Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Kim jestem?
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Kim jest człowiek i czym?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
east




Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:42, 28 Maj 2012    Temat postu:

Witaj Jerzy
cytat Jerzy "A oto przyjdzie uzdrawiacz – inna osoba – i każe czyjemuś żołądkowi być zdrowym, a on stanie się zdrowy, to czyj jest ten żołądek?
Albo gdy hipnotyzer hipnotyzuje umysł człowieka i przejmuje nad nim władzę, to czyj jest ten umysł?
I czy wtedy można w ogóle być pewnym, że jaźń tej osoby była jej umysłem? (..)Zatem i świat nas żywi i daje nam powietrze.
A skoro z perspektywy żywienia to, co nas żywi to my, zatem jesteśmy też światem. "

Pójdźmy w tych rozważaniach nawet dalej, aż do samych podstaw. Podstawowym pytaniem jest " Czy jestem ?"

Z pozoru wydaje się głupim pytaniem. No, ale skoro nie jesteś tylko swoim żołądkiem .. skoro nie da się powiedzieć dokładnie GDZIE się znajdujesz ( no bo jesteś światem, jak to słusznie udowodniłeś) to czy w ogóle jesteś ?
Czy jesteś w sensie jakiegoś JA , jakiegoś EGO wyodrębnionego od całości ?
Czy można powiedzieć - o tu się kończy świat, a zaczynam się JA ?
Nie ma takiej granicy.
Zatem czy jesteś ?
Nie, nie jesteś Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:08, 28 Maj 2012    Temat postu:

JJW111000799

Witaj @east
/w zasadzie ten post pisany jest do Ciebie, i nie do Ciebie, do mnie, i nie do mnie, tak samo jak do każdego, kto tego chce, czy nawet jeśli nie chce/

Miałem w życiu już takie sytuacje, gdy mnie rozmówcy pytali:
- Kim jesteś?

Gdy im odpowiadałem:
- Nie ma mnie.

Zresztą, gdy byłem młodzieńcem i prowadziłem głębokie rozmyślania nad tym kim i czym jestem - niczego nie znalazłem w sobie, co należałoby wyłącznie do mnie.
Oczywiście są takie zjawiska tego świata, z których "korzystam", lecz co jest takiego, z czego korzysta wyłącznie to, co pisze te słowa?
I czym lub kim jest piszące?

Czy np. powstałby ten post - gdyby nie Twój post, @east?
Czy powstałby - gdyby nie inne wcześniejsze składowe świata i innych ludzi?

Oczywiście to wszystko tworzy określony wycinek przestrzeni - czyli to, co można nazwać mną.
Trzeba przyznać, że człowiek jest niezwykłym zbieraczem zjawisk świata - niezwykłym zbiorem w przestrzeni świata utworzonym przez zjawiska świata.
"W Nim żyjemy" - napisano o Bogu. I niekoniecznie musi tu chodzić o ów drobny wymiar świata jaki znamy.
A zatem wyznawcy Boga mogą być spokojni.
Tak samo i ateiści Smile
Bowiem u jednych, jak i u drugich, stwórcą naszym jest świat.
Choć ów świat może być różnie rozumiany.

Zatem w najgłębszym i najdalszym rozumieniu to nie ma mnie, ani Ciebie.
A jednak piszemy ze sobą Very Happy
Dlatego, że jako dwie, z nieskończonej ilości części świata, oddziałujemy akurat na siebie.

I jeśli ktoś jednak utożsamia się ze sobą - to na ile jest stały?
Na ile zachowuje samego siebie?
Jak długo?
Wystarczy kilkanaście godzin, a uśnie i nie będzie już taki sam.
Owszem - obudzi się i wróci do swej pracy Wink
Ale kto powie o sobie, że nie zmienia się?
Na ile zatem nadal jest sobą?

Oczywiście zmiany bywają bardziej lub mniej drobne, lecz w świetle życia ludzkiego. U niektórych jednak olbrzymie już za ich życia.

I czyż samo życie nie jest zmianą? Smile
Stałym tańcem -choćby i Sivy.
Dla wielu w niemalże niezmieniającym się kamieniu nie ma życia.

Zatem z jednej strony im bardziej się zmieniamy, tym można mówić o większym rozwoju, większej żywotności - ale czy w nieskończoność?

