Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Miłość, erotyka i inne kwestie
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Bóg po prostu JEST
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:11, 16 Sie 2008    Temat postu: Miłość, erotyka i inne kwestie

Jastarnia nad zatoką, 16.07.2008

Zdania niosą tylko przejawy prawdy. Nie zaś całą prawdę. Nawet, jeśli dla wielu wydaje się, iż jest cała, w którymś zdaniu. Prawda, bowiem jest kompleksem – gmachem, którego nie da się opisać jakimś zdaniem, ani nawet dłuższą wypowiedzią.
Słowa naprawdę zaledwie naprowadzają, gdyż prawda jest wielowymiarowa. Dopiero nawarstwienia czasów i wielu wypowiedzi stopniowo przybliżają umysł do odzwierciedlenia prawdy.
To zatem, co napiszę poniżej, jest zaledwie naprowadzeniem, drogowskazem, wskazującym kierunki ku prawdzie, nie zaś ukazaniem całej prawdy. Słowa, bowiem nie są w stanieje ukazać. Słowa to zaledwie jak promienie światła i barw, gdzie każde przedstawia zaledwie drobny piksel prawdy.
Jednym pikselem jest to, iż świat powstał przez miłość. Kolejnym, że Bóg przejawił tę miłość. Innym, iż Bóg jest miłością. Te dwa piksele tworzą piksel, że Bóg przejawił Boga. Inny piksel ukazuje to tak, iż Bóg przejawił samego siebie w miłości. Wcześniej /i nadal/ przejawił /i nadal przejawia/ siebie w ciszy i w pokoju. Inny piksel ukazuje w tym wszystkim Ojca i Syna, gdzie Ojciec będąc czystym i bezpragnieniowym JESTEM trwa w ciszy i w spokoju. Cisza ta i ów pokój jest tez Oazą i bezpieczeństwem. Jako zaś bezpieczeństwo jest zalążkiem najczystszego aspektu miłości. W ten sposób w Ojcu jest i miłość.

Gdy jednak mówimy o Ojcu, to mamy zaledwie piksel prawdy. Równorzędnym dla Niego pikselem będzie, gdy powiemy o Matce.
W innym pikselu Matka i Ojcem utworzą dualność – lecz dla kogoś innego wiadomy też będzie jeszcze inny piksel, że RAZEM stanowią JEDNO CIAŁO – jedną Istotę. Jeszcze inny piksel ukaże nam w TYM czysty, pozaistotowy, BYT. A jeszcze inny doda, że jedynie dla tego… co my postrzegamy za istotę, ON jest pozaistotowy.
Z Boga, czyli z Matki i Ojca, z miłości tkwiącej w ich ciszy, oraz na wskutek tej miłości, na wskutek jej trwania, powstaje orgazm twórczy. Z niego rodzi się syn i córka – bo jest to dzieło doskonałe. Dzięki temu zbiorowemu – rodzicielskiemu aktowi miłość przejawia się i jako przejawiona zaczyna być aktywna w inny sposób. W sposób stale twórczy. Bo o ile pierwotnie miłość jest ciszą, gdzie pierwszy przejaw twórczości powstaje w orgazmie, to kolejne manifestacje miłości są nieustannymi ciągami przejawie i działań.
Przed owym orgazmem miłość posiada twórczość wewnętrzną – nieprzejawioną na zewnątrz. Orgazm jest jej pierwszym przejawieniem.
Ciszę Matki i Ojca można porównać do potencjału energetycznego obłoków – trwają w spokoju, aż nagle następuje orgazm, czyli początek błyskawicy – wyładowania. Jest to pierwsza kreacja w której powstaje wg jednego piksela Syn, a wg innego Córka. Jeszcze wg innego Syn i Córka. Jaki piksel Wam objawiono dotąd? W rzeczywistości Bóg bedąc jednościa żeńskości i męskości emanuje z siebie Istotę Miłości będącą także jednością żeńskości i męskości. /Odbiciem tego później było stworzenie człowieka jako niewiasty i mężczyzny./
Owa Córka i Syn są odbiciem i emanacją Matki i Ojca. W określony sposób są z Nimi tożsame, lecz nie do końca. Jednak przez to, że są wyrazem aspektu Rodziców, są poprzez niego ważne jak sam Bóg – są wręcz Bogiem. Do tego tym aspektem Boga, poprzez który powstaną światy.
Dlatego trwa spór: Czy Dziecko Boga jest tożsame z Nim? Czy jest mu równe? Czy Rodzic jest wyższy od Dziecka?
Na każde z tych pytań można odpowiedzieć twierdząco. Zaprzeczyć też można.
Dziecko jest tożsame poprzez przejaw jaki reprezentuje. W nim jest wręcz samym Bogiem. Choć Rodzic jest czymś więcej, niż Dziecko, przez co Dziecko nie jest tożsame z Nim. Posiada jednak wszelkie potencjały Rodzica i przez nie także jest potencjalnie tożsame z Rodzicem.
Tak samo jest z równością: jest równe w tym, co wyraża – nie zaś we wszystkim.
Bóg Rodzic dlatego jest wyższy od Boga Dziecka, a Dziecko jest Mu równe jedynie poprzez tom co przejawia z Rodzica i poprzez to, co może przejawić, a czego ma potencjał.

● ● ●

Znane są dwie metody wydawania na świat potomstwa. W jednej przez podział. W drugiej przez orgazm, który jest jak eksplozja gromadzonych potencjałów. Gromadzonych wewnętrznie. Oczywiście w przypadku orgazmu zachodzi potrzeba współudziału i połączenia obojga rodziców.
Formy rozprzestrzeniania się życia jakie obserwujemy na ziemi, są dalekim wyrazem tych pierwszych form, jakie zaistniały w ogóle.
Warto tu zwrócić uwagę, że rozmnażanie poprzez podział przejawia się w niższych formach życia. Sam podział bowiem stoi niżej jako proces, niż kreacja w postaci orgazmu.
Kreacja jest, bowiem twórcza. Podział zaś jest rzemiosłem. Kreację poprzedza jedność. Jedność zaś jest przeciwieństwem podziału.

● ● ●

Podział jako rzecz wtórna, tego, co jest, jawi się jako element drugiej kategorii względem kreacji. Jednak sam w sobie zawiera też miłość. Dlatego oprócz negatywnych aspektów jakimi w ogóle jest rozdział, niesie też wiele pozytywnych aspektów, oraz stwarza wiele możliwości do rozwoju jeszcze innych pozytywnych potencjałów.
Dlatego Bóg stworzywszy człowieka poprzez kreację dokonuje jeszcze czegoś.
Postawmy pytanie: Dlaczego?
„Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego” – odpowiada Bóg. (1 Moj. 2:18, BW)
O jaka pomoc Bogu chodziło?

● ● ●

Zanim odpowiem na to pytanie, zwrócę uwagę na zastosowanie metod tworzenia człowieka.
1. Mężczyzna zostaje stworzony w akcie twórczym Boga.
2. Kobieta zostaje stworzona jakby w formie podziału mężczyzny – z pobranych jego komórek.
3. Ludzie rozmnażają się jednocząc się cieleśnie i poprzez porody, będące określoną formą rozdziału tego, co w określony sposób jest jednią: matki i płodu.

Człowiek został tu w szczególny sposób wyróżniony. Tylko człowieka Bóg stworzył stosując jednocześnie kreację i podział. Zwierzęta zostały od razu stworzone jako pary. I tylko tak same z siebie miały się rozmnażać. Inaczej same z siebie nie są i nie będą w stanie.
Z człowiekiem jest inaczej. Człowiek otrzymał większe możliwości. Początkowo rozmnażał się tylko jak zwierzęta, bo początkowo /Adam/ był stworzony tak jak i one. Jednak Ewa już została stworzona inaczej – jej metoda stworzenia jest zapowiedzią tego, jak ludzie będą się rozmnażać w kolejnym etapie swojego rozwoju.
3 – 2 – 1.

● ● ●

Bóg stworzył człowieka obdarzając go dodatkowo aspektem cielesności. /Kto dzisiaj stwierdzi, że nie istnieją inne aspekty, ten wykaże się niewiedzą./ Bóg Ojciec i Matka doświadczali doskonałej miłości i wydali z siebie Bogów: Syna i Córkę jako Miłość. Ci zaś swoją miłość wyrazili w stwarzaniu – wyrażając zaś ją w swych dziełach, odbili ją w tych dziełach. Dlatego wszystko, co stworzyli, było bardzo dobre, gdyż było wyrazem i odbiciem tej miłości – samo też odbijało w sobie miłość, dlatego było piękne.
Człowiek także został obdarzony potencjałem tej miłości – na wszystkich swoich płaszczyznach. Także tej cielesnej.
Jak jednak mógł tę miłość przejawić cieleśnie w całej pełni miłości? W sposób doskonale odzwierciedlający jego cielesną tożsamość. Przecież był jako ciało jeden. Choć był na obraz Boga żeński i męski. W ciele fizycznym interakcja miłosna wymagała jednak oddzielnych ciał. Choć oddzielnych jedynie z punktu widzenia tych ciał. Taka jest natura tego świata, iż przejawiając oddzielność, widzi tę oddzielność jako podstawę i jako swoją naturę – choć tak nie jest do końca.

● ● ●

Dlaczego Bóg nie stworzył drugiego człowieka jako towarzysza temu pierwszemu człowiekowi?
Bo w nim jednym było już dwoje. Teraz tylko należało dokonać możliwości przejawienia dwojga w ciałach. Tak też się stało.
Pociągnęło to jednak rozdzielenie na wszystkich płaszczyznach człowieka – nie tylko na cielesnej.

Czym jednak jest owe rozdzielenie? By to zrozumieć należy uświadomić sobie, że w każdym człowieku potencjalnie tkwią jego potomkowie. Z każdego może wyjść cały naród. Z tysiącami kobiet i z tysiącami mężczyzn. O najróżniejszych charakterach i zdolnościach, które mogą przejawiać się i być wyzwalane dzięki określonym miejscom i czasom. Cały jednak ów potencjał tkwi już w jednym człowieku.
Czym jest, zatem rozdzielenie? Fizycznie jest ono widoczne bardziej. Jednak jak daleko można mówić o fizycznej męskości, czy żeńskości? Skoro dziś nawet fizyczne ciało żeńskie można przeobrazić w ciało męskie, a męskie w żeńskie.
Można, bo takie są możliwości ciał. Bo zawierają one w sobie wieloraki potencjał. W przypadku ciał nie fizycznych człowieka takie przeobrażenia są łatwiejsze i dochodziło do nich już znacznie wcześniej. I co było opisane już w Starym Testamencie. Jako rzecz wtedy nie podobająca się Bogu, który wyprowadzał Izraelitów z Egiptu.
Dlaczego ta rzecz się nie podobała? Dlatego, że przejawienie podziałów zostało wprowadzone jako określony porządek tego świata w określonych czasach. Zakłócanie takich przejawie zakłócało wprowadzony porządek i planowaną cykliczność.
Dlatego tak surowo nakazywano traktować każdego, kto zakłócał ten porządek.
Mimo, że te zakłócenia – patrząc na to z pułapu ponad czasowego i ponad ziemskiego – nie były zakłóceniami, gdyż były przejawieniem czegoś, co człowiek posiada, lecz przejawieniem poza planowym.
Można spojrzeć na to tak: Gdy wolny człowiek staje się żołnierzem i otrzymuje zadanie, to przede wszystkim musi być żołnierzem, a nie człowiekiem, bo inaczej może zapłacić za to głową. Jako żołnierz podlega rozkazom i wymaganiom.
O ile, zatem o istocie ludzkiej możemy powiedzieć, że jest wolną istotą, to o człowieku możemy powiedzieć, że jest takim żołnierzem. Otrzymał ciało fizyczne niczym mundur i określone moce i władze nieziemskie mają wobec niego swoje oczekiwania i wymagania.
Jakie zaś są to władze, jakie moce, to już inna kwestia.
Warto tu jednak pamiętać, że wszystko jest ważne.
Ważne jest, by pamiętać to, czym jest człowiek w najszerszym swoim potencjale – oraz Tego Boga, który go nim obdarzył.
Ale warto też, by pamiętać to, kim człowiek jest w swoim przejawieniu i w swoim życiu – oraz tego Boga, który miał moc go takim uczynić.

