebie? I pożądanie drugiej strony niczym przedmiotu?
Cześć oznacza też szacunek. W miłości obie powinny się zawierać. Także w miłości rodziców do dzieci, oraz dzieci do rodziców. Takiej miłości uczmy się.
Wracając do innej sprawy człowieka i świata. Czy odrzucenie świata tego, to lenistwo i gnuśność? Nie musi tak być. Jesteś w tym świecie i masz ciało, więc karm je i czytaj pisma święte, a nauczą Cię jak zajmować się sprawami tego świata nie zajmując się nimi. Jak nie skłaniać się ku rzeczom tego świata i mieć je nie myśląc o ich posiadaniu. Albowiem tylko ten godzien jest je mieć, kto naprawdę jest od nich wolny. Bo jak czytasz w Biblii: Czy Bóg nie obdarzył Joba wszelkim dobrem? Pokazał też, że Job wewnętrznie był od niego wolny. Dlaczego zaś później znowu obdarzył go dobrem materialnym? (patrz Ks. Joba) Albowiem nie jest ono czymś złym w rękach tych, którzy ponad nie przedkładają Królestwo Boże, to jest miłość, mądrość i dobroć. Tych rzeczy, więc szukaj, i to szukaj ich właśnie w sobie, a nie u innych. Dla nich przede wszystkim pracuj i w miłości do innych nie zatrać miłości do siebie, bo czyż nie masz miłować bliźniego swego jak siebie samego, jeśli więc siebie nie będziesz miłować, to jak bliźniego swego będziesz mógł miłować? Kto bowiem nie miłuje siebie, ten w końcu przestaje też miłować innych.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Nie 6:37, 15 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:42, 08 Maj 2008    Temat postu: /Miłość/

/Miłość/

Musisz jednak wiedzieć, co znaczy miłować siebie, a także jakie jest mądre miłowanie innych. Są bowiem tacy, którzy innych miłują w głupi sposób i w ten sposób wyrządzają im szkodę. Tak jak matka lub ojciec, porwani głupią miłością wobec swego dziecka rozpieszczają je poprzez spełnianie jego niemądrych zachcianek i zachwycają się, i bawią, jego kaprysami, które na razie są nieszkodliwe. W ten sposób rozwijają w nim skłonność do nich i przyjdzie taki moment, że kaprysy te staną się szkodliwe dla dziecka w sposób wyraźny i wtedy ojciec i matka doznają cierpienia. Podobnie spełnianie większości niemądrych zachcianek dziecka rozwinie w nim przewagę żądzy nad wyrzeczeniem; gdy więc dorośnie żądze będą je dręczyć, a ono będzie udręką otoczenia. Głupia miłość da też wódkę dla pijaka, papierosa dla palącego, narkotyk dla narkomana, przekarmi głodnego czyniąc z jego żołądka śmietnik. Niektórzy właśnie tak czynią dla samych siebie, albo podobnie, to jest właśnie głupia miłość do samego siebie.
Nie karmmy, zatem naszych żądzy według tego, co odczuwamy, bo wtedy żądze rosną, a my z czasem zginiemy. Odczuwanie żądz jest rzeczą żądz, a nie naszą. Mowa tu o żądzach umysłu, nad którymi człowiek powinien panować, a nie one nad człowiekiem.
Ich zaspokajanie wprowadza w stan przyjemności i właśnie z powodu tej przyjemności nie zauważamy, kiedy one biorą nasze życie pod kontrolę i tak człowiekiem kierują, iż zostaje wprowadzony w stan głupoty. Przyjemność sama w sobie jest dobra. Jednak żądze wykorzystują ją, aby nas znieczulić i omamić, abyśmy utracili świadomość tego, co robimy. Celem żądz jest bowiem doprowadzenie nas do stanu głupoty i do większego upadku, a przyjemność jaka temu towarzyszy na początku z czasem łącząc się z egocentryzmem powoduje w duszy tylko znieczulenie, które jednostkę oszałamia pozbawiając czujności i ograniczając silnie jej świadomość.
Jeśli więc już w kimś żądze działają jako energie głupoty go oszałamiające, niech stara się je rozpoznać jako takie, gdy zaś je poczuje, to niech przeciwstawi się im uciekając w energie mądrości i przywdzieje się w nie jak w zbroję.
A gdy tego nie możemy zrobić, to poszukajmy sobie jakiegoś pożytecznego zajęcia. A gdy i tego nie możemy znaleźć, to przecież możemy się modlić. Modlitwa, bowiem należy do energii mądrości, tak jak i każde pożyteczne zajęcie służące dobru wszystkich ludzi. Bo jeśli Ty oczyścisz duszę swoją, to część świata oczyścisz. I jeśli odkurzysz pokój Twój, to część świata odkurzysz. Bo tak jak dusza jest w świecie, tak i Twój pokój jest w nim.
Kto bowiem mądrze siebie miłuje, ten zdobywa mądrość i stara się postępować zgodnie z nią. Dba o swoje ciało, umysł, duszę, ducha i życie. W tym zaś zawiera się dbanie o bliźnich, przyrodę i całą ziemię.
Wyrzeczenie jest narzędziem zdobycia kontroli nad żądzami, czy zachciankami.
Głupia miłość, to bezkrytyczne folgowanie swoim, czy czyimś zachciankom, także wspomaganie leniwych, albowiem w ten sposób wpędza się ich w gnuśność, chorobę i robienie głupich rzeczy. To także nieumiejętne wspomaganie niezaradnych, bo tak odbiera się im działanie, a nie działanie to śmierć. Leniwemu daj pracę, a niezaradnemu naukę. To będzie mądra miłość.
Gdy zaś mamy nie poddawać się żądzom, to nie znaczy, by negować przyjemności, bo i je Bóg przeznaczył człowiekowi. Obdarzając ciało zmysłami.
Życie jest też po to, by się nim radować. Przyjemności zaś je czynią miłym. Są one jednak tylko dodatkiem do życia. Podstawą zaś życia jest drugi człowiek. Jeśli są, więc przyjemności, to nie oznacza, by ludzie pozwalali żądzom panować nad sobą.
Można też doświadczać w życiu przyjemności, a jednocześnie nie ulegać własnym zachciankom. Podstawą tego jest rozwinięcie samoświadomości i kontroli własnych pragnień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:45, 08 Maj 2008    Temat postu: /Rywalizacja/