Zresztą zdanie: "Nie ma mnie" - dotyczy tylko najbardziej uświadomionej perspektywy Very Happy
Zatem niekoniecznie musi być ostateczna prawdą o nas, bo... co jeśli jesteśmy w swej pierwotnej naturze iskrą światła świadomości - czystej, czyli, pustej w swej naturze świadomości. Działającej jak lustro kleju choćby i astralnego - tak na początek wgłębiania się w zagadnienie Wink
Choć sam astral jest dopiero dalszą konsekwencją.

Jeśli więc ta iskra - czy dusza wg niektórych - przylgnie do rzeczy tego świata i połączy się z nimi - to staje się ich dziełem.
Dlatego już w Pismach Wedyjskich napisano, że w rzeczywistości wszystkie czyny spełnia energia materialna.
Tylko nie opisano tego procesu i niektórzy czuja się tym opisem wolni od winy.
Ale tak nie jest, bo choć spełnia to energia tego świata - to jednak to owa czysta świadomość przykleiła się do niej i działa poprzez nią.
Owe zaś przyklejenie - to karma jej działania, czyli: Na ile się do czegoś przykleisz, na tyle będziesz przyklejony.
Gdzie kto wpadnie - tam musi siedzieć Wink
I aby wyjść musi podjąć wysiłek...

Jednak tak wielu jest przyklejonych i tak silnie... że stali się tym, co do nich jest przyklejone. I nie chcą tego porzucić i służą temu, myśląc, że służą sobie. Nawet wielu to lubi - jakże więc porzucą, póki lubią? Smile
Nie zechcą wyjść - póki się tym nie utrudzą i nie umęczą... a w końcu tak się stanie każdemu. Dlatego, że to wynika z natury owego kleju Wink

Póki zatem ktoś jest obklejony – to nie jest nikim, bo jest klejem.
Choć to nie jest jego prawdziwa natura.
Jednak gdy przestanie być klejem, a mniema że nim jest - to czyż nie będzie nikim? Z perspektywy wcześniejszego postrzegania siebie jako kleju.
W rzeczywistości jednak każdy z nas jest światłem.

W pierwszej fazie poznania bardzo ważne jest rozpoznanie, że jest się tak naprawdę nikim – w sensie tego, że to wszystko, z czym się utożsamiamy – to nie my.
Wówczas znikamy.
Jest to coś w rodzaju oczyszczenia.
Inaczej utrata samego siebie – z której to utraty jakby rodzimy się jako ktoś zupełnie inny.
Jako dzieci światła w jedności ze światłem.
W tym kierunku prowadził ludzi Budda, oraz Jezus – co można znaleźć w ich naukach.

Dziękuję @east za Twoją spostrzegawczą odpowiedź.
Możliwe, że moja w pełni Cię nie zadowoli – w razie czego chętnie ją uzupełnię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
east




Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:55, 29 Maj 2012    Temat postu:

Witaj Jerzy Very Happy
Radość widzieć ,że Ciebie nie ma . Coraz więcej ludzi odkrywa tą subtelność ZmartwychWstania.

Jerzy Karma napisał:
JJW111000799
Miałem w życiu już takie sytuacje, gdy mnie rozmówcy pytali:
- Kim jesteś?

Gdy im odpowiadałem:
- Nie ma mnie.

Jest więcej "nas" tutaj bramaoswiecenia.pl
I nie ma nikogo w sumie Wink
Cytat:
- niczego nie znalazłem w sobie, co należałoby wyłącznie do mnie.

Nie ma nawet "siebie".

Oczywiście to wszystko tworzy określony wycinek przestrzeni - czyli to, co można nazwać mną.

Cytat:

Zatem w najgłębszym i najdalszym rozumieniu to nie ma mnie, ani Ciebie.
A jednak piszemy ze sobą Very Happy
Dlatego, że jako dwie, z nieskończonej ilości części świata, oddziałujemy akurat na siebie.
Tak można to wytłumaczyć. Nieco innym sposobem jest obserwacja myśli. Czy myślisz myśli ? Czy raczej one przychodzą ? Tak jak opisałeś fajnie te kwestie z żołądkiem Smile
Zatem byłoby przejawianie "siebie" powstałego z myśli (niejako "zagęstnione" myśli ,które zbudowały iluzoryczne przekonanie o sobie samym). Więc skąd te myśli ? Kto myśli myśli ?
Wierzący powie może, że to Jego Dusza. Ateista zobaczy w tym szczególny rodzaj energii jaką jest informacja. Myśli krążą w umyśle "Boga" , tak jakby wszystko ,co jest w nim się przejawiało. Można to zauważyć np medytując. Nie chcesz mieć żadnych myśli, a jednak nie masz kontroli nad tym, że się pojawiają, prawda ?

