Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
18. WYŻSZA NAUKA - WYCHOWYWANIE

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 6:30, 15 Cze 2008    Temat postu: 18. WYŻSZA NAUKA - WYCHOWYWANIE

WYŻSZA NAUKA - WYCHOWYWANIE

I trzeba znać nauki powyższe i stosować je w życiu, bo są one dobre i pożyteczne dla ludzi, lecz dobrze jest wiedzieć, że są jeszcze wyższe, które o wiele bardziej jest stosować warto.
Lecz Ty człowieku naucz się najpierw stosować te pierwsze, abyś później stosował jeszcze lepsze. Chwała zaś temu, kto od razu potrafi stosować te lepsze.
Wyższą nauką zaś jest, abyś „temu, kto Cię uderzył w policzek, nadstawił i drugi, a temu, kto Ci zabiera płaszcz, i sukni nie odmawiał. Każdemu, kto Cię prosi, daj, a od tego, kto bierze, co Twoje, nie żądaj zwrotu. ” /Łuk. 6,29-30/ „Nie sprzeciwiajcie się złemu. . . A temu, kto chce się z Tobą procesować i zabrać Ci. . . zostaw. . . A kto by Cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. Temu, kto Cię prosi, daj, a od tego, który chce od Ciebie pożyczyć, nie odwracaj się”/Mat. 5:39-42/, ale pomóż mu, bo może nie ma co jeść.
Oto jest wąska i bardzo trudna droga toteż mało dusz będzie nią szło.

Tu jednak potrzeba wiele mądrości. Oprócz miłości Bóg bowiem dał prawo. Nie wadliwe prawo ludzkie, ale prawo kary za grzechy. Ludzie zaś zechcieli być zbyt miłosierni i zło zaczęło się szerzyć. Państwa zaczęły lekko karać złoczyńców, a rodzice pobłażać swoim dzieciom. Pobłażliwość zwykle do niczego dobrego nie prowadzi. Tam zaś gdzie należy być surowym trzeba takim być. Pobłażliwym należy być dla czyichś błędów i nieświadomych niedostatków. Jeśli zaś ktoś świadomie źle czyni należy go surowo karać. Podobnie jak Bóg ukarał Sodomę i Gomorę nie obdarzając ich miłosierdziem, lecz stosując prawo, gdyż sprawiedliwość tego wymagała.