● ● ●

Wróćmy teraz do miłości i tego, jak ważne wg Boga było realizowanie jej u człowieka na gruncie cielesnym – tak ważne, że dokonano tego nawet kosztem rozdzielenia człowieka też na pozostałych płaszczyznach. /Tutaj istotne jest przejawienie, nie potencjał./
Wielkim kłamstwem tysiącleci jest, że seks jest dla prokreacji. Absolutnie nie!
Seks jest do wyrażania i do manifestacji miłości. Także do uczenia się miłości. Nawet jeśli u niektórych miałoby to tylko trwać chwilę i przelotnie. Sama miłość jest tu na pierwszym planie. Ona jest tu najważniejsza, bo dla niej to uczyniono. Właśnie dlatego tak wszyscy w sposób naturalny lubią seks, gdyż odbierają go jako rozkosz i jako piękno – jedynie niewłaściwe programowanie od dzieciństwa wypacza ludzki odbiór seksu. Natura jednak wygrywa ten pojedynek z wymysłami ludzkimi i nieludzkimi, gdyby przegrała… ludzkość by przestała istnieć.
Człowiek otrzymawszy ciało miał miłość wyrażać w ciele. Ale oto jako to ciało był sam, czyli jeden. Pełne wyrażanie miłości było zatem niemożliwe i Bóg rzekł: „Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam.” (1 Moj. 2:18, BW) Nie mógł bowiem człowiek miłować fizycznie, a miał przecież ciało – płaszczyznę na której teraz miał się rozwijać. Jak zaś można rozwijać się bez miłości?
Miłość cielesna zaś jest tylko jedna – jest nią seks, gdzie dwa ciała stają się jednym na powrót, nie dosłownie, lecz w przeżywaniu. Życie bowiem jest przeżywaniem, a nie ciałem. Ciała zaś pozwalają je wyrażać.
Gdyby chodziło o inna miłość, jak sądzą co niektórzy, to do niej wystarczyłby Bóg, albo zwierzęta, które były, czy też rośliny. To wszystko, można miłować. Jednak prawdziwej cielesnej miłości mężczyzna może doświadczyć tylko z kobietą, a kobieta tylko z mężczyzną. /Do tych, którzy myślą, że znaleźli prawdziwą miłość w związkach z tą samą płcią: Wydaje się Wam, że to już wszystko? Gdy chory nie może jeść normalnie – musi zadowolić się dietą i też nazywa ją jedzeniem. Jednak jego jedzenie jest ograniczone – nie jest pełne. A gdy będąc długo na diecie nie widzi już dolegliwość swojej choroby – ma się już za zdrowego… choć dalej musi być na diecie. Jeśli zaś niektórzy z Was myślą, że wznieśli się ponad przejawy to się pytam ich: Po cóż Wam seks cielesny w takim razie? Nie oszukujcie samych siebie./

● ● ●

Miłość jest podstawą seksu. Nie rozmnażanie. „Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego.” (1 Moj. 2:18, BW) Pomoc do doświadczania miłości, do jej wyrażania, do jej przeżywania – aby poprzez nią i dzięki niej rozwijać się, aż do stanu, zdolności odbioru miłości Boga.
/Dla tych, którzy mniemają, że Bóg miał na myśli coś innego wypowiadając słowa: „pomoc odpowiednią”, przypominam inne znane słowa: „…i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym” (1 Kor. 13:2, BW). Wiedzcie zatem, że seks bez miłości jest niczym. Nie spełnia bowiem swojej roli. Lecz nawet odrobina miłości, wiele w nim zmienia. Miłość zaś poznaje się po tym, że się ją pamięta i szanuje./
Czyż człowiek nie poprzez ciało teraz uczy się? Czyż nie poprzez zmysły? /Do tego stopnia, że wielu nie wierzy w istnienie innych możliwości./
Co zaś jest najważniejsze w tej nauce? Czyż nie nauka miłości?
Komu zatem zależało, by przez ostatnie dwa tysiące lat u miliardów ludzi zablokować otwartośc na czerpanie nauki miłości z seksu, a zamiast tego seks przedstawić jako grzech i czynnik do prokreacji – co samo w sobie jest już sprzecznością i bluźnierstwem, bo jakże prokreacja może być grzechem? Skoro sam Bóg ją zalecił:
„I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich.
I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię…” (1 Moj. 1:27-28, BW)
Jeśli prokreacja jest święta, to i seks jest święty. Seks stworzył Bóg. Jak i ciało.
Kto zatem seks i ciało przedstawia jako grzeszne, ten bluźni przeciw samemu Bogu.

Jeśli niektórzy seks mają za grzeszny, a jednak chcą rozradzać się i rozmnażać się, to czy chca rozmnażać się nie poprzez seks, lecz w podobny sposób jak Bóg stworzył Ewę? Czy chcą się rozmnażać z komórek ciała człowieka? A jednak oni są i przeciw takiemu rozmnażaniu? Kogo zatem oni reprezentują? Z pewnością nie Boga, który to uczynił.

Pamiętacie, że gdy Jezus był na ziemi, szatan też był – Jezus wiele o szatanie mówił. Szatan zaś moc miał wielką, bo dostęp miał do wszystkich: do uczniów Jezusa, gdy z Jezusem byli, oraz do samego Jezusa:
„I był na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez szatana, i przebywał pośród zwierząt, a aniołowie służyli mu.” (Mar. 1:13, BW)
Wielu się zastanawia: Czy szatan jest dziś? Na czym polegała rola Jezusa? I niektórzy myślą, że Jezus przegnał szatana z ziemi. Co zaś Jezus mówił?
„Rzekł więc do nich: Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba.” (Łuk. 10:18, BW)
Jeśliby Jezus miał za dni swego pobytu przegnać szatana z ziemi, to by to zrobił raz. Jednak wyganiał demony indywidualnie z każdego, nie zaś z ziemi:
„Jeśli więc szatan sam w sobie jest rozdarty, jak się ostanie jego królestwo, skoro mówicie, że Ja mocą Belzebuba wypędzam demony?” (Łuk. 11:18, BW)
O tym, że szatan nadal będzie na ziemi, po fizycznym odejściu z niej Jezusa, czytamy w wypowiedzi:
„A Ja przekazuję wam Królestwo, jak i mnie Ojciec mój przekazał,
Abyście jedli i pili przy stole moim w Królestwie moim, i zasiadali na tronach, sądząc dwanaście plemion Izraela.
Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby was przesiać jak pszenicę."(Łuk. 22:29-31, BW)
Dowiadujemy się o tym także tutaj, w opisie widzenia, które miało miejsce już po fizycznym odejściu z ziemi Jezusa:
„15. A ja rzekłem: Kto jesteś, Panie? A Pan rzekł: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz.
...
17. Wybawię cię od ludu tego i od pogan, do których cię posyłam,
18. Aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości i od władzy szatana do Boga, aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we mnie współudziału z uświęconymi.” (Dz.Ap. 26:15,17-18, BW)
W słowach tych dowiadujemy się wręcz o władzy szatana.
Jeśli zatem szatan ma taka władzę, że mógł kusić Jezusa, że wodził za nos najbliższych uczniów Jezusa – i to w obecności samego Jezusa! – to czego się spodziewaliście po papieżach, biskupach i po innych?
„… przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości.” (2 Kor. 11:13-14, BW)
I choć to słowa Pawła to, kto da gwarancję, że nie dotyczyły też samego Pawła? Kto zagwarantuje, że szatan nie miał do Pawła dostępu? Nawet, jeśli miał sporadycznie i nawet jeśli podsunął mu tylko niektóre nauki. Skoro nawet kilka razy pouczał szatan Jezusa cytując mu słowa Pism. Kto da gwarancje, że Paweł był w 100 procentach odporny na sugestie szatana – w czasie, gdy nie było przy Pawle Jezusa tak, jak był przy Piotrze, czy przy Judaszu, gdy ich kusił szatan w obecności samego Chrystusa:
„Lecz On odwrócił się, spojrzał na uczniów swoich i zgromił Piotra, mówiąc: Idź precz ode umie, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boskie, tylko o tym, co ludzkie.” (Mar. 8:33, BW)
„A Jezus mu odpowiedział: To jest ten, któremu Ja podam umoczony kawałek chleba. Wziął więc kawałek, umoczył go i dał Judaszowi Iskariocie, synowi Szymona. A zaraz potem wszedł w niego szatan. Rzekł więc do niego Jezus: Czyń zaraz, co masz czynić.” (Jan. 13:26-27, BW)
Zresztą wzmiankę o działaniach szatana na Pawła znajdujemy tu: „Dlatego chcieliśmy przyjść do was, ja, Paweł, i raz i drugi, ale przeszkodził nam szatan.” (1 Tes. 2:18, BW)

A kto zwraca uwagę na takie słowa:
„Przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga.
Czy nie pamiętacie, że jeszcze będąc u was, o tym wam mówiłem?
A wiecie, co go teraz powstrzymuje, tak iż się objawi dopiero we właściwym czasie.
Albowiem tajemna moc nieprawości już działa, tajemna dopóty, dopóki ten, który teraz powstrzymuje, nie zejdzie z pola.
A wtedy objawi się ów niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego.
A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków i rzekomych cudów,” (2 Tes. 2:4-9, BW)

Jeśli zatem ktoś Was o czymś poucza – nie wierzcie od razu. Nawet, jeśli zacytuje Wam jedno zdanie z jakiegoś pisma świętego. Rzecz, bowiem należy badać w oparciu o wiele zdań z pism świętych, także w oparciu o dobre serce, w oparciu o mądrość, jak i miłość oraz dobro bliźniego. Jak i o Boga jak i Jego wolę – ta zaś jest przejawiona była w Jego stworzeniu, takim, gdy było bardzo dobre.

● ● ●

Nauka o wyrzeczeniu?
Jest słuszna, gdy wyrzeczenie prowadzi do nowych rzeczy.
Można wyrzec się oddychania, lecz na jak długo?
Wyrzekają się ludzie jedzenia, stosując posty, by zyskać na zdrowiu.
Ale czy ludzie porzucili jedzenie? Czy ktoś nazwał je grzesznym?
Oddychanie, sen, seks i pożywienie, są potrzebne człowiekowi. Seks dodatkowo uczy miłości, partnerstwa, jedności, czasem przy okazji obdarzając potomstwem.


● ● ●

Miłość jest pięknem.
Piękno jest miłością.
Miłość następnie zamanifestowała się jako świat, światy i rzeczy światów – w formie piękna.
„I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre.” (1 Moj. 1:31, BW)

● ● ●

Już dawno ludzie odkryli, że widzenie piękna w określonych formach wyraża specyficzne proporcje, które też wyrażono za pomocą reguł matematycznych. Reguły te, jak np. złoty podział, są stałe. Pomimo swojej bardzo wąskiej elastyczności – wynikającej nie tyle z samej reguły, co raczej z jej szerokiej możliwości zbliżonego stosowania.
Jeśli weźmiemy bryłę marmuru, to widzimy, że zawiera w sobie nieskończona możliwość form, jakie możemy z niej wyrzeźbić – jednak tylko te wydobyte z niej formy będą piękne, które będą odpowiadały określonym regułom piękna – takim, które można określić wręcz językiem matematyki.
Piękno zatem jest czymś stałym i definiowalnym, nawet jeśli myśl ludzka nie do końca wszystko w nim zdefiniowała. I nawet jeśli nie jest to proste do zdefiniowania.
I choć podlega definicjom, to możliwość przejawów owych definicji jest nieskończona. Jednak tylko to jest pięknem, co zawiera w sobie wyrażenie którejś z definicji piękna.
Jako ze piękno odzwierciedla miłość, będąc jej przejawem, nie dziwmy się, iż piękno jest stymulatorem potencjałów miłości np. u człowieka. /Także u zwierząt./


● ● ●

Powstaje pytanie: Jeśli piękno i miłość są zależne od określonych stałych (nawet jeśli mają zdolność matematycznego przemieszczania się) matematycznych, to czy Bóg nie jest od nich zależny?
Odpowiedź brzmi: Nie, gdyż to Bóg jest tym stałymi.
Dlatego mówi się, iż jest Stały i Niezmienny.
Dlatego mówi się, iż jest Bogiem Prawa i Sprawiedliwości.

Czym zaś jest bezwarunkowość miłości?
Tym, że jej piękno oparte na boskich regułach może przejawić się wszędzie wszędzie we wszystkim, tak jak każda piękna forma może powstać w dowolnej bryle – jeśli pominiemy wielkość tej formy i bryły, poprzestając na kształcie.

Miłość można jeszcze porównać do światła słońca na ziemi. Świeci ono zawsze, czyli bezwarunkowo. Jednak ludzie nie zawsze widzą światło słońca, zatem to widzenie ludzi jest warunkowe.
Miłość w człowieku jest jak to światło słońca – jako Królestwo Boże jest zawsze w człowieku – bo miłość jest tym Królestwem Bożym Chrystusa – jednak w życiu człowieka pojawiaja się moce i chmury, które sprawiają wrażenie, że to miłość podlega warunkom – choć w rzeczywistości to nasze zmysły i umysł podlegają warunkom.
Inna kwestia jest taka, że nie wszystko jest słońcem.
Podobnie nie wszystko jest miłością i nie wszystko jest pięknem.
Jeśli więc gdzieś nie ma piękna, dobra i doskonałości, to jak to może domagać się miłości?
Jeśli ktoś jest Twoim nieprzyjacielem, to i nie jest dobry – jak więc możesz go miłować?
Nie możesz kochać jego zła, ani brzydoty, ani niedoskonałości – jeśli jest przykra. Jednak jest w nim inna doskonałość, której on sam jeszcze w sobie nie zna – ją możesz miłować. Wtedy stajesz się tym, który widzi więcej, niż Twój nieprzyjaciel. I wtedy sprawiasz, że ta jego doskonałość, której jeszcze nie przejawia, przejawi się szybciej. Choć niekoniecznie Ty musisz być tego osobistym uczestnikiem. Twoja zasługa jednak zostanie Ci policzona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:14, 16 Sie 2008    Temat postu: Kogo i kiedy miłować

16.08.2008

● ● ●

Czytamy w Ewangelii Mateusza:
„A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują,
Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią?
A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest.” (5:44-48, BW)

Jak do tych pouczeń odnieść poniższe wypowiedzi z tej samej Ewangelii?
„Mówiąc: Co sądzicie o Chrystusie? Czyim jest synem? Mówią mu: Dawidowym.
Rzecze im: Jakże więc Dawid w natchnieniu Ducha nazywa go Panem, gdy mówi:
Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich pod nogi twoje.” (22:42-44, BW)