Świetnego rozpoznania iluzji "siebie" dostarcza samo życie. Zapadanie w sen, tak jak opisałeś.

Cytat:
Zresztą zdanie: "Nie ma mnie" - dotyczy tylko najbardziej uświadomionej perspektywy Very Happy

Dotyczy rozpoznania iluzji. Niestałość czegokolwiek gwarantuje brak jakiegoś Ciebie ,który mógłby się określić raz na zawsze jednoznacznie.
Po rozpuszczeniu iluzji postrzeganie nie znika jednak. Nic nie znika,a różne sprawy nabierają nawet większej głębi i wielu znaczeń. Widać dosłownie jak wraz ze zmianą kąta obserwacji te same rzeczy stają się inne. Jest się wtedy pełniej Very Happy
A nie ,jak niektórzy twierdzą , że jest się bezwolnym i ubezwłasnowolnionym. Przeciwnie.
To właśnie silne utożsamienie się ze "sobą" , z jakimś JA , powoduje brak elastycznego podejścia ,a tym samym usztywnienie stanowiska i zafiksowanie się na MOJE. Nie Twoje. Każde naruszenie tego sztywnego stanowiska rodzi konflikty a w skrajnych wypadkach prowadzi do wojen.
Po pierwsze dlatego, iż JA z definicji polega na rozdzieleniu od Świata.
Bez tego sztywnego JA widać coraz wyraźniej jak wszystko się łączy. Tak jak Twoja odpowiedź pojawia się w reakcji na pytanie/post.
W świecie oczywistego braku rozdzielenia ,które -aby było w pełni uświadomione - powinno być doświadczone / rozpoznane, coś takiego jak nie akceptacja czy walka nie wydarza się ( Tak jak niemożliwe jest by lewa ręka z prawą ręką toczyły wieczną walkę o ważność własną skoro są częscią jednego organizmu ).

Wczoraj oglądałem film o Hoponopono w którym lekarz hawajski opowiadał iż za wszystko, czego jest świadkiem staje się odpowiedzialny w 100%. To ,co się wydarza trzeba uzdrowić jeśli jest chore w taki sposób,żeby to przyjąć i samemu za to przeprosić. Kocham Cię, przepraszam, wybacz, dziękuję - to cały sekret uzdrawiania Hoponopono ,a podstawą jest wiedza ,że za to jesteś Ty odpowiedzialny. Ty, który jesteś iluzją Very Happy

Cytat:
... co jeśli jesteśmy w swej pierwotnej naturze iskrą światła świadomości - czystej, czyli, pustej w swej naturze świadomości. Działającej jak lustro kleju choćby i astralnego - tak na początek wgłębiania się w zagadnienie Wink

"Co jeśli " ... to już dalsze rozkminy. To "jeśli" przyjdzie wraz z rozpuszczeniem iluzji. Dość już świat wycierpiał z powodu zbudowania fortecy z JA. Ona wymagała ogromnych środków i wielkiej energii by ją utrzymać. Wiesz, oni (inni Ja) dalej to robią. Produkują reklamy aby podtrzymać Ciebie - konsumenta, który musi mieć, aby istnieć. Zobacz ile to kosztuje ten cały System, a już widać jak na dłoni, że on sam siebie niszczy.

Cytat:
Jeśli więc ta iskra - czy dusza wg niektórych - przylgnie do rzeczy tego świata i połączy się z nimi - to staje się ich dziełem.
Ok, ale bacz, aby nie stworzyć nowej tożsamości Oświeconego. Ona może być bardzo atrakcyjna. Nauczyciel, ten który wie. Słodki miód na uszy Very Happy
A do tego jaki skromny ....
W tę pułapkę wciągnięto wielu .. patrz Eckhart Tolle na przykład.

Cytat:
Gdzie kto wpadnie - tam musi siedzieć Wink
I aby wyjść musi podjąć wysiłek...

Nie znamy całości wzoru stworzenia i dlatego akceptację tego co jest można by porównać do wiary, że żaden wysiłek nie jest konieczny prócz rozpuszczenia iluzji. Nie jednorazowo, ale każdego dnia, konsekwentnie. Jeśli coś nieustannie wraca do przepracowania, to widać to jest właściwe i to trzeba zrobić. Lecz "wychodzenie" z tego się dzieje bez wysiłku.

