Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Kościół o New Age

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Channelingi i nauczania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agemen




Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:32, 21 Gru 2012    Temat postu: Kościół o New Age

Cytat:

Wychodzimy rozczarowani z Kościoła i biegniemy do bioenergoterapeuty, a tam nie ma pytania o grzech, o duszę, tam jest automatyzm. Więc na pewno nie jest to działanie Boga, tylko złego ducha - o tym, jaki wpływ ma nurt New Age na współczesny świat, opowiada ksiądz Paweł Murziński
Agnieszka Domanowska: Czym różni się New Age od chrześcijaństwa?

Ksiądz Paweł Murziński*: Żeby zrozumieć New Age, trzeba zrozumieć, że poruszamy się w odrębnym światopoglądzie, który stoi w sprzeczności ze światopoglądem chrześcijańskim. New Age przedstawia inną wizję Boga, człowieka i wszechświata. Stając między chrześcijaństwem a New Age, to tak jakbyśmy stanęli wobec dwóch bogów, dwóch światów. W dzisiejszym świecie osoba, która korzysta z elementów kultury Wschodu, bardzo często nie jest świadoma tego, że tych dwóch odrębnych światów w żaden sposób nie da się pogodzić. To jest to, co trzeba zrozumieć, aby zrozumieć New Age i stanowisko Kościoła wobec tego nurtu. Zresztą to nawet trudno nazwać nurtem, ja to nazywam światopoglądem.

Czy Kościół w całości odrzuca New Age? Czy są może jakieś zbieżności? Może jakieś elementy wspólne?

Powiem inaczej. Kiedy jest mowa o prawdzie, Kościół stoi na stanowisku, że prawda jest tylko jedna. A ziarna tej prawdy w różnych religiach, w różnym natężeniu są obecne. Kościół wierzy w to, że prawda się objawiła. Natomiast w New Age założenie jest takie, że człowiek nie zna prawdy. Ona dla niego jest wszędzie i ma niejedno oblicze. Żeby to zrozumieć, ja daję taki przykład. Zbiera się dziesięciu uczniów. Będą wykonywać te same zadania i każdemu wyjdzie inny wynik. To tak jakby powiedzieć, że każdy z nich zrobił dobrze, tylko wyniki są inne - to przecież absurd. Wówczas należałoby porównać do wzorca, jedynego, słusznego i prawdziwego, a nie umawiać się, że jest dziesięć wyników i każdy zrobił trochę dobrze. To jest mniej więcej wizja New Age, z którą zgodzić się nie możemy

Ale przecież Bóg tak naprawdę jest jeden.

Religie możemy podzielić na dwa gatunki: nadprzyrodzone i naturalne. Nadprzyrodzone, czyli monoteistyczne, gdzie Bóg objawia się niezależnie od świata. Inne religie to religie naturalne. One Boga są w stanie zrozumieć i ogarnąć jedynie rozumem - to właśnie są wielkie religie Wschodu. One nazywają Bogiem tylko to, co są w stanie odkryć, czyli kosmos, czyli wszechświat. Następuje ubóstwienie kosmosu, czyli z punktu widzenia osoby, która wierzy, że objawia się nam duchowy i nieskończony Bóg, to jest bałwochwalstwo. Dlatego też Kościół podkreśla, że kultura Wschodu dla kogoś ochrzczonego stanowi wielkie zagrożenie.

Ale New Age to nie tylko religia...

To też postawa, światopogląd. To wizja Boga, a więc również to się przenosi na to, kim jest człowiek, co się dzieje z nim po śmierci, skąd się wziął. No i wreszcie pytanie etyczne: jak ma on postępować, co się przenosi na styl życia. Tak więc to jest całościowe podejście w relacjach do Boga, świata i człowieka.

A jaka jest największa rozbieżność między New Age a chrześcijaństwem?

My wierzymy, że odwieczny, duchowy Bóg stwarza świat z niczego, nie oznacza to dosłownie niczego. To oznacza, że poza Bogiem nie ma niczego. Wizja New Age odzwierciedla wielkie religie Wschodu, ale opisuje to językiem fizyki. To, co my określamy nirwaną, można w New Age określić wielkim kosmicznym jajem. Czyli nie mamy do czynienia z wielkim, osobowym duchem, a właśnie z kosmicznym jajem, które zawiera zalążki kosmosu i to sugeruje, że poza kosmosem, poza otaczającą nas materią wszechświata nic więcej nie istnieje, a to coś jest jednocześnie Bogiem.

Ale Bóg chrześcijanina też jest w kosmosie?

Jest, ale jest też poza nim. Chrześcijaństwo mówi o dualizmie materii i ducha, a New Age podobnie jak religie Wschodu postrzega wszystko jako wszechogarniającą Energię albo boską energię.

Bóg dla New Age to też energia?

To wygodny termin, gdyż z jednej strony energia należy do świata materii, a z drugiej jest czymś niewidzialnym, nieuchwytnym, że może stanowić substytut ducha. To jest pułapka w wydaniu ateistycznym. New Age mówi wprost: Bóg to energia - przez duże "E". Terminy takie jak zjawiska paranormalne, czy nieskończone przestrzenie ludzkiej psychiki, to jest dla New Age "religia". W istocie zastępują one chrześcijańskie pojęcia Bożej łaski, cudu, ducha i nieskończonej mądrości Boga.

Czy New Age jest sektą?

Nie wiem, czy gdzieś istnieje jakiś ruch czy sekta alternatywna do chrześcijaństwa, czy tradycyjnych wielkich religii, który jeżeliby nie wyrastał z tego światopoglądu, to nie byłby tym światopoglądem skażony. To jest alternatywna rzeczywistość, w której żyje wiele ludzi zupełnie nieświadomie. Są przekonani, że są osobami wierzącymi i nie widzą żadnego zagrożenia, a ono jest ogromne. Praktykują światopoglądy, które z Kościołem katolickim są nie do pogodzenia.

Na przykład?

Najbardziej jaskrawym przykładem jest praktykowanie technik medytacyjnych Wschodu i założenie, że mamy do czynienia z tym samym Bogiem, tylko w innym wydaniu. A to jest nieprawda.

A joga? Też jest zła?

No oczywiście. To jedna z form medytacji wschodnich. Co do tego, że jest to zagrożenie duchowe, Kościół nie ma najmniejszych wątpliwości i zajął już w tej sprawie oficjalne stanowisko. New Age doczekało się osobnego dokumentu Kościoła, a to świadczy o wielkiej roli i wpływie tego światopoglądu, którym jest skażona nasza kultura. Jest to problem globalny, który ma bardzo duży wpływ na sposób postrzegania i przeżywania wiary. To dokument, który ukazał się w 2003 roku, "Jezus Chrystus dawca wody żywej. Chrześcijańska refleksja na temat New Age". Tam duchowość wschodnia jest pokazana jako zagrożenie duchowe, a joga jako zagrożenie pojawia się nawet dwukrotnie.

Czyli ktoś, komu się wydaje, że jest osobą wierzącą, może nie mieć tej świadomości, że jest zagrożony? Joga stanowi przecież rodzaj sportu, wysiłku fizycznego, jak aerobik na przykład.