Co zatem znaczy miłować nieprzyjaciół? Czy znaczy to, by się ich już nie wystrzegać? Skoro nawet nie tylko nieprzyjaciół, należy się wystrzegać: „I mówił w nauczaniu swoim: Wystrzegajcie się uczonych w Piśmie, którzy chętnie chodzą w długich szatach i lubią pozdrowienia na rynkach, i pierwsze krzesła w synagogach, i pierwsze miejsca na ucztach;” (Mar. 12:38-39, BW)
Jeśli zatem takich osób warto się wystrzegać, o tyle bardziej należy się wystrzegać nieprzyjaciół. Miłość bowiem nie ma oznaczać głupoty. Do wszystkiego potrzebna jest mądrość. Sam Chrystus wyjaśnił na czym ma polegać miłość do nieprzyjaciół, gdy dopowiedział: „módlcie się”. Wyjaśniając dalej, że prawo do modlitwy ma każdy tak jak do deszczu i do słońca. Mówiąc zaś o pozdrawianiu nawiązał do tego, by zawsze każdemu umieć okazać życzliwość. Nawet nieprzyjaciołom. nieprzyjaciołom miał na myśli życzliwość w obejściu, w odnoszeniu się do drugiego człowieka – dlatego nawiązał do jednej z takich właśnie czynności, jaka jest pozdrowienie. Właśnie taką życzliwość miał na myśli. W której jest mądrość, nie zaś taką, gdy ktoś głupio postępuje wobec nieprzyjaciół. Jeśli zaś chcecie działać mądrze, to pamiętajcie, że celem mądrego działania jest dobroć obu stron.
„Ale miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie, i pożyczajcie, nie spodziewając się zwrotu, a będzie obfita nagroda wasza, i synami Najwyższego będziecie, gdyż On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych.” (Łuk. 6:35, BW)
Dobre czynienie każdy rozumie. Jak jednak jest z tym pożyczaniem? Wielu ma tu wątpliwości i wpada w rozterkę. Bo jeśli wziąć tę naukę dosłownie, to któż będzie pożyczał? A z pewnością nie o to chodziło Jezusowi, by ludzie bali się pożyczać.
Dlaczego zatem wypowiedział tę naukę? Miał tu na myśli wielu ludzi, którzy są w trudnej sytuacji nie z własnej winy, a którym potrzebna jest ludzka pomoc. Ludzie Ci nie żebrzą, a chcąc naprawić swoje życie i mając wiarę w to, że im się uda – przychodzą pożyczyć. Takim naprawdę warto pożyczyć, lecz czyniąc to w sercu tak – jakby się im dawało. Jeśli im się powiedzie i zwrócą – dobrze uczynią. Jeśli im się nie powiedzie i nie zwrócą, bo nie będą mogli, to nie powinniśmy ich gnębić z tego powodu. To właśnie miał na myśli Jezus.
Ma ktoś wątpliwości, co do mojego objaśnienia? Jeśli ma zacytuję mu inne słowa:
„Powiadam wam, iż każdemu, kto ma, będzie dane, temu zaś, który nie ma, i to, co ma, będzie odebrane.
Ale tych nieprzyjaciół moich, którzy nie chcieli, bym ja królował nad nimi, przyprowadźcie tutaj i zabijcie ich na moich oczach.” (Łuk. 19:26-27, BW)
Ci zatem, którzy wolą być nieprzyjaciółmi innych ludzi, powołując się przy tym na łaskę Boga, niech się nie przeliczą. Łaska, bowiem do czasu trwa. I także ma swoją mądrość.
Bóg zaś wie, co należy czynić i kiedy, oraz jak, wobec kogo postąpić.
„Dobry jest Pan, ostoją jest w dniu ucisku; On zna tych, którzy mu ufają,
Przeprowadza ich przez wezbrane fale. Lecz niszczy swoich przeciwników, a swoich nieprzyjaciół wpędza w mrok.” (Nah. 1:7-8, BW)

Wielu znajdzie jeszcze takie słowa o Bogu:
„Bogiem żarliwym i mściwym jest Pan. Mściwy jest Pan i pełen gniewu. Mści się Pan na swoich wrogach i wybucha gniewem na swoich nieprzyjaciół.
Pan jest cierpliwy i pełen łaski, lecz na pewno sprawi, że winny nie ujdzie bezkarnie. Jego droga jest w burzy i wichrze, a chmura jest prochem pod jego nogami.” (Nah. 1:2-3, BW)
Kto jednak spojrzy na słowa, ten dopatrzy się sprzeczności. Bo raz przeczyta, że Bóg jednakowo wszystkich traktuje, a innym razem, że mści się na nieprzyjaciołach – choć w innym miejscu spotkał się z nauką, by wzorem Boga miłować nieprzyjaciół.
Jakże to jest? – nie jeden zapyta. Inni zaś twierdzą, że to chodzi o innych Bogów. W tym wypadku jednak nie musi chodzić o innych. I sam Chrystus mówiąc swoje słowa odwoływał się do Tego samego Boga. Bo nie ma tu żadnych sprzeczności,
Tu trzeba mieć oczy otwarte szeroko! I patrzeć szeroko. Trzeba patrzeć na znaczenie wypowiedzi i znaczenie tego wszystkiego, do czego się odnoszą. Nie zaś na znaczenie samych słów, be bezmyślnie doszukiwać się w nich sprzecznych wartości.

Bóg początkowo, bowiem jest łaskawy wobec swoich nieprzyjaciół. Daje im szansę. To jest Jego łaska i dobroć. Kto jednak jest uparty i nie chce się zmienić, to kogóż należy winić? Czy oczekujecie od Boga głupoty? Gdy ktoś nie chce się zmienić, a jego serce i myśli nieustannie dążą do złego, brnąć w tym coraz bardziej, i gdy wszystko w takiej osobie wskazuje na to, iż taką chce pozostać – kogóż będziecie winić? I czy taki nieprzyjaciel, który chce być nieprzyjacielem, ma istnieć wiecznie jako nieprzyjaciel? To byłoby nawet złe dla niego samego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:48, 19 Sie 2008    Temat postu: piksele :D

Jerzy, co to za „prawdy” głosisz w związku z podziałem i kreacją?

1. Mężczyzna zostaje stworzony w akcie twórczym Boga.
2. Kobieta zostaje stworzona jakby w formie podziału mężczyzny – z pobranych jego komórek.
3. Ludzie rozmnażają się jednocząc się cieleśnie i poprzez porody, będące określoną formą rozdziału tego, co w określony sposób jest jednią: matki i płodu.


No i jeszcze to, aby nie było wątpliwości: Very Happy
Podział jako rzecz wtórna, tego, co jest, jawi się jako element drugiej kategorii względem kreacji.

I co my tu mamy?
Mężczyzna - kreacja
Kobieta – podział, druga kategoria względem kreacji. Shocked

Zaś dalej:
„Człowiek został tu w szczególny sposób wyróżniony. Tylko człowieka Bóg stworzył stosując jednocześnie kreację i podział.”

Jak to się ma do Twojej tezy, że:
„mężczyzna zostaje stworzony w akcie twórczym Boga”?
To w końcu jest podzielony także, czy nie? Jeżeli tak, to z czego? Z Boga samego? Bo, wiemy już, że kobieta z mężczyzny jest wydzielona i podzielona. Very Happy

Patrząc na zapis:
„Człowiek został tu w szczególny sposób wyróżniony. Tylko człowieka Bóg stworzył stosując jednocześnie kreację i podział.”
oraz zestawiając to z zapisem:
1. Mężczyzna zostaje stworzony w akcie twórczym Boga.
2. Kobieta zostaje stworzona jakby w formie podziału mężczyzny – z pobranych jego komórek.

i Podział jako rzecz wtórna, tego, co jest, jawi się jako element drugiej kategorii względem kreacji.

Wychodzi na to, że człowiekiem jest tylko mężczyzna, bo kobiety akt twórczy (czytaj kreacja już nie dotyczy), ona przecież jest z podziału komórek męskich, stanowi niejako drugą kategorię. Ha, ha …… dobry żart. Very Happy

I dalej jakże odkrywcze „prawdy”:

Z człowiekiem jest inaczej. Człowiek otrzymał większe możliwości. Początkowo rozmnażał się tylko jak zwierzęta, bo początkowo /Adam/ był stworzony tak jak i one. Jednak Ewa już została stworzona inaczej – jej metoda stworzenia jest zapowiedzią tego, jak ludzie będą się rozmnażać w kolejnym etapie swojego rozwoju.

To w końcu Adam (mężczyzna) był stworzony w wyjątkowym akcie kreacji, czy zupełnie nie wyjątkowo, jak zwierzęta? I co to za inność metody stworzenia Ewy? Czego jest zapowiedzią ten rodzaj stworzenia (wcześniej pisałeś, że podziału) w rozwoju rozmnażania się ludzi?

Chyba za bardzo Jerzy oderwałeś się od Ziemi i poszybowałeś w fantazje biblijne. Rolling Eyes
A prawda jest przed oczyma, wystarczy uważnie patrzeć, a nie kombinować i filozofować nad wyższością pierwiastka męskiego nad żeńskim. Mr. Green
Niezłe poplątanie z pomieszaniem. Chyba umysł trochę pofiksował i przyciągnął niespójne piksele prawd. Very Happy
Albo słowa, nie znaczą, co znaczą …. ??? Very Happy

Przepraszam, jeżeli podważyłam jakieś dogmaty. Wink
Moje piksele prawd są jak te piksele, coś znaczą i nic nie znaczą … Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Igmana (ptak) dnia Wto 18:54, 19 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:14, 20 Sie 2008    Temat postu: Najpierw był człowiek, później Adam

Ach... Igmano Ptaku,
Co ja się z Tobą mam...
Nie wiem za co się ze mnie naśmiewasz.
Czy tez z tego, co napisałem. Bez różnicy zresztą.

Miałem już iść spać, gdy zajrzałem na pocztę i dowiedziałem się o czyjejś odpowiedzi na powyższy temat.

Za Twoje uwagi odnośnie kwestii jakie poruszyłem dziękuję.
Nie dziękując za osobiste przytyki.

Ach... te polskie fora, jak tu prawie wszyscy lubią gryźć drugich.
Co się dzieje z tymi ludźmi?
Czy mają jakiś ukryty kompleks i w ten sposób szukają od niego ucieczki?

Nie spodziewałem się, że dziś będę coś pisał, ale Twój post wymaga chociaż krótkiej i nieszczegółowej odpowiedzi.
___________________________

Dlaczego odbierasz go subiektywnie pod kątem własnej płci.
Nigdzie w nim nie napisano, by któraś płeć była wyższa lub niższa.

I - co ciekawe - można tam znaleźć równie dobrze zdania świadczące o wyższości męskiej, jak i żeńskiej płci.
Szukając na siłę - tak, jak to uczyniłaś?
Czy raczej dzieje się tak u ludzi z powodu pośpiechu? Gdy umysł działa niczym prąd elektryczny biegnąc najkrótszą i najprostszą trasą - zamiast ogarniać całość zagadnienia.
A może tkwi w ludziach zamiłowanie do kłótni, walki i rywalizacji?
Co napędza określone hormony, które jednocześnie stymulują jak i uzależniają.

    Tak odbiegając od tematu dodam, że z tym uzależnieniem to jest zupełnie nieprawdopodobna sprawa. Jest ono wkodowane...
    I to tak silnie, że nawet stworzenie zewnętrznych rajskich warunków nie wyeliminuje tego "zamiłowania". Co najwyżej na jakiś czas, by ujawnić się w trzecim pokoleniu ponownie.
    Dlaczego? Dlatego, że przemiany musi dokonać człowiek wewnętrznie - zaczynając od poziomów niefizycznych.
    Zadziwiające, że większość marzy o Raju, nie myśląc o tym, że oni właśnie zniszczyliby Raj - gdyby ich tam wpuścić Wink
    Ba! Nawet jeśli nie od razu - to z czasem...
    Czas ten nawet mógłby być długi. Np. przy stworzeniu rajskich warunków na ziemi bez likwidacji umieralności, destrukcja pojawi się choćby w trzecim pokoleniu.
    Zdumiewające, jak tylu ludzi ma dobre wyobrażenie na swój temat.
    Ba! Ostatnio nawet propaguje się taką modę.
    By zamiast pracy nad sobą nic nie robić poza wizualizowaniem tego, że już się ją zakończyło - i wielu na tym poprzestaje mniemając, że już wszystko mają. Tylko patrzeć jak pod bankami ustawią się kolejki osób twierdzących, że mają tam pokaźne konta... choć nie będą mieli żadnych kont Wink




Proponuję czytać bardziej całościowo i kompleksowo.
Sprzeczności, które wyłapałaś są pozorne.
Niektóre Twoje uwagi są niedokończone i jedynie insynuacyjne. Przez co noszą znamiona wyśmiewania.

Aż tak bardzo ludzie czasem się rozpędzają?
Co nimi miota?
Czy wiedza? Albo mądrość?

Jest późno. Dlatego odwołam się do jednego zarzutu.
Mając prośbę, byś szerzej spojrzała na pojęcie jakim jest słowo człowiek.
Człowiek, to kobieta i mężczyzna - oto pełny człowiek w potencjale i w przejawie.
Jednak mężczyzna jest człowiekiem pełnym jedynie w potencjale.
Podobnie jak i kobieta.
Żadne z nich nie jest pełne w przejawie całego potencjału.
I każde dąży do przejawienia tego potencjału - co wyraża się na mnóstwo sposobów. Najsilniej zaś w pociągu do płci niepełnie przejawionej u siebie Smile
___________________________

W jakim celu mnie cytujesz?
Skoro nie dajesz kontrargumentów.
Czy jest nim może śmiech?

Zwracaj uwagę na słowa. Używając zwrotu "jawi się" miałem na myśli: ukazuje się, wydaje się, jest widziane, postrzegane.