Najdoskonalsze rozwiązania czy choćby genialne wynalazki zdarzały się ludziom pod wpływem olśnienia, otwarcia się na rozwiązanie, a nie pod wpływem trudu mozolnego myślenia. Eureka może przydarzyć się w wannie podczas relaksującej kąpieli, albo na klopie (sorki za kolokwializm Wink ) Wink
Często polega to na dostrzeżeniu rozwiązania ,które było tu zawsze, tuż przed nosem Very Happy

Cytat:
Jednak tak wielu jest przyklejonych i tak silnie... że stali się tym, co do nich jest przyklejone. I nie chcą tego porzucić i służą temu, myśląc, że służą sobie. Nawet wielu to lubi - jakże więc porzucą, póki lubią? Smile
Nie zechcą wyjść - póki się tym nie utrudzą i nie umęczą... a w końcu tak się stanie każdemu. Dlatego, że to wynika z natury owego kleju Wink
Tak. To utożsamienie o którym piszesz jest energoinformacją (bo takie określenie też używa się zamiennie z myślą ). Jako taka ma fizyczną strukturę opisywalną częstotliwością i ogólnie prawami falowymi. Tak samo jak materia - choć wiemy ,że jest iluzją , zagęszczoną energią fal - wydaje się prawdziwa aż do bólu to jest nią tylko w pewnej skali postrzegania. Skali nie zmienimy ot tak, w tej formie, w której występujemy. Można jednak patrzeć na ten "klej" z wiedzą. Taką, że nic nie jest oddzielone ,tylko chwilowo działają siły odpychania Wink
Inaczej przeleciałbyś przez to krzesło na którym "siedzisz" i przy okazji przez całą Planetę.

Cytat:
W rzeczywistości jednak każdy z nas jest światłem.
..tak, a w ściślejszym nieco języku -falą energii. I wszystko tym jest począwszy od atomów (wibrujących strun energii) .
"Nikt nigdy nie złapał żadnego kwarka "- jak mawia pewien znajomy Wink

Cytat:
W pierwszej fazie poznania bardzo ważne jest rozpoznanie, że jest się tak naprawdę nikim – w sensie tego, że to wszystko, z czym się utożsamiamy – to nie my.
Wówczas znikamy.
..ale instalacja powraca, tego możesz być pewien. Chodzi o to, żeby utrzymywać wiedzę i uważność (Castanieda nazywał to"dyscypliną") w tym zakresie ,żeby zniknąć.

Cytat:
Inaczej utrata samego siebie – z której to utraty jakby rodzimy się jako ktoś zupełnie inny.
Jako dzieci światła w jedności ze światłem.
inaczej - zmartwychwstanie Very Happy
Z tym ,że nie rodzisz się TY. Nic się nie rodzi. Dzieckiem światła/światłem/falą energii od zawsze byłeś , nierozdzielony. "Już jesteś Zbawiony" - jak mówił Jezus. Jedyne co ulega zmianie to rozproszenie -niczym mgła - tej zasłony JA.
To czy mgła jest czy nie nie zmienia rzeczywistości, którą ona skrywa.

Twoja odpowiedź jest najbardziej pełna z możliwych Very Happy
Dzięki i mam nadzieję, że też coś tam dodałem.
Rozpoznanie, o którym piszemy jest udziałem wielu podobnych "nam" .
Zapraszam na bramaoswiecenia.pl
Oczywiście BO (brama oświecenia) to tylko atrapa - atrakcyjna forma w sieci, która ma przyciągnąć Poszukiwacza. Niczego nie wciska, niczego nie objawia. Służy wyłącznie rozpoznaniu iluzji JA i tyle. Są fajni ludzie.
Jak coś to zapraszamy na Harmonię Kosmosu do Sulistrowic u stóp Ślęży 22Czerwca 2012 Very Happy

Poozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:52, 29 Maj 2012    Temat postu: Praktyka mentalnie oświeconego

JJW111000800


Bardzo dziękuję Ci @east za tę odpowiedź.
Wielce ona wzbogaciła moją.

Słusznie spostrzeżenie „nie ma mnie” jako tego, za co siebie uważam – u coraz większej liczby osób – nazwałeś zmartwychwstaniem.
Jest to bowiem powstanie z martwej materii, czyli wyzwolenie z tego świata.

Ale oto z pewnością ręce prawie każdego zmartwychwstałego na tym etapie zatrzymają się na ścianie – która w rzeczywistości jest pusta, tak samo jak ręka.
Co zatem je zatrzymuje? Very Happy
Skoro tak oświecony wie już, że nic nie powinno.
Zatrzymuje stan nie oświecenia ciała!
Ciało bowiem jest ową pozostałością z przeszłości i ma swoje własne – czyli dawne nastawienia oświeconego.
Należy zatem oświecić jeszcze komórki ciała.
Tyle tylko, że ciało niekoniecznie chce słuchać myśli Wink
Np. jak ktoś ma klaustrofobię, to może sobie mówić, że nie boi się, lecz na niewiele mu się to zda.
To są niezwykle silne podświadome programy.
Ba! Można nawet powiedzieć, że nadświadome – bo mają większą władzę od świadomości.