Tak. To się staje bardzo powszechne. Tu trzeba mieć świadomość, że wiele osób nie chce zobaczyć w tym zła. W kulturze konsumpcji, gdzie człowiek jest nastawiony na postawę hedonistyczną, przenosi ją również na poziom ducha. A religia krzyża w dzisiejszej kulturze jest bardzo niewygodna. Tak więc przyjmujemy duchowość, która spełnia nasze oczekiwania, powoduje swego rodzaju odlot. Dochodzimy do tego najistotniejszego punktu, czyli wizji Pana Boga. W medytacji chrześcijańskiej technika modlitwy stanowi pewne przygotowanie, wyciszenie ciała i umysłu, ale na pewno nie wygaszenie świadomości. To przygotowanie na spotkanie mojej świadomości i mojego serca z Bogiem, który przychodzi w absolutnie wolny sposób. Kiedy patrzymy na medytację wschodnią, to tam technika ma moc sprawczą. Nie ma wolności Boga, że jak zechce to przyjdzie, że udzieli daru bądź nie, tylko dobrze wykonana technika oznacza skutek. To nie jest osobowy Bóg, który do mnie przychodzi i który z łaski coś mi udziela. Nie ma spotkania serca z sercem, ponieważ w tych medytacjach chodzi o przekroczenie swojej świadomości. Nie chodzi ani o relację miłości, ani o świadome przeżycie spotkania z Bogiem, ale o tzw. inne stany świadomości, czyli wejście w stan nirwany. Dokonuje się to na poziomie ludzkiej psychiki, więc nie przekracza się w istocie siebie samego i nie spotyka się z Bogiem. To wszystko dla wielu osób jest nie tylko zagrożeniem duchowym, ale też psychicznym.

Czy ksiądz spotkał się kiedyś z osobą, która praktykuje New Age?

Spotkałem się, spotykam się. Dzieje się to w różnych wymiarach. Rozmawiam. Kiedy wychodzę i mówię na konferencji, to mówię autorytatywnie, mówię rzeczy obowiązujące dla osoby wierzącej. Jestem otwarty na dialog. Unikam dyskusji, gdzie trzeba na siłę coś udowadniać.

Ksiądz powiedział, że w New Age ważna jest technika medytacji. A przecież są ruchy w Kościele, które jak się na nie z boku popatrzy, wyglądają jak sekty. Chociażby Odnowa w Duchu Świętym. Tam też liczy się technika.

Nie dotyczy to całej Odnowy, ale niektórych grup charyzmatycznych. Gdzie drwa rąbią, wióry lecą. W chrześcijaństwie modlitwa jest modlitwą serca. We wszystkich religiach zachodzą takie dewiacje i trzeba się z nich oczyszczać. A to dzieje się z wiekiem, wystarczy popatrzeć na reformę Kościoła, który oczyszcza się z fałszywych tendencji.

Ksiądz też jest egzorcystą?

Tak. I muszę powiedzieć, że ta wiedza, którą do tej pory posiadałem, bardzo mi w tym pomogła. Ludzie, którzy przychodzą z prośbą o pomoc, są ofiarami praktykowania New Age w różnych jego formach i przejawach.

Opętania mogą brać się z New Age?

New Age kształtuje tak zwaną mentalność magiczną. To powoduje oddalenie się od Boga i sakramentów, albo sprawia, że człowiek będzie traktował je magicznie, albo szukał alternatywy. To często powoduje, że człowiek idzie do kościoła, a prosto z niego biegnie do wróżki, szeptuchy czy bioenergoterapeuty, uprawia jogę.

Bioenergoterapeuci też nie sa mile widziani w Kościele?

To wynika z tego, o czym już mówiłem. Energia bioenergoterapeutów jest tylko subiektywnym odczuciem tych, którzy o niej mówią. Nikt, nigdy naukowo jej nie potwierdził, nie zbadał, nie zmierzył. Ale też nikt nie zmierzył naukowo tego, jak kapłan nakłada na wiernego ręce i udziela błogosławieństwa.

Ale przecież jak bioenergoterapeuta dotyka, to czuje się prądy...

Jak jest błogosławieństwo w Duchu Świętym, to też się czuje. Ludzie czują ciepło, ciarki przechodzą. To są bardzo podobne odczucia.

To może to jest tak, że wyznawcy New Age wierzą w tego samego Boga, tylko nazywają go energią.

Nie mam takiego przekonania. Z punktu widzenia duchowego mamy obraz Boga, który udziela łaski, a który nie przychodzi jako materialna energia. I wracając do uzdrowicielstwa - to jakie są argumenty za tym, że bioenergoterapeuta nie otrzymuje tego daru od Boga? Tak jak mówiłem, nikt tego naukowo nie zbadał. Jeżeli podchodzimy do naszej wiary i człowieka jako istoty cielesnej, to musimy pamiętać, że zdrowie duszy zawsze będzie ważniejsze niż zdrowie ciała i dlatego o zdrowie ciała modlimy się warunkowo. Cóż człowiek zyska, jeżeli cały świat posiądzie, a na duszy szkodę poniesie? To również dotyczy uzdrowień. Zdrowie jest bardzo ważną rzeczą, ale nawet męczennicy byli gotowi oddać swoje życie za spokój duchowy. I teraz proszę zwrócić uwagę na słowa Ewangelii: "Lepiej jest tobie bez oka, bez ręki wejść do Królestwa Niebieskiego, niż w całości być wrzuconym do piekieł". Jeżeli mnie Bóg nie wysłuchuje, to trzeba zastanowić się dlaczego. Może ma ku temu jakieś powody - może grzech, może nieprzebaczenie. A może ta choroba jest mi potrzebna, aby ustrzec mnie przed większym grzechem.

Ostatnio słyszałem taką historię. Uparli się w jednym z ruchów charyzmatycznych, aby modlić się do momentu, w którym człowiek wyzdrowieje, aż wróci mu władza w rękach. Został uzdrowiony, ale po miesiącu zabił swoją żonę. Wychodzimy rozczarowani z Kościoła i biegniemy do bioenergoterapeuty, a tam nie ma pytania o grzech, o duszę, tam jest automatyzm. Więc na pewno nie jest to działanie Boga, tylko złego ducha.

Ale w Kościele też są uzdrowienia.

Ale to nie są uzdrowienia na zasadzie pstryk i już. Pan Bóg zawsze uzdrawia warunkowo w odniesieniu do duszy. Element krzyża i cierpienia jest wpisany jako swego rodzaju antidotum na chorobę duszy. Cierpienie nie zawsze jest nam odejmowane. W Kościele nikt nie otrzymuje daru uzdrawiania na zawsze. Proszę pokazać mi szeptuchę czy bioenergoterapeutę, którzy przyjmują sakramenty. Może i zachodzą do Kościoła, ale nie prowadzą życia sakramentalnego. Jak to się dzieje, że cudowni uzdrowiciele zawsze rozkładają ręce i mówią, że coś blokuje ich energię, kiedy przychodzą do nich osoby w stanie łaski uświęcającej, które w sercu modlą się na przykład modlitwą różańcową?

Ludzie do przesady mówią o końcu świata, który ma właśnie nastąpić. Czy wyznawcy nurtu New Age wierzą, że nastąpi kres? Jak Kościół odnosi się do tych wizji i wizji końca świata 21 grudnia?

Dla chrześcijanina końcem świata jest śmierć. A dokładnie końcem tego świata. Prawdziwym dramatem jest natomiast śmierć wieczna, a więc niemająca końca, śmierć duszy. Dlatego Kościół podchodzi do kwestii końca świata spokojnie w perspektywie słów Pana Jezusa: Czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny, kiedy Syn Człowieczy przyjdzie. Słowa te odnoszą się nie tylko do końca świata, ale do każdego ludzkiego życia. New Age natomiast jest niekonsekwentne, gdyż katastroficzne przepowiednie o rychłym końcu świata stoją w nim w sprzeczności z głównym przesłaniem o nadejściu Nowej Ery tego świata: Ery Wodnika i powstaniu nowego człowieka (nadczłowieka), który w pełni rozbudzi swój "boski" poziom świadomości.