/Rywalizacja/
Także rywalizacja występuje przeciw miłości.
Rywalizacja bowiem, oprócz tego co dobre, niesie ze sobą wiele zła, gdyż pobudza ludzi nawet do takich pragnień, których bez niej by nie mieli, a które skłaniają ich do czynienia złych rzeczy.
Ludzie myślą, że jest ona czymś pożytecznym, a w rzeczywistości wnosi na świat więcej zła, niż dobra.
Już ci, którzy jej potrzebują do działania, mają bardziej rozbudzone swoje niższe skłonności niż te wyższe, a jeśli na to nałoży się rywalizację, to z pewnością będzie ona niezdrowa i nie przysłuży się społeczeństwu.
Człowiek normalny, zdrowy duchowo, nie potrzebuje rywalizacji, a jeśli coś robi, to z natury stara się wszystko robić dobrze i tak, by mieć z tej czynności przyjemność.
Jeśli biegnie z grupą, to biegnie jakby biegł sam, by mieć przyjemność z tego biegu, a nie by jako pierwszy dobiec na metę. Gdy zaś zdarzy się, że dobiegnie pierwszy, to nie jest to dla niego ważniejsze od tego, że biegł.
Dziś jednak jest inaczej. Rywalizacja powoduje, że nie sam bieg się liczy ale miejsce w nim zdobyte. To zaczęło dominować w społeczeństwie ludzkim.
W ten sposób u ludzi nie bieg, będący czynnością, jest ważny, ale ważniejsze od niego stało się zwycięstwo nad drugim człowiekiem.
A czyż życie to nie czynność?
Jeśli zatem czynność przestaje być istotą życia ludzkiego, to jakie może być życie ludzi?
Bo czy życie ma się stać zdobytym medalem? Przecież medal jest martwy. Tylko bieg jest czymś żywym.
Cieszmy się zatem, że możemy biec.
I biegnijmy najlepiej jak potrafimy ale nie bądźmy jak dzieci, które by biec dobrze potrzebują nagrody.
W gospodarce rywalizacja popchnęła wielu ludzi do robienia tego, czego nikt nie powinien robić. Tak samo w polityce.
W sporcie doprowadziła do absurdów. Zawodnicy są gotowi zrobić prawie wszystko aby tylko zwyciężyć. I tylko zwycięstwo dla nich się liczy.
Dlatego sport przestaje być sportem, czyli ruchem dla samego ruchu i zdrowia, a często przyczynia się nawet do niszczenia tego zdrowia.
Tak oto rywalizacja jako cecha dziecięca występująca u dorosłych czyni wiele szkód. Trzyma człowieka na szerokiej drodze gdzie dusza bardzo wolno się uczy. I ciężka to nauka, gdyż ludzie uczą się prawie całe życie pozostając dziećmi nie w sensie pozytywnym, lecz w negatywnym. Rywalizują ze sobą i gardzą pokorą.
Bóg uczynił świat nie rywalizując z nikim. A gdy czynił wystarczyło, że czynił to bardzo dobrze.
„I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre. I nastał wieczór, i nastał poranek - dzień szósty.” (1 Moj. 1:31, BW)
Ludzie zaś nie starają się wszystkiego, co czynią, czynić bardzo dobrze. Zamiast tego chcą być najlepsi. Chcą zajmować pierwsze miejsca we wszystkim i wszędzie.
„Biada wam, faryzeusze, że lubicie pierwsze miejsca w synagogach i pozdrowienia na rynkach.” (Łuk. 11:43, BW)
„Ale Jezus, przywoławszy ich, rzekł: Wiecie, iż książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie.
Nie tak ma być między wami; ale ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym.
I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym.”
(Mat. 20:25-27, BW)
„Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik.
Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku.
A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.
Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.” (Łuk. 18:11-14, BW)