Czy jednak dla złoczyńców nie należy mieć miłości?
Należy mieć przede wszystkim mądrość. Jeśli widzisz, że Twoja okazana dobroć i nadstawienie policzka skruszy ich serca, to postępuj tak. Wtedy nie obawiaj się, że czyniąc dobrze złoczyńcom, przewrócisz im w głowie i staną się jeszcze gorsi. Dobroć Twoja nie zepsuje bardziej tego świata. Bo choć Ty pozornie nie przeciwstawisz się tutaj złemu, to jednak ukażesz mu lepszą stronę świata i w ten sposób może spowodujesz, by nie czynił źle.
Chodzi bowiem o to, aby ci którzy źle czynią zaczęli dobrze czynić. Należy nauczyć ich tego najpierw własnym dobrym postępowaniem, a jeśli to nie pomoże, to należy uczyć ich stosując surowe kary.
Gdy zaś przestępca jest w więzieniu należy okazać mu miłość jako uczucie, a nie jako dostatek czy łagodzenie kary. Prawo musi być surowe. Inaczej będzie głupim prawem. Miłość i miłosierdzie nie mogą pozbawiać prawa mądrości.
Prawo ma być po to, aby służyło dobrym ludziom, nie zaś przestępcom.
Dzisiaj mało jest mądrych. Głupcy ustanowili łagodne i złożone prawa, i na świecie pojawiło się wiele problemów.
Jeśli Ty masz i miłość, i mądrość. Podążasz drogą prawa i mądrości, a miłość jest Twoim towarzyszem, to Tyś jest jeden, zaś wielu jest takich, co podąża szeroką drogą: to są Ci, którzy przeciwstawiają się złu nieumiejętnie. Tak jakby chcieli, a nie mogli, bo szatan związał ich umysły głupotą i niemocą, a większość z nich sami zło czynią - oni walczą ze złem tylko narzekaniem, a zło ich pokonuje w walce. Kto bowiem sam będąc złym potępia zło innych ten nie może być zdolny do przeciwstawienia się złu. Zginie taki od własnego potępienia i przez własne zło. Jeśli więc potępiasz innych sam będąc złym, to zacznij potępiać też siebie, a wtedy zachowasz samego siebie, to jest własne życie.
Złym zaś jest każdy, kto wykorzystuje innych ludzi nie dając nic im w zamian.
I nie należy potępiać złoczyńców. Należy ich tylko surowo karać.
Można tylko potępiać własne niegodne uczynki, co jest początkiem na nowej drodze życia.
Wiedz człowieku, iż potępiając innych, dajesz tym znak, że sam jeszcze jesteś pełen okropności - których nie chcesz w sobie widzieć i usunąć
Kto bowiem pozna własną nieczystość, w jakiej przyszedł na świat, ten nikogo innego więcej już nie potępi.
Kto zaś zacznie mocą Chrystusową oczyszczać ziemskiego człowieka jakim jest i przemieniać go w człowieka bożego, ten pozna czym jest człowiek i umiłuje wszystkich ludzi, nie aby ich potępiać, lecz aby im wybaczać w duchu choć też surowo karać gdy to jest konieczne.
Wybaczenie nie oznacza bowiem godzenia się na zło, ale jest zrozumieniem słabości ludzkiej, gdyż ludzie nie wiedzą, co czynią, ani nie wiedzą, czym są. Zrozumienie zaś nie oznacza pobłażliwości. Kara musi być. Inaczej zło nie ustąpi.
Miłość wybacza i pomaga. Kto miłuje jest jak ojciec i matka, a ci winni przede wszystkim okazać miłość, a później karność w duchu miłości i łagodności, a nie gniewu i złości.
Jak więc możesz kogoś karać, czy strofować, jeśli nie dowiodłeś mu wcześniej swojej miłości do niego. Okaż najpierw swoją miłość i troskę o niego, a jeśli wzgardzi nimi, to znowu je okaż.
Gdy zaś znowu nimi wzgardzi, znaczy to, iż jest głupcem. Z miłości nie nabrał rozumu, znaczy to, że nie ma dla niego innej drogi do mądrości poza karnością.
„Głupota tkwi w sercu młodzieńca, lecz rózga karności wypędza ją stamtąd. ” /Przyp. 22:15/ Lecz czym jest karcenie pozbawione miłości? Skoro przy rzeczach większych wymaga się miłości. Tym bardziej powinna towarzyszyć w trudnych sprawach.
„Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym.
I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym
I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. ” (1 Kor. 13:1-3, BW)
Czyż mówienie językiem anielskim nie jest czymś większym i wspanialszym od karcenia? Także proroctwo i wiedza, i wiara góry przenosząca?
I skoro przy oddaniu całego Twojego mienia swojemu dziecku, czy też wydania ciała na spalenie za nie, miłości się wymaga, to o ile bardziej potrzebuje ono jej, gdy je karcisz. Inaczej karcenie nic mu nie pomoże i dziecka swego nie uczynisz dobrym.
Widzisz wyraźnie, że miłość potrzebna jest w większych rzeczach, o ile więc bardziej potrzeba jej przy karceniu. Miłość zaś, to cierpliwość /patrz: 1 Kor. 13:4-5/, jeśli zaś „cierpliwością można przekonać sędziego” /Przyp. 25:15/, to o ileż bardziej wychować człowieka. Miłość jest dobrotliwa, łagodna i nie nadyma się, jeśli zaś „łagodny język łamie kości” /Przyp. 25:15/, to o ile łatwiej złamie głupotę. Miłość nie unosi się gniewem, bo „kto wybucha wielkim gniewem, płaci grzywnę. . . zyskiem człowieka jest jego dobroć.” /Przyp. 19:19-22/ Zatem „ćwicz swego syna, póki jest jeszcze nadzieja; lecz nie unoś się przy tym, aby nie spowodować jego śmierci. ” /Przyp. 19:18/ Bowiem gniew Twój brudzi jego duszę i wpędza ją w chorobę, która prowadzi do śmierci. Uderzaj więc go rózgą z miłością, a „jego duszę wyrwiesz z krainy umarłych.” /Przyp. 23:14/
Bo czyż nie jest napisane: „Nie przyjaźnij się z człowiekiem popędliwym i nie obcuj z mężem porywczym, abyś nie nabrał jego obyczajów i nie przygotował pułapki na swoją duszę. ”?/Przyp. 22:24-25/ O ile bardziej ten, kto popędliwie karci i porywczo wychowuje, gotuje pułapkę na duszę swego dziecka lub duszę człowieka, którego tak karci.
Dziecko Twoje, najszybciej bowiem może nabrać Twoich obyczajów, np. niecierpliwości, popędliwości, porywczości i nie dasz mu przykładu umiejętności kontrolowania siebie. Zanim więc dziecko zechcesz uderzyć, wychowuj je łagodną mową i miłością.
I dobry ojciec i matka nigdy swego dziecka nie chcą uderzyć.
Jeśli ktoś chce kogoś uderzyć, to jest to już oznaką, iż zło go samego opanowało i sam zasługuje na karcenie.
Karcenie nie może wypływać z chęci, a jedynie z konieczności i obowiązku.
Miłość nie myśli nic złego, jest bowiem czymś więcej niż nadzieją i wiarą.
„Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego. ”(1 Kor. 13:5, BW)
„Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość. ”(1 Kor. 13:13, BW)
Dlatego, gdy już karcisz, to w miłości, i miej energię wiary, że karcony już jest dobry i miej o nim dobre myśli, miej dlań wielką nadzieję i wierz w jego miłość, mądrość i dobroć, które głęboko w nim tkwią jako Królestwo Boże, będące przecież w każdym z nas; i miłością patrz, że miłość jego budzi się. I choć według Twojej wiary karcony już jest dobry, to jednak prawu musi stać się zadość, a dobry jest wg wiary, która powstaje z tego karcenia.