Temat /kreacja i podział/, który poruszamy jest tak złożony, jak śmierć i życie - mam tu na myśli ustalenie granicy pomiędzy jednym, a drugim. W rzeczywistości granica jest tu zawsze umowna - jest taka, jaką się komu jawi.

Nie wiem, dlaczego na podział patrzysz "krzywo". Ja osobiście wolałbym mieć ciało stworzone w wyniku podziału i genetycznej selekcji. I ta forma rozmnażania będzie formą w przyszłości. Była druga u Boga i będzie druga u ludzi. Teraz mamy coś, co w określony sposób bardziej odpowiada kreacji, bo czyż poczęcie i narodziny nie kojarzą się z kreacją? I co ciekawe, to owa kreacja już zawiera w sobie wskazówkę tego "drugiego" etapu., bo o ile poczęcie bardziej jest kreacją, to narodziny już wskazują nam na podział - w każdym razie rozdzielenie krwiobiegu, a krew jest istotnym czynnikiem.
I ciekawe, że ten podział znowu ma związek z kobietą.

Dla mnie osobiście podział nie jest drugą kategorią. /Moim błędem było, że tego od razu nie napisałem./ Równie dobrze może się jawić jako coś nowocześniejszego Smile

Zwróć jednak uwagę, że jako druga kategoria jawił się przez tysiące lat. Mnie za to nie wiń.
Ludzie zaś zawsze coś chcą kategoryzować w stylu: lepszy, najlepszy.

Każdy widzi to, co chce zobaczyć Smile
Np. potem zobaczyłaś, że zwierzęta powstały w takiej kreacji jak Adam. /Co nie do końca jest prawdą, bo w zasadzie chodziło tu o pełnego człowieka../
A kobieta nie tak, jak zwierzęta Smile
To dlaczego mi zarzuciłaś, że kobiety sytuuję niżej od mężczyzn?
Czy robisz wszystko, aby zrozumieć, czy raczej, by szukać kija?

Widzę, że nie ten czas.
Niektórych rzeczy ludzie nie zniosą, choć znoszą gorsze. Dziwne uwikłanie.

Może nie warto pisać o szczegółach.
Prawda jest jaka będzie. Tylko będzie z większymi bólami.
Później będą narzekania na Boga...

Inna forma rozmnażania się ludzkości nie będzie fantazją.
Będzie i jest nieuniknionym faktem.

Widzę, że postrzegasz mój umysł jako sfiksowany.
I że Ty nie możesz znieść już takiego sfiksowania.
A co by było, gdybym ukazał większe sfiksowanie?
I jego byś nie zniosła...

A było coś, co mogłaś podważyć?
Czy coś podważyłaś?

No tak - podważyłaś wszystko śmiechem.
Ta metoda jest mocno skuteczna statystycznie.
O czym to świadczy?
Zachowam komfort nie odpowiadania.

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Czw 11:39, 21 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:16, 21 Sie 2008    Temat postu: konta są pełne ... :-)

Jerzy,

To ja się z Tobą mam a raczej z Twoim ubraniem, jak nazywasz swoją cielesną powłokę. Very Happy
Ależ się nastroszyłeś, niczym jeż w lesie, któremu ktoś się przygląda. .Very Happy
Dlaczego sądzisz, że naśmiewam się z Ciebie?
Jakżebym śmiała ….. Exclamation
I mimo, że na polskim forum piszę, gdzie i Ty pisujesz, to pokorna, jak owieczka jestem. Tylko barany mają rogi …. Mr. Green
A tak w ogóle, to przyganiał kocioł garnkowi.
Poczytaj swoje posty na innych forach. Tam, to dopiero pozwalałeś sobie „gryźć drugich”, więc czego oczekujesz od innych?
Chyba znasz działanie praw? Wink
No i nie poczułeś mojej lekkości w podejściu do „tematu”, a raczej EGO Twoje jej nie poczuło. Rozumiem, że przy braku pieszczot słownych, śmiech może wydawać się wręcz obrazoburczy.
Teraz znów pewnie poczytane mi to zostanie za naigrywanie się, a tak nie jest.
Spójrz głębiej, tam istoty nasze w polu miłości …. ciszy i pokoju.
I co ONE mają do słów przypadkowych, czy do myśli nietrwałych?
To ziemskie pole.

Co do stworzenia, czy podzielenia człowieka ….
Wg mnie poprzez kreację powstały i powstają dusze.
Ciała, to ewolucja z jej skokami, także wskutek ingerencji innych istot („bogów”).
Dusze, zamieszkując ciała też wpływają na nie, na ich przekształcanie się.
Adam i Ewa? Chyba nie odczytujesz wprost przypowieści biblijnych.
To tylko eksperyment „bogów”, nie Stwórcy Najwyższego.
Czy to prawda? Nie wiem, chwilowo przyglądam się tej koncepcji. I nie wzrusza mnie jej fragmentaryczność, czy względność.
Czym mam się przejmować, gdy wiem, że nie jestem tym, czym wydaję się być?
Ha, moje ubranie bawi się teraz, bo lepsze to, niż płacz i zgrzytanie zębów. Very Happy

I tak w głębi jest diament przeczysty …. więc konta w bankach pełne …..

Pozdrawiam Cię Jerzy serdecznie i nie strosz się już tak bardzo!
Bo i po co? Wink
Igmana



PS.1 Czasami lepiej przed snem nie zaglądać nigdzie, szczególnie na pocztę.
Bo potem hormony szaleją i uzależniają ….. i jeszcze stymulują …. Mr. Green
I trzecie pokolenie ma potem przechlapane …. Very Happy
Już milczę, Jerzy …… nie chcę niszczyć Raju …. Wink

PS. 2. Skąd masz takie przekonanie, że nie zniosłabym większej fiksacji Twojego umysłu?
Założenie zrobiłeś nieprawdziwe. Nie myl radości z niemożnością zniesienie czegoś, czy nie zrozumienia lub podważania.
Nie przywiązuję się do „prawd objawianych”, więc co mam podważać?
Po prostu jestem. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Igmana (ptak) dnia Czw 18:20, 21 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:08, 21 Sie 2008    Temat postu:

Tyle tematów...
Zacznę od najważniejszego.
Spotkałem się z poglądem, że Adam i Ewa, to "eksperyment".

Spójrz na to tak: Jeśli chłopiec "eksperymentuje" seks z dziewczyną i urodzi się im dziecko, to też niektórzy uznają to za "eksperyment" Boga. Inni zaś, że Bóg to sprawił - jeśli chodzi o kwestię możliwości płodzenia. I to On jest prawdziwym ojcem i matką w sensie bardziej pierwotnej przyczyny.
.
Podobnie jeśli przyjmujesz, że "bogowie", ewolucyjnie eksperymentowali z tworzeniem człowieka, to i oni będąc dziełem Boga, są jedynie jak w/w chłopiec i dziewczyna. I jak oni mniemają, że czynią coś sami z siebie.

Zresztą takie mniemanie o własnym niezależnym działaniu, o własnej inwencji twórczej, czyli niemożność dostrzeżenia wyższych przyczyn - jest standardowe. Pisma Wedyjskie podają, iż Stwórca tego wszechświata materialnego, Brahma, także mniemał przez długi okres czasu, że jest Najwyższym Bogiem - choć tak nie było.
____________________________________________

Teraz zniżę horyzont.
Zajmijmy się bezpośrednimi stwórcami człowieka, choć nie tak bezpośrednimi jak płodzący nas rodzice Wink
Twierdzisz, że dokonują oni eksperymentu.
Biblia poucza nas o czymś innym.
Dowiadujemy się, że człowiek został stworzony w określonym już celu. Nie w celach poznawczych, jakim służą eksperymenty.
Kolejna sprawa, to eksperymentowanie służy zdobywaniu wiedzy, a te zdobywać muszą ci, co nie wiedzą - czy Twój Bóg Stwórca jest w stanie niewiedzy?
Jeśli nawet stwierdzisz, że na którymś poziomie stwarzania /np. rodzice ludzcy itp./ ta niewiedza występuje, to z pewnością nie twierdzisz, że na wszystkich.
Oczywiście, ktoś może postawić przewrotne pytanie: A dlaczegóż by nie?
Ano z tego samego powodu z jakiego istnieją stałe matematyczne.
Wiedza jest również taką istniejącą stałą. Jedynie niewiedza podlega zmianom w dążeniu do wiedzy.
_____________________________________________

Jak odebrałem Twój post?
Nie jest istotne, czy słusznie, czy niesłusznie.
Chodziło mi o to, że takie mógł sprawiać wrażenie.
Dlatego dałem taką odpowiedź jaką dałem, by wyjaśnić co nieco.
_____________________________________________

Zwróciłaś mi uwagę na to, że pisałem podobnie do Ciebie...
Jeśli tak było, to mi wstyd - i szkoda, że wtedy tego nie napisałaś...
Sądzę jednak, że to nie było to samo.

Zawsze szanowałem każdego człowieka. Nigdy też z nikogo się nie naśmiewałem.
Wg słów: "Miłością braterską jedni drugich miłujcie, wyprzedzajcie się wzajemnie w okazywaniu szacunku" (Rzym. 12:10, BW)

Choć przyznam, że mogły zaistnieć dwie rzeczy: moja niedoskonałość, albo zupełnie inny odbiór moich intencji przez obserwatora. Oczywiście żadna z nich mnie nie tłumaczy, bo do doskonałego postępowania mamy dążyć, zaś jeśli chodzi o intencje, to tak je okazywać, by każdy mógł je właściwie odebrać - tej sztuki mamy się wszyscy uczyć.
____________________________________________

Masz rację, że płacz i zgrzytanie zębów są bez sensu - chyba, że u kogoś zdarzają się w sposób "naturalny".
A bawienie się? Z pewnością jest lepsze od płaczu. Tyle, że doraźnie.
Długofalowo bywa, że płacz daje lepsze rezultaty niż zabawa.

Ludzie mają skłonność do butności, ta zaś pozbawia ich czasem rozumu. Nadmiar takiego przejawu szkodzi człowiekowi. Jeśli nie ma nadmiaru - dobrze, bo i butność czasem może prowadzić do rozumu!
Jak widzisz, nie ma złotej reguły w tak wielu względach.
Widział to Jezus - dlatego mawiał: Tu potrzebna jest mądrość!
____________________________________________

Gdzie na forach tak gryzłem drugich?
Napisz, bym mógł się poprawić.
Jestem bardzo ciekaw i chętny poznania własnych niedoskonałości.
____________________________________________

Dlaczego sądzisz, że się nastroszyłem?
Wydawało mi się, że powinienem omówić, co było do omówienia.

Nie wstawiam minek?
Kilka było Smile
Fakt, że do tematu podszedłem z powagą.
Chyba właściwie.
Choć prawdę pisząc, idąc horyzont wyżej, nie obchodzi mnie to wszystko.
Ale ludzie w tym siedzą.
Nawet ci, którzy myślą, że nie siedzą - bo kiedyś i oni odczują, że siedzą.

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:06, 22 Sie 2008    Temat postu: Eksperyment

Zgadzam się z Tobą Jerzy,
Bóg jest pierwotną przyczyną wszystkiego, więc w tym sensie można powiedzieć, że wszelkie eksperymenty są z woli Boga.
Ale także i z naszej woli. Choć, wola nasza też jest od Boga.
Pozostaje tylko kwestia ich zgodności, bądź nie.
Wszystko, co czynimy można nazwać eksperymentem, który daje określone efekty.
Po efektach poznajemy, czy idziemy we właściwym kierunku.

Gdy boli, znaczy, że popełniamy błędy, łamiemy prawa.
Radość i szczęście wskazują na prawidłowy kierunek.
Czy zbliżamy się do prawdy?
Prawda po prostu jest. Musimy tylko otworzyć się na pole świadomości, które jest wszędzie.
Czyli poszerzyć własną świadomość. Wtedy objawiać się nam będzie wiedza i prawda.
I mniej będzie eksperymentów, a więcej działań ukierunkowanych na określony cel.
Zmniejszy się zatem czynnik niepewności i ryzyka.
Czy to dobrze, czy źle dla dalszego rozwoju Wszechświata?

Myślę, że w kosmiczny porządek wpleciony jest chaos, jako czynnik dynamizujący.
To nasze eksperymentowanie daje „nieprzewidywalność” zdarzeń i kierunków rozwojowych, tworzy nowe ścieżki i warianty, które są przejawem potencjału.

Zatem, czy można obawiać się eksperymentów? Przecież one uczą nas poprzez doświadczanie skutków. Poszerzają wiedzę i świadomość. Są kreacją nieznanego.
Czasami skutki są bardziej lub mniej przewidywalne, a czasami całkowitą niespodzianką.
Czy dla Boga także?
Po co Bóg dopuścił eksperyment? Po co nas stworzył? Czyż nie dla przejawień potencjału?
Boskiego potencjału, który jest także w nas?

Przejaw potencjału następuje w wyniku działania.
Myśl, też jest działaniem, tylko bardziej subtelnym i podlegającym innym prawom niż działanie fizyczne. Choć ściąga skutki do światów bardziej gęstych.

Piszesz, Jerzy, że eksperyment jest w celach poznawczych.
Piszesz też, że Bóg stworzył człowieka w określonym celu.
A może stworzenie człowieka, było największym eksperymentem Boga?
Może wciąż trwa eksperyment na kosmiczną skalę? A my jesteśmy jego skutkiem i dalszą przyczyną?