* Ksiądz Paweł Murziński, wykładowca Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku, autor książki "New Age czyli Współczesna wieża Babel."
[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:52, 21 Gru 2012    Temat postu: Różne opisy, interpretacje, poglądy

JJW111000813

"Żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas.
Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli; Z jego bowiem rodu jesteśmy."
(Dzieje Apostolskie 17:27-28, Biblia Wwarszawska)

Czy zatem chrześcijaństwo bezwzględnie mówi o dualizmie materii i ducha?
Najwyższy czas by Kościół Katolicki wrócił do czytania Biblii.

To, że religie Wschodu postrzegają wszystko jako wszechogarniającą Energię albo boską energię, nie oznacza wg nich że materia jest Bogiem.
Przez energię rozumieją oni działanie. Bóg zaś działa. W tym sensie Boga opisują też jako bożą działającą energię. Podobnie jak promienie słońca w pewnym sensie są też słońcem, choć nie do końca.
Materia także działa, choć jej działanie na ogół jest bardzo ograniczone. Ale działa i wiadomo już, że jest formą energii, choć jest to inna energia, niż energia Boga. Inna w sensie jakości i skali, choć pochodzi przecież z energii Boga. Z Jego Słowa, a słowo to dźwięk, wibracja, energia. Współczesna fizyka już rozumie te sprawy.
Za słowem musi jednak iść odpowiednia moc. Jego działanie zależy od mocy.

New Age nie jest zupełnie odrębnym światopoglądem.
Jego jedyna odrębność polega na niezależności od władz Kościoła, i to właśnie boli księży, że tracą władze nad "owieczkami", a podobnie jak Faryzeusze chcieliby ją posiadać. Ci drudzy, by ją utrzymać posunęli się nawet do tego stopnia, że zabili Jezusa!
On wg nich też "bluźnił", był bioenergoterapeutą, znachorem, pluł na błoto i nakładał na oczy chorym ślepcom. Zarzucali mu, że uzdrawia mocą szatana. Tak samo dziś niektórzy księżą, nawet ci z tytułami profesorów teologii, walczą z New Age.
W swoich czasach Jezus też był reprezentantem New Age – stąd Nowy Testament.

New Age nie przedstawia innej wizji Boga, człowieka i wszechświata od tej jaka przedstawiał Jezus. Kościół trochę inną.
Np. wg Jezusa nie jesteśmy grzesznikami z racji jakiegoś grzechu pierworodnego, lecz jesteśmy synami Boga i powinniśmy postępować jak synowie Boga:
"Ale miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie, i pożyczajcie, nie spodziewając się zwrotu, a będzie obfita nagroda wasza, i synami Najwyższego będziecie, gdyż On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych. Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz." (Łuk. 6:35-36, BW)
"Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest." (Mat. 5:48, BW)

Stanowisko Kościoła wobec nurtu New Age wypływa albo z walki o władzę (obawa o utratę datków), albo z niezrozumienia. Cała reszta to gra słów i manipulacja ludzkimi umysłami, oraz głoszenie mnóstwa nieprawdy.

Należy tu zaakcentować, że New Age nie jest żadnym jednorodnym ruchem. Bo czym innym może być moje New Age, a czym innym jakiejś grupy ludzi. Np. jedni w New Age wyraźnie zdają sobie sprawę, że istnieje to co dobre, oraz to co złe – czego doświadczamy w życiu. Jednak inni w New Age filozofują, że nie ma w rzeczywistości ani dobra, ani zła, i że taki podział jest względny.
Jedna grupa opiera pogląd na życiu, druga na spekulacji umysłowej.
Są to jednak dwa odrębne światopoglądy. Który z nich Kościół uzna za New Age? Pewnie ten drugi.
Ja jednak ja choć go nie wyznaję, też uważam, że należę bardziej do New Age, niż do tego ruchu, który bije się w piersi mówiąc: "Jestem grzesznikiem." Oni wierzą, że są grzesznikami.

Jezus mówił wierzyć – owszem, lecz jako cel wiary wyznaczył nie grzeszność, lecz doskonałość.

Kościół szafuje gatunkami: nadprzyrodzone i naturalne.
Ale co to jest?
Np. czy chodzenie po wodzie jest nadprzyrodzone, czy jest naturalne?
Wg Jezusa jest naturalne tak samo dla niego, jak i dla Piotra, jak i każdemu.
Jednak Piotr i każdy ma inne przekonanie (wiarę - program). Dlatego Piotr szybko wpadł do wody…
My mamy program, że to jest nadprzyrodzone. Kościół za wszelka cenę chce ten program utrwalać nadal.
Działa zatem wbrew naukom Jezusa. Niezgodnie z nimi.
Niezgodnie z Biblią. Może dlatego na przestrzeni wieków zakazywał jej czytania…

Kultura Wschodu stanowi wielkie zagrożenie jedynie dla potężnego monopolu Kościoła. I bardzo dobrze.
Dla mnie jako ochrzczonego nie stanowi żadnego. Wręcz przeciwnie, uczyniła mnie bardziej wolnym. Otworzyła na wnikliwsze zrozumienie nauk Jezusa, które mnie czynią wolnym. Wolnym ku doskonałości. Wolnym od wmawiania sobie grzeszności. Co uwielbia czynić Kościół i księża. Wg nich masz się czuć podle i dawać za to na tacę… i bić się w piersi wołając: "Boże bądź miłosciw mnie grzesznemu…" Masz też sypać głowe popiołem i mówić: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz…"
Co za bzdura!
Jestem duchem, synem Boga. Mój Ojciec nie jest prochem i ja nie jestem. Ciało jest tylko moim chwilowym ubraniem, namiotem.
"Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny." (2 Kor. 5:1, BW)

Przedstawianie medytacji, czy jogi, jako zagrożeń duchowych, to już kabaret w wydaniu Kościoła.
Kościół się tu nie popisuje, bo wyraźnie widać w ferworze z jakim występują przeciw wolnej duchowości, że gdyby mogli, to dzisiaj też by palili na stosie każdego, kto nie poddaje się woli Kościoła…

"I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, Że wyleję Ducha mego na wszelkie ciało I prorokować będą synowie wasi i córki wasze, I młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, A starcy wasi śnić będą sny."
(Dz.Ap. 2:17, BW)

Jak myślisz czytelniku, jak zachowują się władze Kościoła, gdy Bóg wylewa swego Ducha i ludzie mówią nie pod wpływem władz Kościoła, lecz pod wpływem Ducha Bożego?
Kto zatem występuje przeciw Bogu? Choć mówi, że robi to w imię Boga?
Typowo faryzejska postawa.

Bóg nie jest jakiś nadprzyrodzony. Jest Bogiem naszym – nas – żywych ludzi.
Jest kimś dla nas bliskim – nawet najbliższym.

Głoszenie, że jest nadprzyrodzony ma na celu aby nas oddalić od Niego!

Wygaszenie świadomości w medytacji wschodniej, gdzie technika ma moc sprawczą?
Zaś w chrześcijaństwie "przygotowanie na spotkanie mojej świadomości i mojego serca z Bogiem, który przychodzi w absolutnie wolny sposób"?

Czy nie są to raczej inne opisy tego samego?
Bo czym jest przygotowanie chrześcijańskie, jeśli nie tym, co na wschodzie nazywają techniką? I czy rzeczywiście nazwano to techniką na wschodzie, a nie na zachodzie. Bo na wschodzie jest to metoda – przygotowanie.