Materialiści lubią wywyższać się i popisywać w sprawach materialnych. Co, jak wiadomo, prowadzi nieraz do złego.
Tym bardziej, zatem w sprawach ducha, duszy, czy religii, jeśli ktoś mniema, że stoi wyżej nad innymi, czy to w kwestii siebie samego, czy swojej religii, albo swojej wiary, i w taki sposób się wywyższa, to gorzej postępuje. I taki ktoś w rzeczywistości nie ma nic wspólnego ani z religią, ani z duchem bożym. Zaś z takiej postawy nieraz wynikło więcej zła na świecie, niż z pobudek materialnych. Jest to jednak także materializm, tylko że związany z ludzkim ego, jego wyobrażeniami i samoobłudą – gdzie zaspokaja się i własny materializm, i własne dobre samopoczucie… choć oparte na oszustwie – nawet nieświadomym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:58, 08 Maj 2008    Temat postu: DAWANIE DOBREGO PRZYKŁADU

DAWANIE DOBREGO PRZYKŁADU

Prawdziwą istotą człowieka jest światło i życie. Czyż Chrystus nie mówił, że „życie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie” /Łuk. 12,23/,
i że „światło, które jest w Tobie” /Łuk.11.35/ jeśli jest czyste, to tworzy Twoje życie /żywotność/ i wyrażają je Twoje oczy. /patrz Łuk.11,33-36/
„Dlatego okiełzajcie umysły wasze i trzeźwymi będąc połóżcie całkowicie nadzieję waszą w łasce, która wam jest dana w objawieniu się Jezusa Chrystusa. Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej.” /1 Piotra 1,13-14/
„Niech biodra wasze będą przepasane i świece zapalone.”/Łuk.12,35/

Albowiem w biodrach drzemie pożądliwość, budzona nieokiełznanym umysłem. Zwiążcie pożądliwości. Zapanujcie nad umysłami. Zapalcie światło, które jest w was. Postawcie je na świeczniku. /patrz Marka 4.21/ „Bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu Waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.” /1 Piotra 1.15-16/
„Baczcie, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi... inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca Waszego, który jest w niebie.
Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili.”/Mat.6,1-2/
„Ale Ty, gdy dajesz jałmużnę, niechaj nie wie lewica Twoja, co czyni prawica Twoja, aby Twoja jałmużna była ukryta, a Ojciec Twój, który widzi w ukryciu, odpłaci Tobie.”/Mat.6,3-4/
Jednak „czyż przynoszą światło po to, aby je postawić pod korcem albo pod łóżkiem? Czyż nie po to, aby je postawić na świeczniku?”/Marka 4,21/ „Nikt nie zapala świecy i nie stawia jej w ukryciu ani pod korcem, ale na świeczniku, ażeby ci, którzy wchodzą, widzieli światło” /Łuk. 11,33/ „... i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci Wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli Wasze dobre uczynki i chwalili Ojca Waszego, który jest w niebie”/Mat.5,15-16/, „aby ci, którzy Was obmawiają... przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia.”/ l Piotra 2,12 /
„Czy jest między wami ktoś mądry i rozumny? Niech to pokaże przez dobre postępowanie uczynkami swymi, nacechowanymi łagodnością i mądrością.”/Jak,3,13/ Tak bowiem „owoc sprawiedliwości bywa zasiewany a pokoju przez tych, którzy pokój czynią.”/Jak.3,18
„Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani.” /Mat.5,9/
Nie zaś ci, którzy do wojen religijnych nawołują i powodują śmierć ludzi.
Dlatego zważaj na wszystko, co czynisz, aby nie odniesiono do Ciebie słów: „Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego.”/Łuk.6.42/
„Każde bowiem drzewo poznaje się po jego owocu.”/Łuk.6,44/
„Kto zaś słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu, i uderzyły weń wody, i wnet runął, a upadek domu owego był zupełny.”/Łuk.6,49/