Nawet pisząc te słowa, eksperymentuję, bo nie wiem, jakie efekty zaistnieją.
Bo nawet ruch skrzydeł motyla zmienia światy …

Działajmy więc i zmieniajmy rzeczywistość, po to jesteśmy. Very Happy
I oby nowe, nie było dla nas bolesne …

Z miłością i pokojem Wink
Igmana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:50, 23 Sie 2008    Temat postu: Pokój

Masz Igmano wiele racji w tym, co napisałaś.
Należy jednak uważać ze zbytnim generalizowaniem niektórych kwestii.

1. To, że Bóg jest pierwotną przyczyną wszystkiego, nie oznacza, iż wszystko inne jest także z Jego woli - gdyby tak było to nawet ograniczona wolna wola jego stworzeń byłaby utopią.
By to wyjaśnić użyję przykładu: Dajmy na to stworzysz rzeźbę i ją sprzedasz. Jesteś zatem pierwotną przyczyną jej formy, ale nie od Ciebie zależy, czy ktoś później Twoją rzeźbę rozbije...

2. Fakt, że ból często może sygnalizować nam nasze nawet bardzo odległe i nieświadome przez nas błędy.
Nie zawsze jednak. Są bóle, które nie mają takiego odniesienia do przeszłości, a mają raczej do przyszłości i to w sensie pozytywnym.
By to wyjaśnić użyję przykładu ze sportowcem. Intensywny trening sprawia mu ból, ale dzięki temu rozwinie swoje potencjały. Asceci także w podobnym celu wybierali ból - chodziło im o przyszłość i rozwinięcie nowych potencjałów. Pisma Święte uczące wyrzeczeń także miały to na myśli. Także przykład Jezusa cierpiącego wskazuje na istnienie innej funkcji bólu.

3. Otwarcie pola świadomości nie przypomina dokładnie otwarcia drzwi. /Gdyby tak było wszyscy strzeliliby palcami i To zdobyli./ Przypomina bardziej wznoszenie budowli - im wyższa, tym więcej widzisz. Następnie przyjdzie czas, że staniesz na szczycie - wtedy zaistnieje "otwarcie drzwi".
Jakie to byłoby dla rozwoju naszego wszechświata?
On w tym celu istnieje.
Ten wszechświat jest tylko dlatego ważny - z powodu ważności tego celu.
Cel ów jest nadrzędny nad tym wszechświatem.


Igmana (ptak) napisał:
Myślę, że w kosmiczny porządek wpleciony jest chaos, jako czynnik dynamizujący.
To nasze eksperymentowanie daje „nieprzewidywalność” zdarzeń i kierunków rozwojowych, tworzy nowe ścieżki i warianty, które są przejawem potencjału.


Bardzo dobre spostrzeżenie.
Jednak jak to bywa na początku - spostrzeżenie bardzo ogólne.

Kolejna sprawa to: Czym jest chaos?
Zahaczymy tu o względność, bo co dla jednych będzie chaosem, dla innych będzie uporządkowaniem.
Wynika to z możliwości poznawczych.

Istnieje jeszcze coś takiego, co można nazwać naddoskonałością.
Np. można określić określoną formę ideę nóg kobiecych jako doskonałe i piękne. I każda indywidualna forma kobiecych nóg mieszcząca się w określonym zakresie blisko owej formy idei będzie uchodziła za niemal doskonałą i piękną, zaś mieszcząca się w 100 % będzie doskonała.
Ale oto spotkać można będzie formę takich indywidualnych nóg, która spełniając w jakimś sporym zakresie formę ideału będzie w innym zakresie dość od niej odbiegać... a jednak nogi takie mogą być piękniejsze od owej mającej 100% zgodności z ideałem. I będą o wiele silniej oddziaływać na mężczyzn.
Zresztą i kobietom znane jest określenie: "Piękny brzydal" Very Happy
Choć niedokładnie o to mi chodzi, co w przypadku "pięknego brzydala".
Jednak istnieją niektóre elementy wspólne.
Brzydal bowiem może jednocześnie posiadać wiele linii daleko odbiegających od ideału, jednak ma inne walory, których liczebnością "gasi" te odbiegające.
Zwykle świadomy odbiór umysłu ludzkiego dostaje te sprawy całościowo - analiza głębsza jest poza świadoma.

Powiedziałbym jednak, że to, co jest naddoskonałością na określonym poziomie - jest tylko doskonałością w wyższym poziomie organizacji i w większej złożoności - co niektórym może się wydawać jak coś w rodzaju chaosu.
Jednak chaos nie może być piękny.


Czy nasze eksperymentowanie tworzy ścieżki i warianty?
To wszystko już jest.
My tylko to odkrywamy.
Znajdujemy.

Także eksperymentując - na tym polega szukanie po omacku.
Należy obawiać się eksperymentów, mimo że są one koniecznością dla poznającego.
Obawiać się, znaczy tu - zachowywać ostrożność.

Odkrywanie jest twórcze. Dlatego i eksperyment jest twórczy.
Nazywa się to praktycznym zdobywaniem wiedzy Wink
Metoda najbardziej polecana dziś w szkołach Smile
Dlaczego zatem padło pytanie:
"Po co Bóg dopuścił eksperyment?"

Igmana (ptak) napisał:
Bóg ... Po co nas stworzył? Czyż nie dla przejawień potencjału?
Boskiego potencjału, który jest także w nas?


Znane sa słowa, iz jesteśmy Świątynią Boga.
Znaczą one, że Bóg w takim celu nas stworzył, abyśmy mogli przejawić Jego potencjały.
Jednak to od nas zależy, czy będziemy Jego świątynią.
Póki ta Świątynia jest nie gotowa, póki pełni inną rolę, niezgodną z przeznaczeniem - gdyż z powodu wolnej woli mamy możliwość być czymś innym, inną budowlą. Mając przy tym stale potencjał bycia Świątynią.
Wolna wola polega na wyborze, jakim gmachem mamy być.
Polega na tym, czy wybierzemy przeznaczenie Boga, czy przeznaczenie szatana.

Widzę, że nadal głęboko tkwi w Tobie skłonność myślenia, że Bóg potrzebuje eksperymentować jak ludzie.
Czy jednak zanegujesz ISTNIENIE WIEDZY ?
Jeśli nie, to dlaczego negujesz istnienie KOGOŚ - kto posiada tę wiedzę?
Jeśli zaś ktoś posiada - to do czego mu eksperymenty?
Skoro eksperymenty służą zdobywaniu wiedzy.

Niektóre światopoglądy tak silnie tkwią w ludzkich umysłach, że nawet zetknięcie się z prawdą nie zmienia koncepcji do jakich przywykli.
____________________________

Czy my możemy zmienić rzeczywistość?

Odpowiem tak:
Na ile możemy coś zmienić?
Od czego zależą nasze możliwości zmian?
Od czego my sami zależymy?

Co wiemy o sobie?
Na ile siebie znamy?
Kto zatem zmienia?

Niech będzie błogosławiony prawdziwy pokój - który nie wymaga żadnych zmian.
Podobnie jak i prawdziwa wiedza.

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:33, 23 Sie 2008    Temat postu: Bóg, chaos i piękne nogi ... :))

Jerzy Karma napisał:
Masz Igmano wiele racji w tym, co napisałaś.
Należy jednak uważać ze zbytnim generalizowaniem niektórych kwestii.


Jerzy, nie o generalizowanie przecież chodzi.
Dotykam ledwie pewnych tematów, idei, bo szczegółowo się nie da. Ty też odpowiadasz ogólnie.
Gdybyśmy drążyli temat, prawdopodobnie zabrakło by nam wieczności. Very Happy
No i są to pewne wycinki „myślenia” (naszego? innych?), pewien „rzut okiem".
Inna kwestia, to prawdziwość przedstawianych „prawd”.
Chociaż, skoro zaistniały, można powiedzieć, że są prawdziwe. Ale, to też ogromny skrót myślowy.
Ach, te ograniczające słowa …
Myśl ma jednak przewagę nad słowem, a także uczucie i wyobraźnia.

Jerzy Karma napisał:
To, że Bóg jest pierwotną przyczyną wszystkiego, nie oznacza, iż wszystko inne jest także z Jego woli - gdyby tak było to nawet ograniczona wolna wola jego stworzeń byłaby utopią.
By to wyjaśnić użyję przykładu: Dajmy na to stworzysz rzeźbę i ją sprzedasz. Jesteś zatem pierwotną przyczyną jej formy, ale nie od Ciebie zależy, czy ktoś później Twoją rzeźbę rozbije...


Oczywiście, że nie oznacza. Czyżbyś źle mnie zrozumiał? Dano nam możliwość kreacji i wolną wolę. Na ile ona wolna, to inna sprawa.
Powiązane jest to z poziomem świadomości, jak wszystko, zresztą.
Ale jesteśmy w drodze, więc świadomość wciąż nam się poszerza z każdym przebytym kilometrem. I znów te metafory!
Chyba, całe wyrażanie człowieka, to jedna wielka metafora.
Obyśmy tylko nie rozbijali rzeźb … Wink

Jerzy Karma napisał:
Fakt, że ból często może sygnalizować nam nasze nawet bardzo odległe i nieświadome przez nas błędy.
Nie zawsze jednak. Są bóle, które nie mają takiego odniesienia do przeszłości, a mają raczej do przyszłości i to w sensie pozytywnym.


Tak, są różne bóle.
Ale dlaczego ma boleć, aby coś osiągnąć?
Oznacza to, że nie znaleźliśmy jeszcze optymalnych rozwiązań, nie mamy na tyle poszerzonej świadomości i wiedzy, aby korzystać bezboleśnie z danych nam możliwości.
No i należałoby tu uściślić dokładnie znaczenie bólu.
Nie każdy ból jest bólem.
W sensie fizycznym może boleć, w psychicznym można być w stanie szczęśliwości, czy wręcz euforii. Bo związani już w myślach jesteśmy ze skutkiem

Jerzy Karma napisał:
Otwarcie pola świadomości nie przypomina dokładnie otwarcia drzwi. /Gdyby tak było wszyscy strzeliliby palcami i To zdobyli./ Przypomina bardziej wznoszenie budowli - im wyższa, tym więcej widzisz. Następnie przyjdzie czas, że staniesz na szczycie - wtedy zaistnieje "otwarcie drzwi".
Jakie to byłoby dla rozwoju naszego wszechświata?
On w tym celu istnieje.
Ten wszechświat jest tylko dlatego ważny - z powodu ważności tego celu.
Cel ów jest nadrzędny nad tym wszechświatem.


Znów metafory: „otwarcie drzwi”, „wznoszenie budowli”, no i na koniec „otwarcie drzwi na szczycie budowli”.
A czy wiemy, kim, czym jesteśmy?
Po co jesteśmy?
Co blokuje nas przed wejściem w pole świadomości?
Może odpowiedzi na te pytania są kluczem?
Co umożliwia nam znalezienia klucza?
Myślę, że działanie, wyrażanie siebie na wszelkie możliwe sposoby.
Bo po to jesteśmy różni, aby ukazać to. Po to została stworzona dualność, jako tarcie, siła napędowa. Oraz dla przejawiania się.
Inaczej Bóg trwałby w sobie. Ale zapragnął różnorodności w zewnętrznym przejawie. I my ją wyrażamy.
A jacy jesteśmy w samym „środku”? Czyż nie jednorodni?
Czy to uświadamiamy?
Gdy każdy to pojmie, zniknie potrzeba dualności.
Znów będziemy całkowicie w Bogu. I w jego polu świadomości. W naszym także.
I masz rację, wszechświat po to właśnie istnieje.
To nasza droga ku Bogu.
Powrót dzieci do domu. Już jako księżniczki i książęta, nie jako żebracy. Very Happy

Jerzy Karma napisał:
Czy nasze eksperymentowanie tworzy ścieżki i warianty?
To wszystko już jest.
My tylko to odkrywamy.
Znajdujemy.


Owszem, jest, ale jako nie przejawiony potencjał.
Mamy możliwości kreacji i kreujemy.
Czy mieści się to w przewidywanym przez pierwotną przyczynę zakresie?
Pewnie tak. Więc w tym sensie wszystko jest, a jednocześnie nie ma, aby mogło być. Wink

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,


Co do chaosu, naddoskonałości i piękna formy oraz nóg kobiecych, to pewnie masz rację. Very Happy
Co do pięknego brzydala także. Jak ja lubię takich brzydali. Bo cóż znaczy pusta forma, choćby i najpiękniejsza?
A chaos? Jest potrzebny jako coś, z czego może się coś innego zorganizować.
W tym sensie można powiedzieć, że jest on już w zamyśle organizacją, więc pozbawiony trwałych cech chaosu. Służy do tworzenia oraz do utrzymywania możliwości burzenia i ponownego tworzenia. Perpetum mobile …
No i zapobiega kosmicznemu znudzeniu. Very Happy
Tak jak różnorodność kobiecych kształtów nóg. Very Happy I brzydali. Mr. Green

Czy chaos nie może być piękny?
On zawiera w sobie wszelkie piękno, jakie potrafisz z niego wydobyć (zorganizować).
Jest jak surowa materia, uległa w rękach kreatora. Jeden nic nie wydobędzie i sam jeszcze ulegnie destrukcji, inny bawić się będzie możliwością swych mocy twórczych.
I znajdzie piękno. I innym je ukaże.
Ileż potencjału tkwi w chaosie. Ileż nóg pięknych …. ? Very Happy

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,


Czy Bóg potrzebuje eksperymentów?
Spytaj o to Boga. Wink
Powiedziałabym, nie tyle potrzebuje, co bawi się tym, albo tworzy w ten sposób.
Co ma do tego posiadanie wiedzy? Wiedza była jest i będzie. I wciąż się zmienia.
Umożliwia to działanie, poprzez które tworzy się nowe.
Dlaczego uważasz Boga za constans?
Odmawiasz mu prawa do zmian?
Absolut, to potencjał.
Wszechświat, to pulsowanie absolutu.
I wszystko JEST, co było i będzie.