A wygaszenie świadomości?
Tu chodzi o świadomość ziemską, związaną, przywiązaną i opartą na tym świecie, oraz na sobie, na starym ludzkim ego.
Czyż nie o tym mówił Jezus?
Mówił nawet więcej, bo nie o wygaszeniu świadomości tego świata, lecz o utracie życia, a nawet duszy:
"Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla mnie, ten ją zachowa." (Łuk. 9:24, BW)
"Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je." (Mat. 10:39, BW)

Prawdziwa medytacja wschodu to nie technika. To poświęcenie i porzucenie spraw tego świata, aby znaleźć Boga.
Czy to jest moc sprawcza?
Absolutnie nie.
Wiadomo bowiem, że jedni muszą oczekiwać na Oświecenie (Bóg jest Światłem) krócej, drudzy dłużej, a inni bardzo długo.
Techniki działają na wszystkich jednakowo.
Medytacja to stan przygotowywania się człowieka na kontakt z Bogiem.
Natomiast to, co jedni uznają za osobowe, dla innych nie będzie osobowe wg ziemskich kategorii.

Świadomość dzisiejszego człowieka jest oparta nie na sercu. Opiera się na poglądach. Dlatego należy ją wygaszać, aby otworzyła się świadomość serca.

Ksiądz Paweł Murziński ma rację w tym, że "wejście w stan nirwany dokonuje się na poziomie ludzkiej psychiki, więc nie przekracza się w istocie siebie samego i nie spotyka się z Bogiem."

O ile za nirwanę rozumie się tu to, co rozumie nawet większość buddystów: nicość.
Czy ta nicość to zagrożenie psychiczne?
Raczej w wielu wypadkach psychiczna pomoc.
Bo uwalnia umysł z życiowych problemów i tragedii.

Czy jest zagrożeniem duchowym?
Wyciszonemu duchowi cisza nie zaszkodzi, ani go nie zabije.

Pamiętajmy jednak, że bycie istota żywą ma związek z istnieniem, a nie z nicością. Inaczej: istnieć nie oznacza nieistnieć.
Duch potrzebuje wyciszenia jak człowiek snu. Jednak życie nie polega na spaniu, a istnienie nie polega na nieistnieniu.

Prawidłowa nirwana jest przejściem na inny wymiar odbioru istnienia. Nie na zapadnięciu się w nicość.

O ile "wejście w stan nirwany dokonuje się na poziomie ludzkiej psychiki" – tylko psychiki, to wówczas pojawia się miejsce dla świadomosci serca!
Więc w istocie przekracza się siebie samego – siebie jako mentalne ego - i poprzez serce spotyka się z Bogiem!


Nie jest prawdą, że energii bioenergoterapeutów nikt, nigdy naukowo nie potwierdził, nie zbadał, nie zmierzył.
Dokonano tego mnóstwo razy w wielu krajach. Nawet w byłym Związku Radzieckim. Opisano w licznych publikacjach. Wydano książki o tym.

Ksiądz ma rację, że w przypadku praktyk większości bioenergoterapeutów "tam nie ma pytania o grzech, o duszę".
Ale dlaczego zaraz o grzech?
Już Jezus uczył, że nie każda choroba, czy nieszczęście, z grzechu pochodzi. Można o tym znaleźć w Ewangeliach.
Nie każdy bioenergoterapeuta ma dar mówienia o duszy.
Ale ma dar uzdrawiania, wiec uzdrawia.

Taki zarzut księdza przypomina trochę oskarżenia Faryzeuszy wobec Jezusa, że uzdrowił w Sabat.
Ale ksiądz stwierdza podobnie jak oni: "Więc na pewno nie jest to działanie Boga, tylko złego ducha."
No i ksiądz przytacza jako "dowód" jakąś nieszczęsną historię uzdrowienia w ruchu charyzmatycznym.
Ale przecież takie nieszczęsne historie towarzyszyły uzdrowieniom Jezusa:

"I wołając wielkim głosem, rzekł: Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam cię na Boga, żebyś mię nie dręczył.
Albowiem powiedział mu: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka!
I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział mu: Na imię mi Legion, gdyż jest nas wielu,
I prosił go usilnie, aby ich nie wyganiał z tej krainy.
A pasło się tam, u podnóża góry, duże stado świń.
I prosiły go duchy, mówiąc: Poślij nas w te świnie, abyśmy w nie wejść mogli.
I pozwolił im. Wtedy wyszły duchy nieczyste i weszły w świnie; i rzuciło się to stado ze stromego zbocza do morza, a było ich około dwóch tysięcy, i utonęło w morzu."
(Mar. 5:7-13, BW)

Ksiądz mówi:
"Element krzyża i cierpienia jest wpisany jako swego rodzaju antidotum na chorobę duszy."

A nie lepiej wpisać element miłości?
Czego uczył Jezus, czy nie abyśmy się miłowali?
Zamiast mówić jedni drugim, że: "jesteś od szatana".
No.. ale jak się chce być egzorcystą, to nic innego nie pozostaje, jak wmawiać innym, także ich podświadomości, że są opętani przez demony. I taki biedny człowiek jak zahipnotyzowany spełnia oczekiwanie egzorcysty: raptem "wstępuje" w niego "demon".
Jezus nie był takim egzorcystą. Nie wypędzał żadnych demonów z ludzi, którzy się normalnie zachowywali.
Dzisiaj natomiast egzorcyści najczęściej biorą normalnie zachowującego się człowieka i wysyłają myślą, oczekiwaniem i scenerią sugestię, że jest opętany…
Następnie wypędzają "demona"…
A przecież taki opętany" zachowywał się normalnie przed spotkaniem przed egzorcystą – hipnotyzerem.

Ksiądz mówi:
"Proszę pokazać mi szeptuchę czy bioenergoterapeutę, którzy przyjmują sakramenty. Może i zachodzą do Kościoła, ale nie prowadzą życia sakramentalnego."

Całe szczęście, że nie powiedział jeszcze, że nie kupują w Kościele odpustów.
Nie uzdrawiam jako bioenergoterapeuta, ale sakramentów Kościoła też do niczego nie potrzebuję.
Jezus nie mówił mi bym je brał.
Mówił zaś, abym był doskonały.
Sakramenty tego za mnie nie zrobią.
Najwyżej uzależnią od władzy księdza, którą ten lubi mieć nad człowiekiem.

Ksiądz pyta:
"Jak to się dzieje, że cudowni uzdrowiciele zawsze rozkładają ręce i mówią, że coś blokuje ich energię, kiedy przychodzą do nich osoby w stanie łaski uświęcającej, które w sercu modlą się na przykład modlitwą różańcową?"

O ile tak się dzieje, to mogło się dziać tylko wtedy, gdy ci w "stanie łaski uświęcającej" mieli złe nastawienie do bioenergoterapeuty, a ten był nadzwyczaj empatycznym człowiekiem.
Miało miejsce mnóstwo uzdrowień przez bioenergoterapeutów, którym towarzyszyły osoby modlące się modlitwą różańcową.
Tu zachodzi relacja umysłu jednego człowieka z umysłem drugiego człowieka. Podświadoma relacja.

Jeśli chodzi o koniec świata to ksiądz ma rację, że: "nie znacie dnia ani godziny." (Mat. 25:13)

Ksiądz mówi, że New Age "jest niekonsekwentne", bo
"katastroficzne przepowiednie stoją w nim w sprzeczności z przesłaniem o nadejściu nowego człowieka, który w pełni rozbudzi swój "boski" poziom świadomości." (cytat skrócony)

New Age nie jest doktryną. Nie jest organizacją. To raczej epoka, taką jakimi dawniej były epoki: Odrodzenia, czy Oświecenia.
Na pewno nie Średniowiecza. Od tego należy być z daleka.

Jezus odcinał się od tego co stare i co nie otwiera człowieka na dobro. Na rozwój.