Tak sobie o tym napisałem – bo myślę, że może to być komuś pomocne.
W czym?
W uświadomieniu, że jeszcze przed człowiekiem tego etapu praca olbrzymia.
Jak olbrzymia? Można o tym poczytać choćby w pracy pt. „Żywoty 84 Mahasiddhów”.
Co zatem każdy z nich robił zanim osiągnął pełne oświecenie?
Otóż służył innym latami - w ten sposób praktycznie i stopniowo przekonując całość jaką był, że go nie ma Smile
W trakcie takiego wieloletniego procesu także świadomość komórek ulega oświeceniu, czyli wyzwoleniu.
I niestety każdy przejaw ego sprowadza człowieka do tyłu… i opóźnia pracę. Znacznie w niej przeszkadzając, a bywa, że blokując na niewiadomo jak długo. Często do końca danego cielesnego przejawu.
Jezus nie na darmo mówił „czuwajcie” Smile
Bo nieprzyjaciel, czyli bestia ego, owe 666, jest stale tuż tuż.
Szatan to archetyp ego.
Dlatego już z samej swojej natury jest anty-zbawieniem.
Jest właśnie stanem nieoświecenia.
Dlatego jest władcą nieoświeconego świata.
Inaczej – włada tym światem nieoświecenie.
I oczywiście ma taką naturę, że może się personalizować.
I stawać się programem człowieka, oraz anioła.
W ten sposób warunkując taki byt i panując nad nim.
Dlatego w Biblii jest mowa o człowieku jako o niewolniku grzechu.
Co wielu błędnie odczytuje, że tak musi być i że człowiek sam nic nie może zrobić.
No i czekają np. na Jezusa, który przyjdzie i załatwi wszystko za nich.
Uważając, że wystarczy tylko to, że oni wierzą w to i czekają…

Jakby nie wiedzieli po co Jezus mówił, by Go naśladowali – w służeniu innym!

Ale dlaczego takich ludzi tak trudno przekonać to już opisałeś tutaj:
east napisał:
Zatem byłoby przejawianie "siebie" powstałego z myśli (niejako "zagęstnione" myśli ,które zbudowały iluzoryczne przekonanie o sobie samym). Więc skąd te myśli ? Kto myśli myśli ?


Myśli po prostu są falą i ktoś jest na nie nastrojony – i utożsamiony z nimi jako z „prawdą”, czyli czymś co musi być dla niego najważniejsze, z czym związał samego siebie.
Te fale tworzą przy nim silnie „zagęstnione” pole, aurę.
Aurę w znacznie szerszym pojęciu, niż wielu rozumie przez aurę.
(Różokrzyżowcy z Lectorium Rosicrucianum nazywają ją Lipiką.)
Będzie bronił zatem tego pola za wszelka cenę.
Odpierając wszystko, co temu przeczy, oraz wypierając każdą informację wykazującą, że jest w błędzie. Niczym odpychający biegun magnesu Wink
Dlatego jest niemożliwe przekonać takiego człowieka słowem.
Żadne słowa, żadne myśli, żadne informacje – nie zmienią jego wiary, jego przekonania.
Chyba że… ktoś zmieni jego pole.

east napisał:
Myśli krążą w umyśle "Boga" , tak jakby wszystko ,co jest w nim się przejawiało.



Wielu tak właśnie sądzi.
I rzeczywiście są cytaty mędrców, z które tak można interpretować – co jednak nie znaczy, że tak jest.
I są inne cytaty, które przeczą takiej interpretacji – jakby chociaż taki, że „Bóg jest doskonały”.
Ale ślepcy nawet swoje niedoskonałe myśli nazywają myślami Boga…
I ślepi prowadzą ślepych, i się poklepują Wink


east napisał:
…jakby wszystko ,co jest w nim się przejawiało. Można to zauważyć np medytując. Nie chcesz mieć żadnych myśli, a jednak nie masz kontroli nad tym, że się pojawiają, prawda ?



To, że zauważasz myśli – jakim jest dowodem, że to są myśli Boga?