Z pozdrowieniami
Igmana Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Igmana (ptak) dnia Sob 17:39, 23 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:53, 23 Sie 2008    Temat postu: Stałość

Stwierdzasz Igmano:
"Ale dlaczego ma boleć, aby coś osiągnąć?
Oznacza to, że nie znaleźliśmy jeszcze optymalnych rozwiązań, nie mamy na tyle poszerzonej świadomości i wiedzy, aby korzystać bezboleśnie z danych nam możliwości.
No i należałoby tu uściślić dokładnie znaczenie bólu.
Nie każdy ból jest bólem.
W sensie fizycznym może boleć, w psychicznym można być w stanie szczęśliwości, czy wręcz euforii. Bo związani już w myślach jesteśmy ze skutkiem "

Co do rodzaju odbioru bólu, to wiadomo, że masz rację.
Potwierdzą Ci to masochiści. Dla wielu z nich wiele rodzajów bólu jest przyjemnością, a nawet i rozkoszą.
Zatem jest to w ogromnej mierze kwestia silnych programów w samym umyśle.
Czy jednak przypadek takiego rodzaju odbioru bólu obala samo pojęcie bólu jako czegoś niepożądanego fizjologicznie?
Nie, gdyż ból jest rodzajem informacji. W przypadku ciała fizycznego informacji o niepożądanej zmianie dla zastanego układu. Zawsze niepożądanej dla aktualnej sytuacji - biorąc pod uwagę teraźniejszość.
Inaczej zaś może być z następstwem bólu.
Może on być szkodliwy także dla przyszłości aktualnego układu.
Może jednak być pożyteczny. Dlaczego?
Dlatego, że naturalny ból jest mobilizatorem organizmu do zwiększania i poszerzania zdolności aktualnego układu.
Między innym dlatego ból wyzwalany w sposób kontrolowany, np. ćwiczenia rozciągające, powoduje z czasem większą sprawność organizmu.
Jednak kolejny raz nasuwa się tu owe słynne słowo UMIAR.
Przekroczenie określonego progu bólu przerasta adaptacyjne możliwości
organizmu i taki ból staje się dla ciała czynnikiem niszczącym. Wtedy można mówić o faktycznym cierpieniu.

Optymalne rozwiązania?
Np. w ćwiczeniach na rozciąganie itp.
Oczywiście, że są. Wolniej ćwiczyć. Zajmie to więcej czasu z pewnością. No i medali na olimpiadzie z tego nie będzie Wink
Chciałabyś zatem uniknąć wysiłku?
Ciąży na Tobie "klątwa"?
"W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz." (1 Moj. 3:19, BW)

Kościół tak przedstawił ludziom te słowa, iz dla wielu wpoił negatywny stosunek do wysiłku...
To dlaczego ja uwielbiam taki wysiłek, że nie tylko czoło mam spocone, ale i całe ciało? Smile

Ciekawe, że większy wysiłek powoduje np. wytwarzanie endorfin, hormonów szczęścia. Podobnie jak miłość, czy seks.
Interesujące, że Kościół zakazuje i uprawiania seksu w takim celu, aby ludzie nie wytwarzali endorfin. Smile
(Słowo uprawianie nie jest używane przypadkowo w związku z seksem. Uprawa wskazuje na coś, co należy uprawiać, aby wzrastało i rozwijało się, by wydało godny owoc. I nie chodzi tu o potomstwo. Do wydania potomstwa nie jest konieczne uprawianie seksu. Np. gwałtu nie da się nazwać uprawianiem seksu, choć potomstwo z gwałtu również następuje. Uprawa seksu to wzajemna pielęgnacja zmysłów. Uprawa np. roślin jest sztuką i wiedzą.)
Kościół straszy wysiłkiem oraz gromi przyjemności erotyczne… jakby wszystko, co wytwarza endorfiny, wg wierzeń Kościoła było złe.
Czyżby niektórym nie podobało się szczęście człowieka?
Komu?
Z pewnością nie Bogu Najwyższemu.

Jak zatem odnieść się do słów w Biblii?
Wypowiedziane są po utracie Raju. Wskazują na trudniejsze warunki bytu w jakich człowiek będzie żył.
Pisałem już w Przypomnieniu czym jest Biblia - zbiorem przekazów z wielu poziomów bytów.
Tam przemawiają mistycy i prorocy mnóstwa bóstw, bogów, jak i samego Boga.
To jest jak mieszanka wedlowska.
Trzeba wyłowić w niej cukierki od Najwyższego Boga.

Oczywiście, że nie tylko szatan, ale i określeni bogowie byli nieprzychylni człowiekowi.
Znajdziemy takich dowodów w Biblii wiele.

" I rzekł Pan: Oto jeden lud i wszyscy mają jeden język, a to dopiero początek ich dzieła. Teraz już dla nich nic nie będzie niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić.
Przeto zstąpmy tam i pomieszajmy ich język, aby nikt nie rozumiał języka drugiego!" (1 Moj. 11:6-7, BW)

Widzisz Igmano, wierzysz że Bóg chce poprzez człowieka przejawić swoje potencjały.
/"Bóg ... Po co nas stworzył? Czyż nie dla przejawień potencjału?
Boskiego potencjału, który jest także w nas?"/
A oto okazuje się, że wyżej wspomniany Pan wręcz nie chce, by człowiek nie tylko Boga, ale by nawet swoich potencjałów nie przejawił!
Ba! I robi wszystko, by do tego nie dopuścić!
Czy zatem to jest Najwyższy Bóg?
Z pewnością nie.
Nawet jeśli On nie musi przez nikogo przejawiać siebie Wink

Namieszano ludzkości. Oj! Namieszano!
_________________________

Kim jesteś człowiecze? - to podstawowe pytanie stojące u wrót do wtajemniczenia.
Znają je też buddyści.
Należy je sobie zadawać.
Każdy przyjmie tylko własną odpowiedź.
Bo co z tego, że ja bym komuś odpowiedział?
Mogę jednak trochę podpowiedzieć:
1. Jesteś tym, gdzie stoisz własną świadomością - ale tym nie jesteś.
2. Jesteś Tym - o czym nie masz pojęcia.

Czy te podpowiedzi zawierają odpowiedź na pytanie: "Po co tu jesteśmy?'
Kto już widzi - ten postrzega.

Co blokuje?
Punkt 1.
Co umożliwia znalezienie klucza?
Punkt 2.

Napisałaś:
"Myślę, że działanie, wyrażanie siebie na wszelkie możliwe sposoby.
Bo po to jesteśmy różni, aby ukazać to. Po to została stworzona dualność, jako tarcie, siła napędowa. Oraz dla przejawiania się. "

Z tymi sugestiami nie będę dyskutował. Są one z punktu 1.

Napisałaś:
"A jacy jesteśmy w samym „środku”? Czyż nie jednorodni?
Czy to uświadamiamy?
Gdy każdy to pojmie, zniknie potrzeba dualności.
Znów będziemy całkowicie w Bogu. I w jego polu świadomości. W naszym także.
I masz rację, wszechświat po to właśnie istnieje. "

To z punktu 2.
_____________________________

Widzę, że nadal chaos postrzegasz jako bałagan Smile
Niekoniecznie to jest bałagan.
Określone zjawiska zawierają tak skomplikowane uporządkowanie, że tym, których to przerasta, wydają się być chaosem.
Oczywiście, że też z określonych oczekiwań (i dla nich) istnieją nieuporządkowane struktury i z ich punktu są chaosem, czy też wymagają uporządkowania pod kątem owych oczekiwań.

Uwaga: Chaos nie jest niezbędny do powstania czegoś zorganizowanego!
Wiadome jest raczej, że ze zorganizowanych struktur powstają jeszcze bardziej zorganizowane Smile
I zapewniam Cię, że bez chaosu też nikt się nie będzie nudził Smile
W ogóle go nie potrzebujemy.
Różnorodność nie jest chaosem!

Czym wg Ciebie jest chaos, skoro nazywasz go pięknym?
Może chciałabyś, by ktoś Ci zrobił chaos w domu? ;-(
Otrzymasz wtedy wszelkie piękno? Very Happy
Zaprosisz gości, by je pokazać?
Wink
Aha! Najpierw pobawisz się możliwością mocy twórczych...
A jeśli chaos będzie głębszy?
Np. wszystko będzie porąbane, albo rozbite do atomów...?
Już w pierwszym przypadku ogarnęłaby Cię rozpacz...
Mimo całego potencjału...

A piękne nogi nie tkwią w chaosie.
One tkwią w matematycznych stałych, które tworzą geometrię.
____________________________

Nie pytałem Cię, czy Bóg potrzebuje eksperymentów.
Nawet napisałem Ci wiele razy, że nie potrzebuje ich.

Zasugerowałem jedynie, byś sobie zadała to pytanie jako refleksję.
Wiedza ludzka nie będąc wiedzą podlega zmianom.
Wiedza Boga jest stała i niezmienna.
Ale jak człowiek może to pojąć?
Skoro tkwiąc w niewiedzy traktuje niewiedzę jako wiedzę...

Zaprzeczyłaś też sama sobie pisząc:
"Absolut, to potencjał.
Wszechświat, to pulsowanie absolutu.
I wszystko JEST, co było i będzie. "

Bo jeśli absolut jest potencjałem - to ów potencjał jest stały.
W absolucie zaś nie ma różnicy pomiędzy potencjałem, a przejawem.
Prawdę tę zawarłaś w słowach:
"I wszystko JEST, co było i będzie." = ZAWSZE STAŁE
____________________________

Gratuluję wytrwałości w tematach Smile
Pozdrawiam Twoją wytrwałość i Ciebie Smile

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:41, 24 Sie 2008    Temat postu:

Jerzy, sprowadziłeś dyskusję o bólu na boczne tory.
Mi zaś chodziło o ból, jako o wskazówkę, że postępujemy niewłaściwie.
Czyli bardziej miałam na myśli ból, jako cierpienie psychiczne.
W tym sensie zasadne wydaje się moje wcześniejsze twierdzenie, że taki rodzaj bólu ściśle powiązany jest z zakresem posiadanej świadomości i odbiorem poprzez nią, oraz tworzeniem własnej rzeczywistości. Ból (cierpienie) będzie tu informatorem i kierunkowskazem, jeżeli potrafimy właściwie go odczytać.
Co do roli bólu w fizjologii człowieka, to przecież oczywiste, więc masz w tym względzie całkowitą rację.

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,


Miałam i mam określony stosunek do przekazów zawartych w biblii.
Sam tez piszesz, że są tam „prawdy” różnych bóstw, niekoniecznie przyjaznych człowiekowi.
Zaś w wielu postach, nie tylko na tym forum obficie cytujesz słowa tychże bóstw, na poparcie swoich(?) prawd, zgodnych z tymi z biblii.
Być może i są tam przekazy od Boga Najwyższego. Ale są też i nie od niego.
Potrafisz swoim człowieczym rozumiem je rozróżnić?
Skoro potrafisz, to dlaczego podpierasz się słowami bóstw, przeciwnych człowiekowi?
Kto Ci je podsuwa i kto wykorzystuje Ciebie i Twoją czystą naiwność dziecka do ich głoszenia?
Kiedyś pisałeś, że nie Ty myślisz, nie Ty działasz ….
Zatem kto?
Kto dalej miesza ludzkości?
Bo napisałeś: „Namieszano ludzkości. Oj! Namieszano!”

Sądzisz więc, że dalej nie miesza się?
Najtrudniej odkryć mieszanie we własnym umyśle.
Bo Ego broni, nie dopuszcza nawet takiej myśli do siebie.
Dlatego jest takie stanowcze.
A pokora? Pokora wobec własnej omylności? Także w przyjmowaniu nieprawdziwych treści, oraz wyboru niewłaściwych bogów?
Jakże zacięcie zwalczasz poglądy innych, które nie pasują do „Twoich prawd”.
Dlaczego?
Zostałeś zaprogramowany?
Pisałeś też, że nie przywiązujesz się do określonych idei, a jednak jesteś związany niektórymi z nich. I „próbujesz wiązać” innych. Oczywiście, nie Ty to czynisz. Wink

Wybacz mi te słowa, ale muszę być szczera wobec siebie.
Wobec Ciebie także.
Co z nimi zrobisz, Twoja sprawa.

Zgadzam się natomiast co do tego, że:

1. Jesteś tym, gdzie stoisz własną świadomością - ale tym nie jesteś.
2. Jesteś Tym - o czym nie masz pojęcia.


Dlatego tak trudno ludziom o zrozumienie i porozumienie się. Bo stoją w różnych miejscach.
Ale wciąż je zmieniają. I nabywają coraz więcej wiedzy o tym, kim są.
Mimo mieszania.
Prawdę mamy w sobie. A ona promieniuje ….
Ważne, aby starczyło w umyśle wolnej przestrzeni na jej przyjęcie.
A w sercu miłości.

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

Chaosu nie postrzegam jako bałaganu, lecz jako element uporządkowania. A ściślej jako punkt wyjścia do takiego uporządkowania. Wg jakiegoś programu.
Wyjaśniałam to już.
Nie pisałam też, że chaos jest piękny, lecz, że można wydobyć z niego piękno, po uporządkowaniu. A to różnica.
Czyli to w kreatorze tkwi idea piękna.