"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do Ojca." (Jan. 14:12, BW)

I tego życzę każdemu z Okazji Świat Bożego Narodzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
east




Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:17, 14 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
Kościół szafuje gatunkami: nadprzyrodzone i naturalne.
Ale co to jest?
Np. czy chodzenie po wodzie jest nadprzyrodzone, czy jest naturalne?
Wg Jezusa jest naturalne tak samo dla niego, jak i dla Piotra, jak i każdemu.

Dokładnie tak. Czy mamy jakieś przykłądy na to ? Mamy, ale nie dajemy im wiary. Jest taki "magik" , którego nazywają Dynamo (młody chłopak) , mówi się o nim "współczesny Houdini ", który swego czasu na oczach setek ludzi chodził sobie po Tamizie. Zostało to sfilmowane tak samo jak i inne rzeczy, którymi zadziwiał ludzi. Nawet sceptykom brakuje argumentów bo musieliby wykazać w jaki sposób Dynamo dokonuje oszustwa, a jednak umysł ludzki trzyma się kurczowo wersji o oszustwie, zamiast uznania , że oto przekroczone zostały bariery. Kiedy jednak człowiek jest osobiście świadkiem "cudu" to zwykle -co widać na filmach po twarzach zadziwionych ludzi - jego racjonalny umysł pryska jak bańka
mydlana ,a wtedy pojawiają się naturalne, dziecięce reakcje takie jak bezgraniczne zadziwienie ,wielkie oczy, otwarte usta, kręcenie głową , ochy, achy , śmiech ... gdzie jesteś umyśle Smile -chciałoby się powiedzieć.

Te wszystkie rzeczy możliwe są jako naturalne ,kiedy pęknie obręcz racjonalnego ,kurczowego trzymania się wprogramowanych przekonań o tym czego się nie da, a co się da czynić.
Wydaje się , ze Jezus nie czynił tych pokazów po to, aby się pochwalić jaki to on jest super, ale żeby właśnie przełamać uwarunkowanie w tym, kto jest tego świadkiem. "I większe rzeczy niż JA czynić będziecie .." miał powiedzieć. Czy miał tu na myśli siebie, czy .... iluzoryczne JA ?

Cytat:
Jak myślisz czytelniku, jak zachowują się władze Kościoła, gdy Bóg wylewa swego Ducha i ludzie mówią nie pod wpływem władz Kościoła, lecz pod wpływem Ducha Bożego?
Oni się zachowują dokładnie tak jak sceptycy, a nawet gorzej, ponieważ oni uzurpują sobie prawo do Ducha Bożego (przyjmijmy już taką roboczą nazwę), odmawiając niejako prawa do działania Jego poprzez zwykłych ludzi. Na przykład takich, jak wspomniany Dynamo.

Cytat:
Bóg nie jest jakiś nadprzyrodzony. Jest Bogiem naszym – nas – żywych ludzi.
Jest kimś dla nas bliskim – nawet najbliższym.

Głoszenie, że jest nadprzyrodzony ma na celu aby nas oddalić od Niego!

Dokładnie. Nie jest nikim nadprzyrodzonym. Nie jest nawet KIMŚ, bo jak tu Boga ograniczać do jakiegoś "kogoś" ? Jest Obecnością ... choć to i tak tylko nazwa ..

Cytat:
Świadomość dzisiejszego człowieka jest oparta nie na sercu. Opiera się na poglądach. Dlatego należy ją wygaszać, aby otworzyła się świadomość serca.

Tak, lecz nie wygaszać w takim sensie, że JA oto wygaszam coś, a coś tam otwieram ,bo to tak nie działa, ani medytacja w ten sposób również nie działa. Umysł może do pewnego stopnia ,do pewnej granicy dojść poprzez rozumowe ROZPOZNANIE iluzji , ale nie przekroczy granic uczucia, nie wejdzie w serce, ponieważ jest umysłem -ma inne zadania niż serce, powiedzielibyśmy może , że pracuje na innym zakresie częstotliwości (wcale nie w kategoriach ,że lepszej czy gorszej. Po prostu innej ).

I dlatego to co piszesz, że
Cytat:
O ile "wejście w stan nirwany dokonuje się na poziomie ludzkiej psychiki" – tylko psychiki, to wówczas pojawia się miejsce dla świadomosci serca!
Więc w istocie przekracza się siebie samego – siebie jako mentalne ego - i poprzez serce spotyka się z Bogiem!

Tutaj ze "mną" rezonuje. Z tym, że słowa "Bóg" nie podejmuję się interpretować.

Cytat:
Ksiądz Paweł Murziński ma rację w tym, że "wejście w stan nirwany dokonuje się na poziomie ludzkiej psychiki, więc nie przekracza się w istocie siebie samego i nie spotyka się z Bogiem."
Żeby o czymś się wypowiadać trzeba tego doświadczyć lub choćby spróbować. Czy Księdzu wolno ? To tak jak wypowiadanie się Księży na temat rodzenia i wychowywania dzieci ... trudno to czynić jak się samemu rodzicem nie było i nie będzie.

Cytat:
Pamiętajmy jednak, że bycie istota żywą ma związek z istnieniem, a nie z nicością. Inaczej: istnieć nie oznacza nieistnieć.
O tak.
Lecz co to znaczy istnieć ? W tym momencie wielu ludzi powie : " jak to, JA istnieję" . Bezkrytyczne przyjęcie założenia o JA , albo np wolnej woli to pierwszy, fałszywy stopień. Dalej już tylko konsekwentnie rozbudowuje się piramida iluzji.

Cytat:
Nie każdy bioenergoterapeuta ma dar mówienia o duszy.
Ale ma dar uzdrawiania, wiec uzdrawia.

Z tego co się orientuję , to prawdziwi uzdrowiciele wcale nie twierdzą, że posiadają jakiś dar. Uzdrowienie wg nich dzieje się wprawdzie poprzez ich fizyczność, ale niejako "użyczoną sile wyższej". Nie rozumieją oni tej siły, ale są wdzięczni , że działa. Wierzą w nią - z braku wiedzy o niej. I tak też jest dobrze. Ponieważ jednak to nie oni uzdrawiają, to nie przypisują sobie uzdrowień, a zatem uczciwie nie biorą za to zapłaty. Owszem, jeśli uzdrowiony okazuje wdzięczność , bo go na to stać i robi to z autentycznej potrzeby, to nie należy jej odrzucać.

"Siła Wyższa" może być też Duchem Bożym, zatem uzdrawianie to nie jest jakiś dar, tak samo chyba uważał Jezus ( uzdrowienie sługi setnika).

A w dodatku do uzdrowień wcale nie jest potrzebny KTOŚ, w sensie fizycznej osoby. Uzdrowienie zachodzi np pod wpływem PLACEBO . To wiara w działanie pigułki (przysłowiowej kostki cukru) czyni "cuda". Jest to naukowo udowodnione i nawet sami lekarze oraz koncerny farmaceutyczne (tylko 1/3 leków na rynku działa, reszta to placebo) z tego korzystają. A homeopatia , a biorezonans ? Przykładów by można mnożyć. W każdym przypadku wspomnianej medycyny alternatywnej uzdrowienie następuje wewnątrz organizmu pacjenta. Mozna powiedzieć, ze jest to samoleczenie. Teza o cudach ,który moze czynić każdy jest zatem udowodniona bez uciekania się do magików Very Happy

Cytat:
I wołając wielkim głosem, rzekł: Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam cię na Boga, żebyś mię nie dręczył.
Albowiem powiedział mu: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka!
I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział mu: Na imię mi Legion, gdyż jest nas wielu,

Czyż nie jest wiele tożsamości w człowieku ? Ile jest przekonań i mniemań o sobie ? Czyż ego nie jest składnikiem Legionu ?