Zważcie więc, że skoro niektórzy dają zły przykład, wy dawajcie dobry, lecz w cichości i pokorze, nie dla wywyższenia się. Albowiem jeśli dobrze czynicie, czyny Wasze są światłością Ojca, a nie chowa się światła pod korzec.
Idźcie i nauczajcie, lecz skoro przyjmujecie nauczanie słowem, o ileż więcej warte będzie nauczanie uczynkami.
Nikt nie wstydzi się dobrego słowa, dlaczegóż więc ktoś ma się wstydzić dobrych uczynków. Nikt jednak nie chlubi się dobrymi słowami, tak też niech nikt nie chlubi się dobrymi uczynkami. Owszem są one chwałą Ojca Niebieskiego i tego, który je czyni, bo jest on w blasku Ojca, lecz nie jest to powód, aby się pysznić i oczekiwać wywyższenia, gdyż kto się pyszni, ten grzeszy i oddala się od Ojca. Kto bowiem dobrze czyni dla wywyższenia, cóż dobrego czyni? Jest jak handlowiec, który darmo towaru nie rozdaje. Kto zaś dobrze czyni z miłości i dla głoszenia dobrego przykładu, pełniąc tak wolę Ojca, ten jest synem Bożym, ta jest córką Bożą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:21, 08 Maj 2008    Temat postu: PRAWDA JEST CZYNEM

PRAWDA JEST CZYNEM


Jak postąpić...? Ciągła niepewność... Pokora...? Dążenie do doskonałości...? Staram się czynić jak najlepiej... lecz nie wiem, czy to moje czynienie jest najlepsze... Dlatego mam być uniżony.

Jak kochać Chrystusa?

Łatwo jest kochać Chrystusa za to, że umarł za nasze grzechy i za nas. Dlaczego mamy nie kochać kogoś, kto za nas umiera? Kto nam coś daje. Szczególnie zaś, jeśli daje życie wieczne. Czy jednak taka miłość jest wystarczająca? Chrystus postąpił jak najlepszy przyjaciel, umierając za nas. Cóż z tego, że kochamy Chrystusa za Jego czyn? Nawet poganie kochają swoich przyjaciół.
„Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę... cóż osobliwego czynicie?” /Mat.5,46-47/
Kochasz kogoś, gdy Ci daje, ale czy kochasz go, aby mu dać? Skoro Chrystus był doskonały, to czy niedoskonali byli Jego przyjaciółmi? Nie, lecz On potraktował ich jak przyjaciół.
„Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby zbawić to, co zginęło.” /Mat. 18.11/ Grzeszni nie są przyjaciółmi Boga, a mimo tego Bóg jest ich przyjacielem i ich miłuje. Na tym polega doskonałość Boga.
„Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec Wasz niebieski doskonały jest.” /Mat.5,48/ „Jak się wam wydaje? Gdyby jakiś człowiek miał sto owiec i jedna z nich zabłąkałaby się...” /Mat.l8,12/ Wiedzcie więc, że zabłąkanie to grzech, a owca błąka się z powodu niewiedzy.
„... czyż nie zostawi w górach dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie szukać zbłąkanej?” Góry zaś to wiedza, mądrość doskonałość, miłość, dobroć. Ci więc, którzy są w doskonałości, są w wiedzy której symbolem są góry, oni są bezpieczni. Szukanie zbłąkanej, to dawanie pouczeń i nauk, aby ci, którzy są w niewiedzy, doprowadzeni zostali do wiedzy i doskonałości. „Tak też nie jest wolą Ojca Waszego, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych” /Mat. 18,14/, „gdyż On dobrotliwy jest i dla nie wdzięcznych, i dla złych.” /Łuk.6,35/
Taka jest bowiem miłość doskonała, że miłuje i tych, którzy są w niewiedzy i grzechu, a przez miłość, doprowadza ich do wiedzy i doskonałości. „Ale Wam, którzy słuchacie, powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół Waszych, dobrze czyńcie tym, którzy Was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy Was przeklinają, módlcie się za tych, którzy Was krzywdzą.” /Łuk.6,27-28/
Czy to jest miłość prawdziwa, jeśli kochamy Chrystusa za to, że za nas umarł, a nie naśladujemy Go? Jeśli bowiem kocham kogoś prawdziwie za jego doskonałość, to czy nie powinienem go naśladować?
A jeśli nie naśladuję, a wmawiam sobie, że Go kocham to, kogo oszukuję? Z pewnością siebie, bo na pewno Bóg nie da się oszukać.
„Dlaczego mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię?”/Łuk.6, 43/
„Nie każdy, kto do mnie, mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie.”/Mat.7,23/ „A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami /albo mówcami/, oszukującymi samych siebie.”/Jak.1,22/ „Cóż to pomoże... jeśli ktoś mówi, że ma wiarę, a nie ma uczynków? Czy wiara może go zbawić?”/Jak.2,14/ „Gdyż nie ci, którzy zakonu słuchają, są sprawiedliwi u Boga, lecz ci, którzy zakon wypełniają, usprawiedliwieni będą.”/Rzym.2,13/ „Czy więc zakon unieważniamy przez wiarę? Wręcz przeciwnie, zakon utwierdzamy.” /Rzym.3,31/ „Czy mamy grzeszyć, dlatego że nie jesteśmy pod zakonem, lecz pod łaską? Przenigdy!”/Rzym 6,15/
Zakon bowiem, to doskonałość z obowiązku, łaska zaś, to doskonałość z miłości. „Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa.”/Jak.2.26/
Wielu myśli, że są zbawieni przez wiarę, a dzięki niej przez łaskę, a nie przez uczynki. Nie wiedzą jednak, że jeśli nie ma uczynków, to i nie ma łaski.
„Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie.” (Jak. 2:17, BW)
Kto prawdziwie miłuje Chrystusa ten miłuje też naśladowców Jego i wyznawców. A jeśli ich miłujesz, to jak możesz ich krzywdzić czy zabijać? Kto prawdziwie miłuje Chrystusa ten miłuje każdego tak, jak On umiłował, kładąc nawet życie swoje za niego. Tak więc nie ten miłuje prawdziwie Chrystusa, kto Mu mówi: Panie, Panie, kocham Cię! Lecz ten miłuje prawdziwie Chrystusa, kto miłuje każdego człowieka:
„Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. „/Mat.25,40/ „...byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie.”/Mat.25,36/
„Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.”(Mat. 12:50, BW)
„A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół Waszych i módlcie się za tych, którzy Was prześladują,
Abyście byli synami Ojca Waszego, który jest w niebie, bo słońce Jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią?
A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
Bądźcie Wy tedy doskonali, jak Ojciec Wasz niebieski doskonały jest.” (Mat. 5:44-48, BW)