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,


Faktycznie, nie pytałeś mnie, czy Bóg potrzebuje eksperymentów.
To ja zapytałam i odpowiedziałam. Smile
Ty także odpowiedziałeś.
A czy potrzebuje?
Bóg jedyny to wie. Smile

Zarzuciłeś mi też, że zaprzeczyłam sobie w związku ze stwierdzeniem, że:
"Absolut, to potencjał.
Wszechświat, to pulsowanie absolutu.
I wszystko JEST, co było i będzie. "


Nie sądzę aby była tu sprzeczność, ale wg Twego rozumienia może tak być.
Nie uściśliliśmy naszych myśli.
Absolut, jako potencjał wcale nie musi być stałą. Chyba, że jako stała nieograniczoności.
Bo potencjał nie jest skończony. Jest taki, na ile sięgają możliwości kreacyjne.
Dlatego napisałam, że Wszechświat (przejawiona aktualnie możliwość kreacyjna) jest pulsowaniem absolutu. Bo wciąż dzieło (Wszechświat) się zmienia.
I zmieniać będzie.
Także dzięki nam. Wink


Pozdrawiam Cię w pokoju i miłości
Igmana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:40, 25 Sie 2008    Temat postu: Fałszywe oskarżenia

Igmano,
Nie ma bocznych torów dla bólu Wink
By rozumieć istotę bólu należy wiedzieć o nim jak najwięcej.
Ten ból o jaki CI chodziło jest jednym z aspektów bólu.
Poza tym i Tobie chodziło o coś więcej, gdyż sama wcześniej napisałaś:
"W sensie fizycznym może boleć, w psychicznym można być w stanie szczęśliwości, czy wręcz euforii."

Co można odczytać w taki sposób:
Ból może być odbierany jako rodzaj przyjemności - bo liczy się ogólny odbiór, a psychika decyduje o nim, czego dowiedziono szczególnie w hipnozie.
Czy taki ból będzie jako wskazówka niewłaściwego postępowania?
Bo napisałaś teraz:
"Mi zaś chodziło o ból, jako o wskazówkę, że postępujemy niewłaściwie"

Następnie napisałaś:
"Czyli bardziej miałam na myśli ból, jako cierpienie psychiczne."

Wg czego głównie odbiór psychiczny traktujesz za ból, a nie fizyczny.
I tu też z Tobą można się zgodzić Smile

Temat wydaje się być nieźle pomieszany Wink Wynika to z tego skąd na rzeczy się przyglądamy Smile
Einstein by się ucieszył Smile
A umysł dostaje pomieszania, bo za każdym razem może zobaczyć coś innego - zależnie gdzie zajmie pozycję oceniania. Dochodząc do wniosku, że nie może znaleźć konkretnej oceny - a umysł lubi mieć konkrety Smile
Z powodu przywiązania do ciała, które lubi mieć konkretny grunt pod nogami Wink

Podsumowując:
1. Nie ma bólu fizycznego - zależy on od umysłu.
2. Jest ból fizyczny - gdy umysł zależny jest od ciała.
___________________________

Zwracasz uwagę, że cytuję obficie Biblię, gdy chcę poprzeć jakąś wypowiedź.
A co w tym złego?
W ten sposób ukazuję, że nie zmyślam ani nie piszę czegoś z ludzkiej fantazji jedynie Smile
Pamiętaj, że cukierki dają też bogowie, a nawet złe duchy.
Co dobre, to trzeba z tego korzystać.
Do wszystkiego potrzebna jest mądrość i rozsądek.

Igmana (ptak) napisał:
Potrafisz swoim człowieczym rozumiem je rozróżnić?
Skoro potrafisz, to dlaczego podpierasz się słowami bóstw, przeciwnych człowiekowi?
Kto Ci je podsuwa i kto wykorzystuje Ciebie i Twoją czystą naiwność dziecka do ich głoszenia?
Kiedyś pisałeś, że nie Ty myślisz, nie Ty działasz ….
Zatem kto?


Podpieram się nie dla siebie.
Tylko wobec tych, którzy sami z siebie coś głoszą - ludzkie fantazje i filozofie.

Swoim rozumem zbyt wiele nie odróżnię - jak każdy człowiek.
On często nie zna tego, co przekazałem.
Kto podsuwa?
W eterze są wszystkie fale.
Pytanie powinno brzmieć: Czym kto odbiera? Wink

To zaś - co odbierzesz - należy skonfrontować z tym, co inni odebrali.
Z czego wiele jest w Pismach Świętych i w wypowiedziach mistyków.
Wszystko to należy ze sobą nieustannie konfrontować i badać.
W bardzo szerokim zakresie - uwzględniającym nie tylko doraźność.

Napisałaś:
" podpierasz się słowami bóstw, przeciwnych człowiekowi"

Zbyt ogólne i wiarołomne stwierdzenie.
Musisz podać przykład i dowieść, że użyłem słów przeciwnych człowiekowi.
Postawiłaś bardzo ostry zarzut.
Jesteś tego świadoma?
___________________________

Pytasz, kto miesza ludzkości.
Najbardziej chciwość ludzka, oraz chęć wysokiego mniemania o sobie. Smile
Zatem sami ludzie.
Bowiem te cechy są największą bezwładnością wszelkiego mieszania.
Wystarczy, że pozaludzcy mieszacze przyłożą tylko swoje "trochę", a resztę robią sami ludzie.
Jak myślisz?
Dlaczego zawsze zalecano te dwie cechy: wstrzemięźliwość i pokorę?

Jednak są tacy, że widzą to inaczej i powiedzą Ci:
Bądź niepokorna i chciej jak najwięcej - jesteś bogiem przecież, a inni chcą Cię pozbawić Twego bóstwa i każą CI być pokorną i wstrzemięźliwą...

Każdy musi wybrać sam.
I to jest piękne.
I tu jest wolna wola.
I tu nie znajdziesz wyboru na gruncie wiedzy intelektu.
Nie znajdziesz obiektywnych informacji.
Tu jest test.
Tu jest egzamin.

Bo tu wybiera się czymś innym.
Tu w człowieku zostanie rozpoznane coś innego.
____________________________
Nie napisałem, że dalej nie miesza się ludziom. Sami najlepiej sobie mieszają.
____________________________

Igmana (ptak) napisał:
A pokora? Pokora wobec własnej omylności? Także w przyjmowaniu nieprawdziwych treści, oraz wyboru niewłaściwych bogów?
Jakże zacięcie zwalczasz poglądy innych, które nie pasują do „Twoich prawd”.
Dlaczego?
Zostałeś zaprogramowany?
Pisałeś też, że nie przywiązujesz się do określonych idei, a jednak jesteś związany niektórymi z nich. I „próbujesz wiązać” innych. Oczywiście, nie Ty to czynisz. Wink


Właśnie tym ukazuję swoją pokorę, że nie siebie ukazuję jako jakiś autorytet, dlatego najchętniej cytuję innych, np. Pisma.
Ale wtedy niektórzy mi napisali już, że co wiem z własnego doznania? Wink
I tak źle, i tak nie dobrze Wink
Ja jednak korzystam ze wszystkiego, gdzie jest wiedza.

Zwalczam jakieś poglądy?
Zaciekle?

Zatem:
Jakie i kiedy?
I co masz na myśli pisząc: "zaciekle".
Czy to, że poświęcam swój czas na odpowiedź na Twój post nazywasz zaciekłością?
Jeśli tak, to napisz mi, a więcej Ci nic nie odpowiem.
Będę zaciekły w milczeniu Wink
Wg woli.

A co wg Ciebie jest moimi prawdami?
Napisz mi - bo ja sam takich nie znam.
Znam tylko jedną.
Jest nią BÓG.

Co zatem nazywasz programami we mnie?
Z jakimi ideami jestem związany?
Kogo z nimi chcę wiązać?

Jeśli ktoś jest opleciony linami, a będę je rozplątywał - to jak rozpoznasz, czy go rozplątuję, czy dodatkowo wiążę? Wink

W każdym razie jestem wdzięczny za oskarżenia.
Zatem nie tylko wybaczam Smile
Ale czynię więcej. Smile
_____________________________

Zobacz jak działa umysł. Zadajesz mi tyle pytań /jak to wyżej omówiłem/, a ostatecznie sama na nie odpowiadasz:
"Prawdę mamy w sobie. A ona promieniuje ….
Ważne, aby starczyło w umyśle wolnej przestrzeni na jej przyjęcie.
A w sercu miłości."

W świetle tego po co były wcześniejsze zarzuty? Wink
_____________________________

Co do potencjału, to nie ma tu Twojej, czy mojej racji.
Istotne jest to, czym jest potencjał.
Słowo to w istocie ma dwa znaczenia:
1. Potencjał jako wszelka możliwość - zatem nieograniczoność.
2. Potencjał posiadany jednostkowo, przez określony podzbiór rzeczywistości, np. przez człowieka - zatem ograniczony do jednostkowych predyspozycji danego podzbioru.

Nasze rozważania dotyczą ogólnej natury świata, dlatego miałem na myśli pierwsze znaczenie.
_____________________________

Niech Bóg będzie z Tobą.
Bądź z Bogiem.

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:15, 26 Sie 2008    Temat postu:

Jerzy Karma napisał:
Podsumowując:
1. Nie ma bólu fizycznego - zależy on od umysłu.
2. Jest ból fizyczny - gdy umysł zależny jest od ciała.


Ciekawe podsumowanie.
O ile punkt pierwszy jest zrozumiały i jasny, o tyle drugi wymaga chyba nieco szerszego potraktowania.
No, bo czym wg Ciebie jest umysł i w jaki sposób ciało go zniewala? Czy ciało ma taką moc?
A czy umysł przypadkiem sam siebie nie zniewala, skupiając zbytnio świadomość na ciele?
Widzenie wtedy (i odczuwanie) jest ograniczone do postrzeganego przedmiotu (w tym przypadku ciała).
Czy to oznacza jednak zależność umysłu od ciała?
I co powoduje, że umysł u niektórych jakby śpi, nie penetruje szerszych przestrzeni? Nawet tych głęboko wewnętrznych, pływając po powierzchni ciała i psychiki. Co go tak hipnotyzuje?
Czy tylko fałszywe przekonania i budowana na nich „wiedza”? Czy są jeszcze czynniki niezależne od człowieka? Jak chociażby izolacja Ziemi od innych przestrzeni i promieniowań?

Jerzy Karma napisał:
Napisałaś:
" podpierasz się słowami bóstw, przeciwnych człowiekowi"

Zbyt ogólne i wiarołomne stwierdzenie.
Musisz podac przykład i dowieść, że użyłem słów przeciwnych człowiekowi.
Postawiłaś bardzo ostry zarzut.
Jesteś tego świadoma?


Tak, Jerzy, jestem świadoma moich słów.
Czy postawiłam ostry zarzut? To Ty tak widzisz. Ja jedynie stwierdziłam, co stwierdziłam.
W cukierkach może być także trucizna.
I nie każde złoto, co się świeci.
Jaki wpływ miały niektóre słowa z biblii na człowieka? Czy mu pomogły? Wyzwoliły?
Sam napisałeś przecież, że namieszano człowiekowi.
Namieszano, nie jest tożsame z mieszaniem przez człowieka sobie samemu.
Przesuwasz ciężar winy na człowieka. A słowa o mieszaniu padły w innym kontekście.
W kontekście nieprzyjaznych człowiekowi „bogów”.
Dlaczego obciążasz bardziej człowieka?

Owszem, są w biblii i perły. Ale, czy mogą być zauważone w mule?
A przecież umysły ludzkie zamulono, czyli namieszano w nich, jak zauważyłeś …
Nie piszę przeciw Tobie.
I nie ja piszę.
To zwroty często przez Ciebie stosowane.
Więc jest ktoś winny? Wink


Jerzy Karma napisał:
Jednak sa tacy, że widzą to inaczej i powiedzą Ci:
Bądź niepokorna i chciej jak najwięcej - jesteś bogiem przecież, a inni chcą Cię pozbawić Twego bóstwa i każą CI być pokorną i wstrzemięźliwą...


Słowa te niosą zbyt wiele treści, aby odczytywać je jednoznacznie.
Choć wiem, co chciałeś przekazać.
Nie do końca się jednak z tym zgadzam.
Człowiek jest bogiem także.
I ma prawo oczekiwać wiele. Zgodnie ze swoją boskością.
Szkoda, że wciąż uśpioną.
A to w dużej mierze dzięki tym, którzy nie pragną przebudzenia człowieka.
I sypią cukierkami z różnym nadzieniem.

Zaś, jakże prawdziwie i mądrze brzmią Twoje dalsze słowa: Smile

Jerzy Karma napisał:
Każdy musi wybrać sam.
I to jest piękne.
I tu jest wolna wola.
I tu nie znajdziesz wyboru na gruncie wiedzy intelektu.
Nie znajdziesz obiektywnych informacji.
Tu jest test.
Tu jest egzamin.

Bo tu wybiera się czymś innym.
Tu w człowieku zostanie rozpoznane coś innego.


Tak, tu w człowieku zostanie rozpoznane jego prawdziwe dziedzictwo.
I to przez samego człowieka.

Jerzy Karma napisał:
Zwalczam jakieś poglądy?
Zaciekle?

Zatem:
Jakie i kiedy?