I naprawdę nie masz kontroli nad tym, że się pojawiają?
To zacznij od mówienia tych mantr.
Poradziłem je już jednej osobie z tego forum na privie.
I jest zadowolona.

    Wystarczy ją powtarzać.
    I nie ma to być jakaś zasada, czy rytuał powtarzania.

    Ani też obowiązek, czy coś w tym stylu.

    To ma być jak oddychanie. Jak przyjemność. Jak choćby i seks.

    Należy się koncentrować na dźwiękach i na wibracyjnych falach jakie
    wytwarzają wymawiane głoski.


    Ama-ha Wara-ma-dża

    Ama-ha Wari-ma-dża

    Aha-ma Wari-ma-dża

    Ama-ha Wara-ma-dżi


    Należy znaleźć taki sposób wypowiadania, aby wytwarzały się najbardziej
    wyraźnie odczuwalne wibracje.

    Można powtarzać 1-y ,2-gi, 3-ci lub 4-ty werset. Wg indywidualnej potrzeby.

    Kolejność wersetów zależy od aktualnego stanu energetycznego osoby.

    Tu nie chodzi o znaczenie słów.

    W muzyce też słowa się nie liczą, tylko dźwięki.

    Tu zaś chodzi o wibracje.


east napisał:
Niestałość czegokolwiek gwarantuje brak jakiegoś Ciebie ,który mógłby się określić raz na zawsze jednoznacznie.


Jest jednak taka stałość.
Choć nie jest ona żadnym Tobą, czy mną, w sensie ludzkiego widzenia.
Ta stałość to zdolność do trwania i odbierania – choćby pustki Very Happy
Jako światłość mamy zdolność do świecenia na to, na co skierujemy swoją uwagę.
Któż jednak utożsamia się z tym, że jest w rzeczywistości tylko światłem?
Skoro prawie każdy boi się śmierci ciała.

east napisał:
Po rozpuszczeniu iluzji postrzeganie nie znika jednak. Nic nie znika,a różne sprawy nabierają nawet większej głębi i wielu znaczeń. Widać dosłownie jak wraz ze zmianą kąta obserwacji te same rzeczy stają się inne. Jest się wtedy pełniej


Skąd taka informacja?
Nawet jeśli kto z łatwością wkracza w CISZĘ, to nie znaczy, że jego iluzje są już rozpuszczone.
A każdy coś tam dostrzega.
I znacznej większości wydaje się, że posiadane dostrzeganie, to więcej – niż dostrzegają inni Wink

Gdy rozpuszczałem iluzję danego snu, znikał on.
By pojawił się natychmiast następny, aż za którymś razem nie pojawiał się już żaden.
Wówczas snów nie było wcale.
Aż po wielu latach stwierdziłem:
A cóż mi one przeszkadzały – niech sobie będą Very Happy
I znów zaczęły się pojawiać, lecz już ich nie rozpuszczam.
No… może czasem jeden, albo dwa – lecz bardzo rzadko, aby się znów nie „obraziły” na mnie Wink

A zmiana kąta obserwacji?
To przeobrażenie snu.
I przeobrażenie własnej postaci w tym śnie.

Możliwe, że miałeś na myśli rozpuszczenie części iluzji. Wtedy z pewnością „sprawy nabierają większej głębi”.

east napisał:
A nie ,jak niektórzy twierdzą , że jest się bezwolnym i ubezwłasnowolnionym.


To taki rodzaj śnienia i tyle.
Sen – który jest – ma rację Wink
Bo jest.
Ale tylko rację dla samego siebie.
Któż zatem go przekona? W nim.

A poza nim – nie ma go.
Choć jest jako możliwość – jako archetyp, a tych się nie przekonuje.
Dlatego Szatana nie da się zbawić.


east napisał:
Po rozpuszczeniu iluzji /…/ Jest się wtedy pełniej
A nie ,jak niektórzy twierdzą , że jest się bezwolnym i ubezwłasnowolnionym. Przeciwnie.


Co jest pełniejsze? Kto?
I „pełniej” nie znaczy „pełnym”.
I jak wyżej napisałem, większość ludzi czuje się pełniejszymi, niż reszta Wink

Oczywiście bardzo wiele masz racji – w tym co napisałeś.
/W całym poście./
I co napisałeś jest samo w sobie jest poważną wiedzą i cenną.
Jednak drzewo wiedzy musi rosnąć.
Ludzkiej wiedzy.

east napisał:
To właśnie silne utożsamienie się ze "sobą" , z jakimś JA , powoduje brak elastycznego podejścia ,a tym samym usztywnienie stanowiska i zafiksowanie się na MOJE. Nie Twoje. Każde naruszenie tego sztywnego stanowiska rodzi konflikty a w skrajnych wypadkach prowadzi do wojen.