Miłować bowiem każdego człowieka, nie oznacza miłowania ani grzechów Jego, ani chorób jego. Jeśli jednak wybaczacie ludziom ich choroby i o chorych bardziej troszczycie się niż o zdrowych, to wybaczajcie im też ich grzechy, a o grzeszników troszczcie się więcej niż o doskonałych. Grzechy bowiem są chorobą życia i dusz. Należy leczyć życie i dusze. Póki jest czas leczenia.
Jednak tak jak w trosce tak i w miłości potrzebna jest mądrość. Bo jak się troszczymy o zdrowie w czasie choroby? Czy gdy trzeba to nie pijemy gorzkich leków? Czy ciężko chorych nie kładzie się do szpitali do czasu aż ozdrowieją? Albo gdy zachodzi potrzeba, to czy nie amputuje się chorej nogi? Tak samo mądrze należy postępować z tymi, których choroba duszy jest tak ciężka, iż krzywdzą innych. Należy im okazać miłość w połączeniu z surowością.
Kto miłuje Chrystusa, niech będzie z Nim i z Jego uczynkami. Służył, lecz gdy zaszła potrzeba to wziął do ręki bicz. Naśladujmy Go we wszystkim, aby do nikogo nie trzeba było odnosić słów, które powiedział: „Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto ze mną nie zbiera, rozprasza.” /Mat.12,30/
Wiemy przecież, że Syn Człowieczy przyszedł ratować grzeszników, bo zdrowi nie potrzebują lekarza.
„Jeśli miłujecie tych, którzy Was miłują, na jakąż wdzięczność zasługujecie? Wszak i grzesznicy miłują tych, którzy ich miłują.”/Łuk.6,32/
Jeśli więc miłujemy tylko tych, którzy nas miłują, to z pewnością jeszcze jesteśmy grzesznikami. Nie wiemy też w sercu swoim, iż ci, którzy nas nie miłują, mogli mieć chore życie, a teraz mają chorą duszę.
Skoro zaś wiadomo, że chory na ciele wymaga więcej miłości niż ten, który jest zdrowy - to o ile bardziej miłości wymaga chory na duszy, bo przecież miłość najpierw duszy służy, a dopiero przez nią służy ciału.
Nikt jednak - kto ma chorą duszę, a ma się za zdrowego, choć wie, że jest zdrowy i grzeszny - nie powinien dostawać takiej miłości, którą mógłby wykorzystywać dla swojego grzesznego życia. Taka miłość byłaby głupią miłością i tylko szkodziłaby jego duszy. Owszem, miłość należy mu okazać, ale inną, tak jak miłujący ojciec niegrzeczne dziecko strofuje odpowiednio, tak jemu należy się właściwe strofowanie.
Kto jednak rozumie swoją winę i swój grzech, i szczerze okazuje skruchę i żal, tego nie należy strofować.
Bóg jest miłosierny, ale i sprawiedliwy - potrafi wybaczyć tym, którzy na to już zaczynają zasługiwać, lecz potrafi też dać surową lekcję takim, którzy wszystko lekceważą.
Zasługują zaś ci, u których budzi się szczerość i chęć poprawy, i starają się kroczyć poprawnie. Wszystko zaś lekceważą tacy, którzy umniejszają miłość i dobro.