Cytat:
Ksiądz pyta:
"Jak to się dzieje, że cudowni uzdrowiciele zawsze rozkładają ręce i mówią, że coś blokuje ich energię, kiedy przychodzą do nich osoby w stanie łaski uświęcającej, które w sercu modlą się na przykład modlitwą różańcową?"

Ciekawe po co rozmodleni przychodzą do uzdrowiciela ? Nikt nie może na siłę uzdrowić kogoś, kto się zablokował jakimś działaniem - modlitwą różańcową przykładowo. Uzdrowienie wymaga oczyszczenia , rozpuszczenia blokad. Dopiero wtedy może zadziałać. I też wiele uzdrowień jest efektem placebo, czyli wiary ,że uzdrawiający akt właśnie zaszedł. Równie dobrze tym aktem może być modlitwa różańcowa, ale nie wszystko na raz !


Cytat:
Ksiądz mówi, że New Age "jest niekonsekwentne", bo
"katastroficzne przepowiednie stoją w nim w sprzeczności z przesłaniem o nadejściu nowego człowieka, który w pełni rozbudzi swój "boski" poziom świadomości." (cytat skrócony)


Nawet w Biblii jest Apokalipsa, zatem Ksiądz znów uprawia hipokryzję, a co najmniej niekonsekwencję . Apokalipsa w sensie oczyszczenia oczywiście , to rozmontowanie złogów i uwarunkowań starego świata aby nowy człowiek mógł się rozwinąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:13, 04 Lut 2013    Temat postu: Demony i demony

JJW111000830

Odnośnie iluzjonistów to niektórzy z nich naprawdę wiele mogą i ich umiejętności wcale nie muszą być tym, za co je będziesz brał. Np. mają wiele metod by udawać lewitację. To mistrzowie sztuczek i zwodzenia.
Jeśli ktoś robi to, co wydaje się nam niemożliwe do zrobienia, to wcale nie musi od razu oznaczać, że przekroczył prawa tego świata.

Pominę niektóre Twoje poglądy Drogi East, mianowicie te, które nie są nawet natury filozoficznej, a są bardziej ziemsko-podwórkowej. Zajmowanie się nimi nie jest najważniejsze, a Ty może się z nimi dobrze czujesz. Obecnie.

east napisał:
"I większe rzeczy niż JA czynić będziecie .." miał powiedzieć. Czy miał tu na myśli siebie, czy .... iluzoryczne JA ?


Miał na myśli ludzi. Mówił do ludzi.

Oczywiście mogłem Ci filozoficznie odpisać, że miał na myśli prawdziwe JA. Co zresztą też byłoby prawdą.

A iluzoryczne JA? Och… gdyby ono było iluzoryczne, to nie byłoby tylu problemów Very Happy Wink
Problem w tym, że PRZEKONANIE oraz INTENCJA o sile lawiny utrzymują iluzoryczne JA jako coś realnego, utrzymują też świat, który tworzy iluzoryczne JA/.
"Ty jesteś TYM światem."
To często się odczytuje tak, że ty tworzysz ten świat.
I w określonym sensie coś także w tym jest.
Jednak warto widzieć też to w szerszej perspektywie, a nie tylko w uproszczonej i zawężającej.
Iluzoryczny świat jest ciałem z którego wyrasta iluzoryczne JA niczym jego głowa. Iluzoryczny świat to smok o wielu głowach Very Happy
Są to tylko porównania. Mające na celu uruchomić intuicyjne odczuwanie sytuacji.

A zatem czujemy się odrębni, niczym głowa psa goniąca jakiś ogon, który należy do tego psa.
Tylko, że jako głowy jesteśmy odrębni jeszcze bardziej, oraz znacznie bardziej połączeni, niż głowa psa z jego ogonem.

Warto zwrócić uwagę na to, że słowa Jezusa mówią do liczby mnogiej.
Oczywiście na ogół rozbijane jest to na jednostki i doprowadzone w swoim znaczeniu do jednostki.
Ale proponuję chociaż przez moment odczytać je inaczej, że dotyczą nas łącznie jako ludzi.
Ba! Przecież Jezus mówił o tej łączności także.
I mówił kiedy "będziecie czynić owe większe rzeczy", wtedy gdy będziecie "jedno ze mną", czyli jednym z uwolnieniem od iluzorycznego ciała tego świata.
Dlatego mówi się, że Jezus pokonał ten świat.
O nas zaś mówi się, że my się trzymamy kurczowo tego świata – identycznie jak małe dziecko trzyma się swojej matki.

Dlaczego zatem napisałem, że miał na myśli ludzi?
A czyż ludzie nie widzieli Jezusa jako jednego z ludzi? Inaczej by go nikt nie ukrzyżował.
A jednak Jezus nie był takim człowiekiem jak inni.
I jednak też był człowiekiem.
Gdzie leży różnica?
Różnica leży w WIERZE. W PRZEKONANIU oraz INTENCJACH.
Zatem nie w wierze w istnienie, czy nieistnienie Boga, czy jakiś rodzaj religii.
Tu chodzi o zupełnie inny odbiór świata, rzeczywistości ludzkiej.
O inny rodzaj uwagi.
Wiem East, że Ty w lot chwytasz o co w tym chodzi, bo Ty już tego dotykasz.
I nieraz nawiązujesz do tego w jakichś zakresach i w innych odniesieniach-opisach.
Choć mowa ludzka gubi się w tych sprawach, gdyż omawia te rzeczy po omacku przez to, iż nie usystematyzowała tego w swoim zakresie pojęciowym. Stąd czasem dwóch myślicieli tę samą prawdę przedstawią słusznie, lecz w zwykłym odbiorze oba ich opisy będą sobie wzajemnie przeczyć.

Zatem jesteśmy ludźmi jako ludzie, bez względu na to, czy utożsamiamy się z iluzorycznym JA, czy z prawdziwym JA. Dlatego na zewnątrz prawie nie widać różnicy. I zależy też kto jaką dostrzega, gdyż to przecież też kwestia tego z czym i on/ona sam/sama się utożsamia.

I tu masz jednocześnie wolność i zniewolenie.
Wolność człowieka w wyborze, co jest dla niego najważniejsze.
I zniewolenie człowieka przez to, co wybrał i co wybiera.
Nasze wybory nas tworzą.
Twórzmy sami siebie.
Raczej współtworzymy wraz ze światem.
Jednak świat tworzy poprzez to w świecie – z czym człowiek łączy się poprzez wybór.
I wcale nie musi to być wybór związany z myśleniem.
Człowiek wybiera mnóstwo bez udziału myśli.
I też nawet sprzecznie z wyborami własnych myśli.
Człowiek nie jest bowiem tylko myśleniem.
Nawet przywiązania człowieka są jego wyborami.
Nie należy upraszczać pojęcia wyboru.
Wybory mają wiele wymiarów. Tak jak i sam człowiek.
Zatem są wybory chemiczne, elektryczne, magnetyczne, eteryczne, astralne, mentalne i wyżej.
I wcale nie zawsze działa to tak, że mentalne są najważniejsze i decydujące.
Przykładem czego są choćby fobie.
Dlatego często nasze wybory nas dobijają, bo czynią nam tyle niechcianych przez nas zjawisk.
Dlatego nawet nie wiemy, że my coś wybraliśmy, bo leży to poza tym – co znamy jako świadomość.
Tymczasem mentalna świadomość zna tylko swój obszar świadomości.
Dlatego mniema, że innych nie ma.

east napisał:
Nie jest nawet KIMŚ, bo jak tu Boga ograniczać do jakiegoś "kogoś" ? Jest Obecnością ... choć to i tak tylko nazwa ..