Ciąg dalszy w 19. WYŻSZA MĄDROŚĆ. DROGA DLA DOJRZAŁYCH. MIŁOŚĆ

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Nie 6:30, 15 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:55, 15 Cze 2008    Temat postu: Re: Wyższa Nauka - Wychowywanie

Bardzo to mądre, co napisałeś Jerzy. Very Happy
I jakże trudne dla człowieka do właściwej realizacji. Kochać i karać. Karać sprawiedliwie i kochać. Ilu tak potrafi? Ilu zdoła właściwie wypośrodkować?
Najlepiej widać to na przykładzie z wychowaniem dziecka. Często miłość rodzicielska zaczyna przesłaniać dostrzeganie błędnych postępków dziecka, które nie korygowane na czas utrwalają się. Następnie przechodzą w nawyki. Te zaś tworzą charakter. A charakter ma olbrzymi wpływ na życie dorosłego już człowieka. Tak się dzieje, gdy zabraknie rozumnego czuwania rodzica nad rozwojem osobowości dziecka. Gdy miłość nazbyt rozgrzesza. Gdy brakuje wyobraźni i mądrości rodzicom.
Obserwuje się obecnie trend na świecie, szczególnie w niektórych państwach, bez stresowego wychowywania dzieci, pozbawionego karania.
I co zauważamy wśród młodzieży i dorosłych już osobników? Rosnącą patologię i przestępczość, nieprzystosowanie do życia w społeczeństwie i uciekanie w różnego rodzaju zaburzenia psycho-społeczne. Jakie więc owoce wydała nierozumna miłość?

Ktoś zapyta, czy może być nierozumna miłość, skoro jej immanentną cechą jest także mądrość? Czy pobłażliwy styl wychowywania dziecka nie jest raczej krzywdzeniem go, niż kochaniem? Ależ rodzice przecież czują miłość i życie oddaliby za swoje dziecko. I jest to prawda. Oni kochają, ale ich własne niedoskonałości pozbawiają ich miłość mądrości. Nie czerpią z całego pasma miłości. Bo sami nie są doskonałym przekaźnikiem dla tej wysokiej wibracji. Ich własne zanieczyszczenia zniekształcają miłość, choć ona jest i przejawia się.

A Bóg, jak kocha swoje dzieci? Przecież ustanowił działające Prawa Uniwersalne, które sprowadzają „karę za grzechy”. I jest to przejaw najwyższej miłości do nas, gdyż bez tej wychowawczej korekty nigdy nie wznieślibyśmy się do własnej doskonałości.
Są to dla nas wskazówki, choć czasami bolesne. Tak samo, jak bolesne dla rodzica i dziecka może być stosowanie kar.

Z miłością. Wink
Ptak


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Igmana (ptak) dnia Nie 14:57, 15 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island