Kto zaś ignoruje miłość i dobro, i mądrość, ten ma za nic samego Boga, gdyż Bóg jest miłością i dobrocią, ale też i mądrością, więc Jego miłość i dobro są mądre, a nie głupie jak u wielu ludzi, i jest wszystkim. Co jednak nie znaczy, że jest też grzechem, czy złem! Bo tak jak o zdrowym człowieku powiemy, że ma wszystko, co trzeba, dlatego jest zdrowy - to, to iż ma wszystko, nie oznacza, że ma wszystkie choroby. Także i Bóg jest zdrowym Bogiem.
Skoro zaś zdrowi ludzie leczą chorych i miłują ich troszcząc się o nich, to czyż najlepszy lekarz, jakim jest Bóg i który widzi więcej ponad to śmiertelne ciało ma nie leczyć?
Co jednak ma lekarz zrobić z chorymi, którzy nie chcą się leczyć, a mają chorobę bardzo niebezpieczną i zaraźliwą?
Czyż nie zatroszczy się także i o tych zdrowych? Pouczając ich jak mogą się wystrzegać choroby. Czyż ludzkość nie otrzymała wielu świętych pism i pożytecznych nauk? Lecz zamiast brać z nich to, co pożyteczne dla życia wszystkich, kłócą się o to, co nieistotne. Ludzie! Gdzież Wasza mądrość?
I dlaczego w sprawach, gdzie trzeba myśleć bardziej sercami, Wy przede wszystkim myślicie głowami, a o sercu zapominacie?
A jeśli chorzy nie chcą się leczyć i zagrażają zdrowym czyż zdrowi nie mają prawa do swego bezpieczeństwa i zdrowia?
Niech zatem grzesznicy nie czują się bezkarni. Bo nie ten jest grzesznikiem, kto jest niedoskonały, ale jest nim ten, który chce uporczywie trwać w swojej niedoskonałości. I nie pomoże mu nawet to, jeśli sam siebie ma za doskonałego.
A co do świętych pism to, choć przez Boga są natchnione, to nie są całe doskonałe, gdyż pisali je pod natchnieniem Bożym niedoskonali ludzie, którzy nie zawsze potrafili poprawnie spisać otrzymane natchnienia. Natchnione nie oznacza bowiem, że pisma te zostały podyktowane. Bóg nie dyktuje, ale objawia. Człowiek zaś często nie jest w stanie przyjąć tego objawienia w pełni i przyjmuje tylko jego część, a i to tę część może zniekształcić. Od czystości lustra zależy jak się w nim coś odbija. Dlatego apostoł Paweł pisał do tych, co przecież mieli pisma, że ich wiedza jest cząstkowa:
„Bo cząstkowa jest nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie.” (1 Kor. 13:9, BW)
Lecz pisma te, choć nie zawierają pełni wiedzy są „pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości.” (2 Tym. 3:16, BW)
Nie zaś do tego, aby się spierać.
Niech nikt nie ma się za mądrego. Głupiec zaś nigdy nie przyznaje się do swoich błędów.
„To przypominaj, zaklinając ich przed Bogiem, aby się nie wdawali w spory o słowa, bo to jest bezużyteczne, a tylko słuchaczy do zguby przywodzi.” (2 Tym. 2:14, BW)
„I nie zajmowali się baśniami i nie kończącymi się rodowodami, które przeważnie wywołują spory, a nie służą dziełu zbawienia Bożego, które jest z wiary.” (1 Tym. 1:4, BW)
"A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności." (2 Tym. 2:24, BW)
"Skądże spory i skąd walki między wami? Czy nie pochodzą one z namiętności waszych, które toczą bój w członkach waszych?" (Jak. 4:1, BW)