Nazwy to pojęcia, nośniki, po których albo wspinamy się do zrozumienia, albo wchodzimy w labirynty i trafiając na ścianę tworzymy dogmat.

Pojęcia ktoś, kogoś, osobowy, nieosobowy – człowiek z natury odczytuje wg własnych możliwości rozumienia i widzenia zjawisk świata.
Co zatem będzie, gdy jeden oświecony opisze prawdy w znaczeniu pojęć stanu oświecenia, a inny opisze wg ludzkiego rozumienia tych samych pojęć?
Powstaną z punktu ludzkiego rozumienia dwa sprzeczne opisy prawdy.
A na ich gruncie powstaną zwalczające się religie… bo ludzie maja taką część natury tego świata, aby walczyć. I trzymają się tej części jak cycka.

Przyjmując typowo ludzkie rozumienia np. słowa KIMŚ, to Bóg nie jest kimś - w sensie ludzkiej iluzoryczności; ale już w sensie różnicy i szacunku z niej płynącego (bo przecież On tak przekracza ową iluzoryczność, że wobec niej jest rzeczywiście nadprzyrodzony!) to jest KIMŚ.

east napisał:
Jest Obecnością ...


No właśnie.
I jest zatem KIMŚ z racji takiej, że ISTNIEJE.


east napisał:
Jerzy Karma napisał:
Świadomość dzisiejszego człowieka jest oparta nie na sercu. Opiera się na poglądach. Dlatego należy ją wygaszać
Tak, lecz nie wygaszać w takim sensie, że JA oto wygaszam coś /…/ bo to tak nie działa, ani medytacja w ten sposób również nie działa.


Ze świata jest owa świadomość i ze świata pochodzi to, co zaczyna ją wygaszać.
Dlatego byli od zawsze prorocy, nauki i nauczyciele. Też religie.
I to działa – choć wolniej, niż kropla wody.
Bo człowiek – to więcej, niż skała.

Masz mnóstwo racji, jeśli chodzi o medytację.
Ale mimo tego nawet siadanie w pozie medytacyjnej jednym robi wiele dobrego, a innych przybliża do POLA w którym mieszka to, co DZIAŁA.

A zatem: "ja oto wygaszam coś" Very Happy

"24. Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną.
25. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je.
26. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?" (Mat. 16:24-26, BW)

Tę samą wypowiedź znajdujemy też w: Marka 8:34-36 oraz w Łuk. 9:23-25.

To nie jest tak, że my nie mamy nic do zrobienia jako TO – czym teraz jesteśmy.
(Poczwarka przemienia się w motyla. Ta zaś powstaje z gąsienicy.
Ale to gąsienica przestaje jeść i wytwarza oprzęd lub kokon, wewnątrz którego formuje się poczwarka.)


east napisał:
Jerzy Karma napisał:
aby otworzyła się świadomość serca
Tak, lecz nie …w takim sensie, że JA oto … coś tam otwieram ,bo to tak nie działa


Nie napisałem "otwieram".
Dlatego wiem, co masz na myśli.
Jednak, czy można być pewnym, że nie ma w tym udziału człowieka?
Człowiek jest żywym polem, które uczestniczy w tym – jakie warunki panują na jego polu.
Zresztą nawet gleba współuczestniczy w tworzeniu tego – jaka będzie.


east napisał:
Umysł może do pewnego stopnia ,do pewnej granicy dojść poprzez rozumowe ROZPOZNANIE iluzji , ale nie przekroczy granic uczucia, nie wejdzie w serce, ponieważ jest umysłem -ma inne zadania niż serce


W buddyzmie poprzez umysł rozumie się coś więcej, niż myśli, bo też uczucia.
Bo oni przez umysł rozumieją szerszy stan człowieka, a zatem i też to - co w człowieku, i co ma nawet pośredni wpływ na myśli, czy odbiór świata przez jednostkę.

Zresztą serce to przecież też człowiek.

Ty nawiązujesz do myśli ludzkiej związanej ze sferą mózgu analityczną, a nie z intuicyjną. Bo intuicyjna może poznać serce. I ona może mieć te same zadania, co serce.
Ba! Zresztą nawet analityczna może! Nikt jej nie broni rozumowo dojść do pełnienia tych samych dobrych uczynków.
Choć Ty pewnie poprzez zadania rozumiałeś nie uczynki, lecz procesy do nich prowadzące.
Te są rzeczywiście inne.

east napisał:
I dlatego to co piszesz, że
Jerzy Karma napisał:
O ile "wejście w stan nirwany dokonuje się na poziomie ludzkiej psychiki" – tylko psychiki, to wówczas pojawia się miejsce dla świadomosci serca!
Więc w istocie przekracza się siebie samego – siebie jako mentalne ego - i poprzez serce spotyka się z Bogiem!
Tutaj ze "mną" rezonuje.


Nie wiem jak Tobie – ale wyraz "psychika" ze względu na takie zachodnie pojęcia jak psychologia, czy psychiatria, z którymi zazwyczaj wiązane są procesy przekonaniowe ludzi choćby w postaci fobii, czy chorób umysłowych wiązanych raczej ze sferą mentalną – dla mnie kojarzy się przeważnie ze sferą mentalną właśnie.
Zaś wyraz "umysł" już nie. Mimo, że zawiera w swoim rdzeniu słow "mysł – myśl" Very Happy
W swoich obserwacjach jednak, oraz intuicji, dostrzegłem że mój umysł to jednak więcej, niż myśli.
Zdaję sobie też sprawę, że to samo można powiedzieć o psychice Very Happy
Ale jakoś tak u mnie już jest, że przez umysł przyjmuję znacznie więcej, niż przez psychikę Very Happy
(Napisałem to zdanie w podwójnym znaczeniu: 1.przyjmuję jako znaczenie tych słów; 2. przyjmuję poprzez to – co oznaczają)

W rzeczywistości nie przekraczamy siebie – bo dalej jesteśmy człowiekiem!
Budda nie stał się np. krokodylem Very Happy
Dlatego zaznaczyłem:
przekracza się siebie samego – siebie jako mentalne ego


east napisał:
co to znaczy istnieć ? W tym momencie wielu ludzi powie : " jak to, JA istnieję" . Bezkrytyczne przyjęcie założenia o JA , albo np wolnej woli to pierwszy, fałszywy stopień. Dalej już tylko konsekwentnie rozbudowuje się piramida iluzji.


A co za problem poczuć, że istnienie to jedyne i prawdziwe ja?
I tu też mam przyjęcie istnienia JA i wcale nie musi ono być fałszywym stopniem.
A dlaczego może czasem się takim stać?
Z powodu utożsamienia się obserwowanego i lustrzanego odbicia tego w sobie…
Odbicie te wywiera wpływ też na wolną wolę – która jednak wcześniej była bez wpływu.

I masz rację: pierwsza obserwacja… pierwsze odbicie /w podwójnym znaczeniu Wink /… pierwszy wpływ… pierwsze zależności… kolejne odbicia itd. …piramida … iluzje i lawiny iluzji… I jazda na snowboardzie Very Happy

east napisał:
Z tego co się orientuję /…/ prawdziwi uzdrowiciele /…/ Uzdrowienie wg nich dzieje się wprawdzie poprzez ich fizyczność, ale niejako "użyczoną sile wyższej". Nie rozumieją oni tej siły, ale są wdzięczni , że działa. Wierzą w nią - z braku wiedzy o niej. I tak też jest dobrze. Ponieważ jednak to nie oni uzdrawiają, to nie przypisują sobie uzdrowień, a zatem uczciwie nie biorą za to zapłaty.
"Siła Wyższa" może być też Duchem Bożym, zatem uzdrawianie to nie jest jakiś dar, tak samo chyba uważał Jezus ( uzdrowienie sługi setnika).