Świetnie napisane.
Ale co to sprawia w człowieku?
Czy rzeczywiście utożsamienie się ze „sobą”?
Skoro ludzie oddają nawet życie za idee, albo za ojczyznę – czyli za tych, którzy nimi rządzą. By inni nie rządzili.

Czy to raczej nie PRZEKONANIE usztywnia człowieka?
Zaś potrzeba bycia przywiązanym do PRZEKONANIA zmusza do walki o nie.
W ten sposób człowiek walczy o to, aby być niewolnikiem Wink


east napisał:
JA z definicji polega na rozdzieleniu od Świata


Ta definicja zaś wynika z fałszywej perspektywy – z niewiedzy.
Bo jakie są kryteria tego rozdzielenia?
Gdzie ono się zaczyna? Smile


east napisał:
widać coraz wyraźniej jak wszystko się łączy. Tak jak Twoja odpowiedź pojawia się w reakcji na pytanie/post.


Oczywiście.
Nawet nie uważam, że piszę.
Gdy zaś ja zaczynam pisać – od razu głupieję i nie wiem co napisać, gdyż ja blokuje działanie.
Ja ogranicza. Hamuje.
Co zatem pisze?
Świat – a ja obserwuję i czytam.
W tym świecie też jesteś Ty, i jestem ja.
I każdy – kto czyta.
I kto nie czyta.


east napisał:
coś takiego jak nie akceptacja czy walka nie wydarza się ( Tak jak niemożliwe jest by lewa ręka z prawą ręką toczyły wieczną walkę o ważność własną skoro są częscią jednego organizmu ).


Ze mnie jest jednak taka ofiara losu, że parę razy w życiu zdarzyło mi się, że sam siebie walnąłem przypadkiem Very Happy
Zatem jest to możliwe u niedoskonałych.


east napisał:
Wczoraj oglądałem film o Hoponopono w którym lekarz hawajski opowiadał iż za wszystko, czego jest świadkiem staje się odpowiedzialny w 100%. To ,co się wydarza trzeba uzdrowić jeśli jest chore w taki sposób,żeby to przyjąć i samemu za to przeprosić. Kocham Cię, przepraszam, wybacz, dziękuję - to cały sekret uzdrawiania Hoponopono ,a podstawą jest wiedza ,że za to jesteś Ty odpowiedzialny.


Jest to wielce zajmująca sprawa.
Myślałem co jakiś czas nad tym od dawna.
I kojarzy mi się to z ślubowaniem bodhisatthów, by się odradzać – póki nie zostanie wyzwolona ostatnia istota.
Jeśli przesuniemy na to model oświecania świadomości każdej komórki ciała, to wg tego, na świecie nie zaistniało jeszcze ostateczne oświecenie!
Jeśli zaś przyjmiemy, że to syzyfowa praca… a oświeceni do ostateczności - już byli…

Świat na razie mi tego nie objawia – bo najwyraźniej dysponuję jeszcze zbyt małym zasobem środków do odbioru tego Sad

To, że kilka razy myślałem jak ów lekarz Hawajski, a kilka razy inaczej – nie oznacza jeszcze wiedzy.

To zaś, że on osiąga efekty, nie oznacza, że jego poglądy są słuszne, gdyż one jedynie motywują go do wyzwalania indukcji w celu pomagania innym.

Jeśli dla mędrca wszystko sprawia natura tego świata, a on sam nic nie czyni – choć przejawia działania – to ile winy ponosimy w swoich działaniach, a ile w działaniach innych ludzi?
To zależy od powiązania z danym działaniem.

Po cóż mam się wiązać z niedoskonałością?
Można i trzeba wnosić światło do ciemności.
Ale dlaczego światło ma myśleć, że jest ciemnością?
Skoro jest światłem.


east napisał:
... podstawą jest wiedza ,że za to jesteś Ty odpowiedzialny. Ty, który jesteś iluzją


Iluzją jestem właśnie wówczas – gdy myślę, że jestem odpowiedzialny Wink

east napisał:
"Co jeśli " ... to już dalsze rozkminy.


Zatem nie uważasz się za iskrę światła świadomości?
Czy na razie się tym nie chcesz zajmować?


east napisał:
Ok, ale bacz, aby nie stworzyć nowej tożsamości Oświeconego.
/.../
W tę pułapkę wciągnięto wielu ..