Może niezbyt fortunnych słów użyłam.
Załóżmy, że przeciwstawiasz swoje poglądy poglądom innych.
I nie zaciekle (to złe słowo), lecz czyniąc ostre zarzuty. Personalnie.
Czy to z miłości do rozmówcy, czy w celu przeprowadzenia „dowodu” nie chcę oceniać.
Sam wiesz najlepiej.
Zaraz pewnie spytasz „jakie zarzuty”?
Nie pytaj, bo wiesz doskonale. Wiele z nich, chociażby do mojej osoby jest na wielu forach.
Nie piszę teraz tego, aby Ci to wypominać.
Nie czuję też najmniejszego żalu do Ciebie, mimo nieprawdziwości wielu „twierdzeń” odnośnie mnie, bo nie odbieram tego poprzez Ego. Choć poprzez nie też to przeleciało.
I mimo sprzeciwu ego, dusza czuje coś więcej poza słowami.
Czuje drugą duszę. I inna zachodzi tu rozmowa …

Dlatego Jerzy, nie pytaj o to, czy masz zamilknąć, bo to pytanie z pozycji ego.
I nie oczekuj, że Ci odpowiem. Ty znasz odpowiedź.
Więc, po co pytasz?
Chcesz być zaciekły w milczeniu?
Naprawdę tego chcesz?
A jeśli byś zamilkł, to zgodnie z czyim nakazem?
Duszy?

Oby Bóg w nas gościł zawsze.

Igmana


PS. Lubię z Tobą rozmawiać. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Igmana (ptak) dnia Wto 20:21, 26 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:21, 28 Sie 2008    Temat postu: Kto ma czyste serce ten ...

Dobrze Igmano, że poruszyłaś następującą kwestię:
Igmana (ptak) napisał:
czym wg Ciebie jest umysł i w jaki sposób ciało go zniewala? Czy ciało ma taką moc?
A czy umysł przypadkiem sam siebie nie zniewala, skupiając zbytnio świadomość na ciele?


Sprawa jest prosta. Jest widoczna już od narodzin. Już wtedy widać jak jest moc ciała.
Umysł wtedy jest przede wszystkim ciałem.
Można by nawet mówić o dwóch umysłach:
1. Umyśle ciała
2. Umyśle tego życia

Oba działają. Jednak "umysł tego życia" ma większe możliwości rozwoju.
Zwróćmy jednak uwagę na to, że bez ciała nie mógłby przejawiać się tutaj.
Podobnie w oparciu o "umysł tego życia" może powstać "umysł religijny".
Z niego zaś może powstać któryś z dwóch umysłów:
- umysł fanatyka
- umysł duchowości

Człowiek jest złożonym dziełem.

Jeśli zarzucisz mi, że komplikuję, to mogę tez odpowiedzieć prościej:
- Większa sfera umysłu dała się zniewolić ciału. Najpierw było to z urodzenia. Następnie na skutek większej koncentracji na ciele, niz na innych rzeczach. Takie zniewolenie ogólne umysłu przez ciało, nawet jeśli umysł sam do tego pozwolił doprowadzić poprzez określone działania późniejsze jak i podtrzymujące zniewolenie wynikające z niemowlęctwa, sprawia że umysł praktycznie i ogromnie pozostaje zależny od ciała.
Ba! Nie tylko od ciała. Większość ludzi jest nawet zależna od osobistych dóbr materialnych, doczesnego życia, wykonywanego zawodu, czy rodziny. Oczywiście od kraju w jakim żyją, jego praw itp. itd.
Zbyt wiele tego, by wszystko to wymieniać...

I każda z tych rzeczy ma swoją moc.
Jaką?
Taką jaką każdy osobiście i nieświadomie w programował w siebie przez swoje życie lub pozwolił sobie w programować przez innych.
Programy zaś bywają rózne: pożyteczne i niepożyteczne, dobre wyłącznie jednostce /egoistyczne/, albo dobre jednostce i ogółowi.
Ciało ma zazwyczaj jedną z największych mocy. Z urodzenia, jak i z późniejszego nadania /większość dodaje jeszcze tej mocy pod wpływem własnym jak i innych/

Zapytałaś: Czy to umysł przypadkiem sam siebie nie zniewala /skupiając zbytnio świadomość na ciele/? - nawiasy są moje.

Dokładnie w dużym stopniu dzieje się to przypadkiem.
Jednak podstawowym takim przypadkiem są narodziny i karma Wink
Następnie jednostka albo kultywuje swój przypadek... albo pracuje nad nim, by z niego wyjść.

A dlaczego umysł skupia zbytnio świadomość na ciele?
Zastanawiałaś sie nad tym?

Dzieje się tak z wielu przyczyn. Tych słusznych i tych niesłusznych.
Słuszna to ta, że każdy podświadomie wie, że ciało ma tu też ważną rolę do odegrania - wręcz jakby podstawę wszystkich innych ról - nawet jeśli te inne są ważniejsze, wymagają jednak ciała.
Niestety niektórzy gubią się z tego powodu - nieodzowności ciała - i przedkładają jego rolę ponad inne.
Zapominają, że wtedy rola ciała traci sens - bowiem ono samo w sobie jest niczym. Co widać zaraz po opuszczeniu ciała przez inne byty - które miały przejawić swoje role.

Praktycznie zatem każdy wypracowuje to, że umysł jest zależny od ciała.
Tak to działa - nawet jeśli jakis filozof ogłosi ideę, że umysł nie jest zależny od ciała. I nawet jeśli on ma rację.
Bo kto ma praktyczny pożytek z tej racji?
Kto wzniósł sie do przejawienia tej idei?

Zaiste trudno ich spotkać. A nie twierdzę, że takich wybitnych ludzi nie było.

I właśnie to, co powyżej napisałem powoduje, że "umysł u niektórych jakby śpi, nie penetruje szerszych przestrzeni".
Igmana (ptak) napisał:
Co go tak hipnotyzuje?

Właśnie to wszystko!
Umysł jest trochę jak pociąg postawiony na torze - trudno mu jest zjechać z tego toru na którym się już znalazł...
To wymaga sporej siły. A umysł jest leniwy do zmiany takiej i do wysiłku z tym związanego.
Także obawia się zmiany.
Woli trwać w tym, co ma.
To staje się jak hipnotyczny przymus. Potwierdzony akceptacją tego co jest.
Owszem, zmiany są dopuszczane, ale w obrębie tego, co jest znane i uznane. Nie za daleko odbiegną od znanego.

Czy to są fałszywe przekonania? - Czy z nich to wynika?
Niekoniecznie. Różne są tez poziomy fałszywości.
Przekonania to rzecz płaszczyzny odniesienia. Np. przekonania co do ciała będą służyć ciału i z pozycji ciała nie będą fałszywe nigdy.

Pytasz o izolację Ziemi mając na myśli "czynniki niezależne od człowieka".

Ale to jest właśnie czynnik zależny od człowieka!
Tak jak od Ciebie zależy to, kto z Tobą będzie rozmawiać.
Od Twojego zachowania.
Czy szachista pójdzie szukać partnera do gry do meliny, gdzie wszyscy są półprzytomni?

Igmana (ptak) napisał:
Ja jedynie stwierdziłam, co stwierdziłam.


Stwierdzasz, ale ja prosiłem o dowody. O podstawy takich stwierdzeń.

Jeśli chodzi o to, kto namieszał, to o złych duchach nic nowego nie muszę tu pisać.
Ty nazywasz ich bogami? Twoje prawo.

Kto jest winny?
Czy człowiek?
Tak - człowiek.

Mieszanie ma swój sens.
Dlatego zostało dopuszczone.
Znasz bajkę, że do celu dojdzie tylko ten - kto ma czyste serce.
Ale to nie bajka.

Kto ma czyste serce - ten się nie zmiesza.
Winne są serca kamienne.
Serca martwe.
Tacy są ludzie - wszyscy.

Programowe przejawy dobra tego obrazu nie zmieniają.

Nie podoba się /może komuś?/ to - co piszę? Trzeba mnie przegonić? Jezusa też przeganiano...
Nikt na ziemię z własnej woli raczej nie przychodzi... - dlatego właśnie.
Ale i z niewoli też nie - przychodzą z miłości do Boga.

Igmana (ptak) napisał:
Człowiek jest bogiem także.
I ma prawo oczekiwać wiele. Zgodnie ze swoją boskością.
Szkoda, że wciąż uśpioną.
A to w dużej mierze dzięki tym, którzy nie pragną przebudzenia człowieka.
I sypią cukierkami z różnym nadzieniem.


Nie zaprzeczę Ci Smile
Napisze tylko tyle: Jak jesteś bogiem, to załatw wszystkie problemy i nasze rozmowy nie mają sensu w takim razie.
Aha!
Twoja boskość polega na posiadaniu oczekiwań?
Albo:
Kto Ci każe spać?
Cukierki ze złym nadzieniem są po to, by potwory nie mogły się budzić.
Czystym trucizna ich nie zaszkodzi. /Jest o tym w NT/

Igmana (ptak) napisał:
Załóżmy, że przeciwstawiasz swoje poglądy poglądom innych.
I nie zaciekle (to złe słowo), lecz czyniąc ostre zarzuty. Personalnie.
...
Nie pytaj, bo wiesz doskonale. Wiele z nich, chociażby do mojej osoby jest na wielu forach.


Postaram sie sam je znaleźć i podać jak przykłady niewłaściwego zachowania w specjalnym temacie który założę na forum. Myślę, że warto tam zamieszczać wszystkie takie niedoskonałe wypowiedzi - szczególnie osób, które pretendują do wypowiadania sie w sprawach duchowych.

Jeśli zatem stałem się kiedyś komuś przykładem takiego niegodnego zachowania, to bardzo przepraszam.
I naprawdę szczerze tego żałuję, jeśli dałem się ponieść jakimś niskim cechom charakteru.
Możliwe, że nawet tego nie byłem świadom, jak pewnie większość, których wypowiedzi też warto zamieścić, by podnieść świadomość tego, że nawet pozornie kulturalne wypowiedzi są bardzo nieprzyzwoite.

Moje pytanie o milczenie nie wynikło z powodu ego.

Obyśmy byli tacy, aby Bóg chciał być z nami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Czw 0:23, 28 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:45, 28 Sie 2008    Temat postu: Człowiek, to nie kamień ...

Jerzy Karma napisał:
Znasz bajkę, że do celu dojdzie tylko ten - kto ma czyste serce.
Ale to nie bajka.

Kto ma czyste serce - ten się nie zmiesza.
Winne są serca kamienne.
Serca martwe.
Tacy są ludzie - wszyscy.

Programowe przejawy dobra tego obrazu nie zmieniają.


Wszyscy ludzie mają kamienne serca?
Wszyscy są martwi?
Więc Ty także martwy? I o sercu kamiennym?
To by tłumaczyło, dlaczego tak postrzegasz innych. Very Happy
Kamień widzi tylko kamień.

A miłość gdzie gości, jak nie w sercach?
A iskra boża czyż nie jest życiem w człowieku?
I czyż nie jest cząstką człowieka?
Przecież człowiek, to nie tylko umysł, psychika i ciało.
To także dusza i duch. I świadomość, a raczej wiele świadomości.
I wszystko to złączone na „chwilę” zwaną człowiekiem.

Jest zatem miejsce na boskość i nie boskość.
Na pomieszanie i oświecenie.
Na fałsz i prawdę, strach i miłość.

Tyle miłości przez serca płynie.
Naprawdę nie widzisz tego? Odmawiasz człowiekowi jego uczuć wyższych?
Zaprzeczasz im?

Człowiek nie jest kamieniem, choć czasami może sprawiać takie wrażenie.
Tak wielu pięknych ludzi było i jest.

Jerzy, straciłeś wzrok?
Widzisz tylko zło w człowieku?
Kto Ci tak namieszał?

Programowe przejawy dobra?
Więc kto wgrywa te programy? W jakim celu?
A może dobro zawsze było i jest? I przejawia się wg planu wyższego?
Zaprzeczysz temu?
Przecież dobro bierze się z miłości. A miłość przenika wszystko. Choć nie zawsze człowiek z nią rezonuje.

Nazwiesz mnie pomieszaną, dlatego, że widzę piękno w istocie ludzkiej?
Dlatego, że odczuwam miłość do świata i człowieka?
A poprzez to także do Boga?
Bo jak kochać Boga, jak nie poprzez miłowanie stworzenia jego?
Nie myśl, że nie dostrzegam błędów człowieczych. Sama je popełniam.
Ale mam wiarę w sobie, że będzie ich coraz mniej. Bo azymut ustawiony jest na boskość.
I to nie ja go ustawiałam. Taki jest porządek rzeczy. Takimi nas stworzono.
Dano nam także wolną wolę. A to wydłuża drogę, to możliwość błędów i mieszania.
Co nie zmienia istoty rzeczy. Nie kamiennej przecież.

Jerzy Karma napisał:
Nie podoba się /może komuś?/ to - co piszę? Trzeba mnie przegonić?

Kto Cię Jerzy przegania? I komu ma nie podobać się to, co piszesz?
Jeśli komuś nie podoba się, nie czyta.
Ja czytam. Smile
I dziękuję za rozmowę. Choć nie zawsze ze wszystkim się zgadzam.
Staram się jednak wnikać w Twoje myśli i czasami koryguję swoje. To daje nowe kierunki penetracji. Często zupełnie nieoczekiwane.
Czasami zadaję też „naiwne” pytania. Bądź piszę z pozycji ogółu.
Ty wiesz dlaczego i po co.

Jerzy Karma napisał:
Nie zaprzeczę Ci
Napisze tylko tyle: Jak jesteś bogiem, to załatw wszystkie problemy i nasze rozmowy nie mają sensu w takim razie.
Aha!
Twoja boskość polega na posiadaniu oczekiwań?
Albo:
Kto Ci każe spać?


Problemy załatwiam wciąż. W miarę budzenia w sobie boskości, jak każdy.
Nasze rozmowy mają sens, nie tylko dla nas. Oczekiwania? Też je mam.
Znikną na końcu drogi. Bo nie będą już potrzebne.

Z miłością Wink
Igmana


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Igmana (ptak) dnia Czw 22:50, 28 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Bóg po prostu JEST Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island