Bo namiętnością jest chęć bycia najmądrzejszym i najlepszym, i wtedy ta namiętność tak nas ogranicza, że stajemy się głupsi. Nie należy być najmądrzejszym, bo to jest niemożliwe wśród ludzi. Człowiek może tylko dążyć do mądrości pamiętając, że jej nie posiada.
„Pożądacie, a nie macie; zabijacie i zazdrościcie, a nie możecie osiągnąć; walczycie i spory prowadzicie. Nie macie, bo nie prosicie.” (Jak. 4:2, BW)
„Wprawdzie szukają mnie dzień w dzień i pragną poznać moje drogi, jakby byli narodem, który pełnił sprawiedliwość i nie zaniedbał prawa swojego Boga, domagają się ode mnie sprawiedliwych praw, pragną zbliżenia się do Boga, powiadając:
Dlaczego pościmy, a Ty tego nie widzisz? Dlaczego umartwiamy nasze dusze, a Ty tego nie zauważasz? Oto w dniu waszego postu załatwiacie swoje sprawy i uciskacie wszystkich swoich robotników.” (Izaj. 58:2-3, BW)

Potem zaś idziecie do kościołów albo sami prosicie o coś Boga.
„Oto gdy pościcie, kłócicie się i spieracie, i bezlitośnie uderzacie pięścią. Nie pościcie tak, jak się pości, aby został wysłuchany wasz głos w wysokości.
Czy to jest post, w którym mam upodobanie, dzień, w którym człowiek umartwia swoją duszę, że się zwiesza swoją głowę jak sitowie, wkłada wór i kładzie się w popiele? Czy coś takiego nazwiesz postem i dniem miłym Panu?
Lecz to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo.” (Izaj. 58:4-6, BW)

To jest post, gdy nie wykorzystujesz innych ludzi, gdy godziwie zapłacisz każdemu, komu byłeś winien za jego pracę i za nabyty towar.
Gdy zaprzestaniesz uciskania, do niczego nie będziesz już przymuszał, nikomu nie będziesz kazał płacić nie należnych Ci pieniędzy i nie będziesz nakładał nadmiernych podatków.
Bo jeśli nastaje taka władza, która zwiększa podatki na dłużej niż rok, to jest to zła władza.
Złą władzą jest też ta, która zwiększa podatki bez wyraźnej przyczyny.
I źle się będzie działo w krajach, gdzie będzie się płacić wiele różnych podatków. Tak długo, jak to będzie trwało, tam będzie źle.
Podatki te, to także bezprawne więzy, bo podatek może być tylko jeden. A jeśli jest więcej, to naród jest ujarzmiony, a władza go uciska.
A co do rozwiązywania więzów, to nie znaczy, że się je rozwiązuje też tym, którzy są nimi związani z powodu kary, na którą zasłużyli. Mowa tu bowiem o bezprawnych więzach.
Kto zaś źle czynił i za to siedzi w więzieniu, nie powinien być z niego wypuszczany, aż nie odda wszystkiego co winien. Jeśli miał siedzieć dziesięć lat, to gdy dobrze się sprawuje, po dziesięciu latach może być wypuszczony. Jeśli źle się sprawował, to nie może być wypuszczony nawet po dziesięciu latach.
Jeśli zabił, to sam powinien być zabity. Chyba, że zabił niechcąco, wtedy nie należy nawet go karać zbyt surowo. I wina powinna być wykazana tak, by nie było żadnych wątpliwości.
„Jeżeli kto zabije człowieka, poniesie śmierć.” (3 Moj. 24:17, BW)
„Kto tak uderzy człowieka, że ten umrze, poniesie śmierć.
Jeżeli na niego nie czyhał, ale to Bóg zdarzył, że wpadł mu pod rękę, wyznaczę ci miejsce, do którego będzie mógł uciec.
Jeżeli ktoś zastawia na bliźniego swego zasadzkę, by go podstępnie zabić, to weźmiesz go nawet od ołtarza mojego, by go ukarać śmiercią.
Kto uderzy ojca swego albo matkę swoją, poniesie śmierć.
Kto porwie człowieka, to czy go sprzedał, czy też znaleziono go jeszcze w jego ręku, poniesie śmierć.
Kto złorzeczy ojcu swemu albo matce swojej, poniesie śmierć.” (2 Moj. 21:12-17, BW)

Kto zabija w obronie własnej, albo by ratować swoje, czy czyjeś życie, nie jest winien zabójstwa. Winę ponosi zabity, który pierwszy nastawał na ludzkie życie i dlatego słusznie sam zginął.
Kto zaś inne prawa ustanawia, ten wynosi się nad Boga i jest bratem szatana.
Z jego winy bowiem wielu niesprawiedliwych czyni zło, gdyż nie obawiają się kary. Zaś taki fałszywy humanitaryzm chroni jedynie przestępców i powoduje z ich rąk śmierć lub cierpienia wielu niewinnych i nikogo nie krzywdzących ludzi.
Prawo nie jest po to, aby służyć przestępcom, lecz po to, bo służyć społecznemu zdrowiu. Nie zaś przyzwalać na szerzenie się społecznej zarazy jaką jest przestępczość i niegodziwość.
Nawet Chrystus nie zniósł tych surowych przykazań. Co wyraził słowami: „Wszak Bóg powiedział: Czcij ojca i matkę, oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech poniesie śmierć.” (Mat. 15:4, BW)
„Jeżeli wół bódł od dawna, a ostrzeżono o tym jego właściciela, ten zaś go nie pilnował, i wół zabił mężczyznę albo kobietę, to wół będzie ukamienowany, a jego właściciel poniesie śmierć.” (2 Moj. 21:29, BW)

Winien jest bowiem niedopuszczalnego zaniedbania i lekceważenia życia ludzkiego. Taka konkretna sytuacja jest dzisiaj może mało prawdopodobna by się zdarzyła. Jednak są inne o takim samym znaczeniu.
To samo dotyczy przecież właścicieli psów i innych zwierząt zagrażających życiu ludzkiemu, czy innych tak samo poważnych zaniedbań, które zagrażają życiu.
Napisane też było: „Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego, poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i cudzołożnica.” (3 Moj. 20:10, BW) Dlatego jeśli mąż takiej żony będąc we wzburzeniu pobije cudzołożnika, to nie poniesie żadnej kary. Nie będzie się jednak zabijać ani karać cudzołożników, gdyż Chrystus okazał miłosierdzie w tym wypadku i do przyłapanej na cudzołóstwie rzekł: „I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz.”(Jan. 8:11, BW)
Winniśmy zatem i my tak czynić na Jego cześć pamiętając przy tym, iż droga do doskonałości to naśladowanie Go.