To zależy, czy bierzesz pod uwagę światło z tożsamością, czy bez.

east napisał:
Nauczyciel, ten który wie. Słodki miód na uszy
A do tego jaki skromny ....


?


east napisał:
akceptację tego co jest można by porównać do wiary, że żaden wysiłek nie jest konieczny prócz rozpuszczenia iluzji. Nie jednorazowo, ale każdego dnia, konsekwentnie. Jeśli coś nieustannie wraca do przepracowania, to widać to jest właściwe i to trzeba zrobić. Lecz "wychodzenie" z tego się dzieje bez wysiłku.


To zrób to bez wysiłku.

Zależy co dla kogo jest wysiłkiem.
Ta sama rzecz dla jednych jest trudna, a dla innych łatwa.
Dla jednych niemożliwa, a inni robią ją tak - jakby oddychali.
Jednak działanie jest konieczne!


east napisał:
Najdoskonalsze rozwiązania czy choćby genialne wynalazki zdarzały się ludziom pod wpływem olśnienia, otwarcia się na rozwiązanie, a nie pod wpływem trudu mozolnego myślenia. Eureka może przydarzyć się w wannie podczas relaksującej kąpieli, albo na klopie (sorki za kolokwializm


Piszemy zatem o zupełnie czymś innym.
Ty piszesz o nagłym pomyśle na samochód.
Ja o tworzeniu samochodu.

east napisał:
Skali nie zmienimy ot tak, w tej formie, w której występujemy. Można jednak patrzeć na ten "klej" z wiedzą. Taką, że nic nie jest oddzielone ,tylko chwilowo działają siły odpychania


Sam tu stwierdzasz, że nie „ot tak”.
Samo patrzenie z wiedzą nie jest jeszcze pełną wiedzą.

east napisał:
ale instalacja powraca, tego możesz być pewien.


To zatem “olśnienie” czy “powroty instalacji” ? Very Happy

Wiem, że powraca.
Ale też wiem, że tylko ileś razy.
Dla jednych 100, dla innych np. 10 000, a dla innych miliony.
A do tego każdy ma wiele różnych instalacji.
Jedne wracają krócej, inne dłużej, a jeszcze inne wydają się wracać bez końca…
Jednak istotna jest ich likwidacja – choćby trwała parę sekund, a one powracały po paru sekundach.
Jedne wracają szybciej, inne później.


east napisał:
Chodzi o to, żeby utrzymywać wiedzę i uważność (Castanieda nazywał to"dyscypliną") w tym zakresie ,żeby zniknąć.


A Chrystus czuwaniem.
Jednak to na początku, bo w miarę PRACY to zaczyna się samo dziać.
A ego pojawia się coraz rzadziej.


east napisał:
Z tym ,że nie rodzisz się TY. Nic się nie rodzi. Dzieckiem światła/światłem/falą energii od zawsze byłeś , nierozdzielony. "Już jesteś Zbawiony" - jak mówił Jezus. Jedyne co ulega zmianie to rozproszenie -niczym mgła - tej zasłony JA.
To czy mgła jest czy nie nie zmienia rzeczywistości, którą ona skrywa.


I to jest piękne.
Ale idź powiedz to doświadczającym bólu…

W Pismach Wedyjskich jest opisana historia oświeconego na poziomie o którym piszesz. Nie miał on potrzeby nauczania kogokolwiek Very Happy Bo wszystkich postrzegał jako oświeconych w ich najprawdziwszej istocie. Dlatego niczym się nie przejmował.
W końcu z powodu potrzeb tylu cierpiących istot został poproszony, aby zszedł o poziom niżej i zaczął nauczać.


east napisał:
Twoja odpowiedź jest najbardziej pełna z możliwych
Dzięki i mam nadzieję, że też coś tam dodałem.



Dziękuję za miłe słowa.
Zawsze może być lepiej.
Dodałeś bardzo wiele uzupełniając wspaniale całą treść.
Co mnie bardzo cieszy i wzbogaca.
Przede wszystkim oczyszcza.

east napisał:
Rozpoznanie, o którym piszemy jest udziałem wielu podobnych "nam" .
Zapraszam na bramaoswiecenia.pl


To miła wiadomość.
Z pewnością odwiedzę, by poczytać.


east napisał:
zapraszamy na Harmonię Kosmosu do Sulistrowic u stóp Ślęży 22Czerwca 2012



Bardzo dziękuję. Z pewnością wspaniałe miejsce i wierzę, że będą tam wspaniałe energie dobrych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Wto 13:54, 29 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Kim jest człowiek i czym? Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island