Więzień powinien też pracować, gdy się od niego tego wymaga. Powinien pracować, aby społeczeństwo nie musiało go utrzymywać. I tylko to powinien dostawać, co sobie sam wypracuje.
Przecież w więzieniu można uprawiać ogródki i robić inne rzeczy. Niemądra jest władza, która narzuca porządnym ludziom utrzymywanie przestępców.
Jeśli więzień nie chce pracować, to źle się sprawuje. Taki nigdy nie może wyjść z więzienia. Nie może też otrzymywać jedzenia, bo skoro nie chce pracować, to niech nie je. „Kto nie chce pracować, ten też niech nie je.” (2 Tes. 3:10, BW)
Nie mówi się tu o tych, którzy nie pracują, bo nie znaleźli pracy, ale o takich, co nie chcą pracować i odmawiają pracy. Praca zaś jest tylko wtedy, gdy pracownik otrzymuje za nią wynagrodzenie. Kto nie otrzymuje zapłaty, ten może odmówić pracy.
Więźniom należy potrącić z ich zapłaty wszelkie koszta ich utrzymania razem z podatkiem i ubezpieczeniami. Ludziom wolnym nic nie można potrącać bez ich osobistej zgody oprócz podatku. Ubezpieczenia emerytalne i zdrowotne, nie mogą być narzucane przez żadną władzę i nie mogą ich pobierać instytucje powołane przez władzę. Ustawowo winno być nakazane pracodawcom opłacanie składek w odpowiedniej wysokości na te ubezpieczenia za swoich pracowników. Dlatego, że jeśli nie będzie tego obowiązku, to większość ludzi dostanie tak niską płacę, że ledwo im będzie starczać na życie i nie będą mieli, z czego opłacić swoich ubezpieczeń. Każdy człowiek sam osobiście powinien decydować o tym, jakiej instytucji, czy to funduszowi, czy ubezpieczycielowi, mają być przelewane jego składki z zakładu pracy.
Państwo nie może pobierać podatku od tych składek, gdyż pobierze podatek wtedy, gdy te pieniądze będą wypłacane. Teraz zaś są powierzane instytucji i nie ma pewności, że osoba na czyjej konto są wpłacane z nich skorzysta. Może bowiem tego nie dożyć, mogą też być inne tego przyczyny losowe. A opodatkowywanie pieniędzy, których ktoś jeszcze nie otrzymał jest wysoce niemoralne. Poza tym nie można brać raz podatku przy wpłacie pieniędzy, a drugi raz przy wypłacie tych samych pieniędzy. Bo jest to podwójne płacenie jednego podatku.

Co zaś do spraw o które wiele religii prowadzi ze sobą spory, to niech wiedzą, iż kłócą się zamiast się miłować. A w jakim celu Chrystus albo Mahomet głosili swoje nauki, w celu zasiania waśni i śmierci, czy w celu zasiania miłości?
To zaś, o co się kłócą jest nieistotne dla ich doskonałości. Czy się zajmują tym chcąc marnować czas zamiast się doskonalić?
Chcąc kłócić się o to, co jest cząstkowe i przez nich do końca nie poznane. Jak mogą rozprawiać o czymś czego nie wiedzą. A skoro nie znają, to jak mogą to zrozumieć. Wiedza ich jest cząstkowa, a ich mniemania nic nie warte i przeminą wraz z nimi.
Niech lepiej je porzucą i zamiast się spierać niech dążą do doskonałości.
Nie Wasze głowy, ani Wasze poglądy, ani też religie, nie czynią Was doskonałymi, ale Wasze serca, zaś cała ta reszta ma służyć sercu i je wspomagać, nie zaś zamieniać je w kamień i czynić twardym, nieugiętym, krnąbrnym i przemądrzałym.
Doskonałość zaś, to nie poglądy, ale właściwe postępowanie. Chcesz się zajmować tym, co cząstkowe, to się zajmuj. Badanie to rzecz ludzka, ale nie spieraj się o to. Bo przecież nie wiesz wszystkiego do końca. Staraj się raczej bardziej doskonalić samego siebie.
Bo „gdy nastanie doskonałość, to, co cząstkowe, przeminie.” (1 Kor. 13:10, BW)
Doskonałość zaś to pełnia. Jeśli zaś Ty nie będziesz doskonały, to będąc cząstkowym przeminiesz wraz z nim.
„Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie moje jest cząstkowe, ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany.” (1 Kor. 13:12, BW)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island