Zależy co rozumieją przez swoją fizyczność Smile
I druga strona. Jezus co prawda podkreślał kwestie wiary, ale ona nie jest niezbędna. Oporny ateista może nawet być pewny, że go się nie uzdrowi, a uzdrowienie następuje.

East, jak pomagasz np. kobiecie nieść walizkę, to też nie przypisujesz sobie, że niosłeś i miałeś siłę i zdrowie do tego? Very Happy
Każdy przypisuje to sobie.
Ale na filmie Mahabharta jest scenka, gdy Siwa wysyła z Arjuny życie, na wskutek czego Arjuna opada bezwładnie z sił…
Zatem nawet życia nie możemy przypisać sobie, ani tego, że nosimy bagaże Smile

I tak samo jako możemy sobie przypisywać podnoszenie gazety, tak samo uzdrawianie innych.
Widać zresztą East, że to Ty trzymasz gazetę Wink
Tak samo na zdjęciach Kirliana widać, że bioenergotersapeuta traci część otoczki energetycznej, a pacjentowi przybywa część.
Nie wiem, czy ktoś fotografował czy tak samo jest przy leczeniu na odległość.
Ciekawostką jest to, że jest często skuteczniejsze.
Podobnie jak telepatia działa tym skuteczniej, im dalej.
Tam pewnie wszystko na odwrót Wink

Oczywiście uzdrawianie jest znacznie szerszym tematem, niż tu wspomnieliśmy.

east napisał:
A w dodatku do uzdrowień wcale nie jest potrzebny KTOŚ, w sensie fizycznej osoby. Uzdrowienie zachodzi np pod wpływem PLACEBO . To wiara w działanie pigułki (przysłowiowej kostki cukru) czyni "cuda". Jest to naukowo udowodnione i nawet sami lekarze oraz koncerny farmaceutyczne (tylko 1/3 leków na rynku działa, reszta to placebo) z tego korzystają. A homeopatia , a biorezonans ? Przykładów by można mnożyć. W każdym przypadku wspomnianej medycyny alternatywnej uzdrowienie następuje wewnątrz organizmu pacjenta.


Tu Ciebie nie rozumiem Wink bo raz przytaczasz, że "1/3 leków na rynku działa", a po chwili, że " uzdrowienie następuje wewnątrz organizmu pacjenta".
Very Happy
Piszesz po prostu w powyższym cytacie jakbyś nie myślał.
Gdzie np. masz dowody, że nic nie działa na człowieka oprócz niektórych leków i efektu placebo?
A już dziwi mnie, że nawet Ty pomijasz energetykę ludzką i energetyczny wpływ jednego człowieka na drugiego.
Okazuje się że dla Ciebie medycyna alternatywna to tylko efekty placebo.
Twoja postawa tutaj to tylko Twoja wiara, a nie realia.

east napisał:
Mozna powiedzieć, ze jest to samoleczenie. Teza o cudach ,który moze czynić każdy jest zatem udowodniona bez uciekania się do magików


Jak cuda i chodzenie po wodzie, to czy nie jest to wpływ na swoje ciało i na wodę? Smile
To na jakiej podstawie wykluczasz z tych wpływów na materię wpływ na materię drugiego człowieka?
Czy to konsekwentne i zorganizowane myślenie?
Czy raczej chaos mentalny i poglądowy?


east napisał:
Czyż nie jest wiele tożsamości w człowieku ? Ile jest przekonań i mniemań o sobie ? Czyż ego nie jest składnikiem Legionu ?


Oczywiście /podkreślałem to wielokrotnie na forum/, że jest wiele tożsamości.
Czego przykładem Twoje poprzednie niezorganizowane myślenie.
To jak nieuporządkowane bieguny.
Magnes bez pola magnetycznego.

Przekonań i mniemań może być nieskończona ilość.
Ego jest takim mini polem na polu Legionu.
Przez większość ludzi to mini pole jest postrzegane jako ego.
A w rzeczywistości ego to całe pole Legionu.
O większości swoich demonów człowiek nie ma nawet pojęcia, że są.
Są przyczajone na odpowiednie warunki.
Lecz tu mam na myśli demony jako elementy psychiki człowieka.
Nimi zajmuje się astrologia.
Nazwałem je tu demonami, bo w pewnym sensie istnieją jako coś odrębnego. Manifestują się w człowieku, a ten widzi ich działanie w swoim ciele i dlatego przypisuje je sobie.
Pisma Wedyjskie nazywają te byty siłami natury.

Istnieją jednak byty bardziej dojrzałe, bardziej zorganizowane i tworzące spore zbiory aż tak, że są bytami osobowymi podobnymi do ludzkiego.
To są te demony, które jako odrębne istoty mogą opętywać człowieka.
Myślę jednak, że nie każdego.
Muszą chyba znaleźć jakąś furtkę, coś w rodzaju jak mikroby dostają się, gdy jest obniżoną odporność. Do zdrowego i silnego organizmu nie mogą wtargnąć na tyle, aby nim zawładnąć.
A skoro może jeden, to im mniej poziomów odporności, to może być i Legion.

W medycynie mówi się bardzo ogólnie o obniżonej odporności.
W rzeczywistości nasz organizm ma mnóstwo rodzajów odporności tworzących zróżnicowane u ludzi zbiory. Dlatego jeden człowiek nie ma odporności na chorobę A, a inny nie ma na chorobę B, zaś nie choruje na chorobę A. Wiadomo, że stan tych zbiorów jest elastyczny i zmienny. Jest też na tyle uwarunkowany, że można mówić o indywidualnym programie cykli chorób. Astrolog może odczytać w sporym stopniu ten program, czyli przewidzieć osobniczą podatność na określone choroby.
To odczytanie może wydawać się programem, a jednak to iluzja, gdyż program to nic innego jak zapis konsekwencji poprzednich działań duszy.

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andre




Dołączył: 09 Lut 2015
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:35, 09 Lut 2015    Temat postu: Re: Różne opisy, interpretacje, poglądy

Jerzy Karma napisał:
JJW111000813

"Stanowisko Kościoła wobec nurtu New Age wypływa albo z walki o władzę (obawa o utratę datków), albo z niezrozumienia. Cała reszta to gra słów i manipulacja ludzkimi umysłami, oraz głoszenie mnóstwa nieprawdy."



Chciałbym się podpisać pod drugą częścią cytatu i znacznie ją rozszerzyć.
Manipulacja jest powszechna - wszakże każde słowo wpływa na innych. Ale ta świadoma, mająca na celu utrzymywanie innych w stanie przynoszącym korzyści pewnym ludziom/istotom jest widoczna aż nadto.

Zniżę się do poziomu podających cytaty z biblii jako pewne i pełne prawdy, autorytetu.
Czy w biblii chwali się gdzieś intuicję, wychwala ją tak jak mądrość/wiedzę?
Koniec zniżenia się.

Zgadzam się z wieloma (prawdziwymi lub nie) channelingami gdzie pisze się, że jesteśmy zabijającymi się dzikusami.

Co jeszcze dostrzegam charakterystycznego w wielu z nich?
1. Myśleć, uczyć się.
2. Pokazuje się jak uwolnić się od manipulacji
3. Pokazuje się jak utrzymywać się w dobrym samopoczuciu
4. jeszcze kilka innych

Czy ktoś potrafiący to co napisałem w punkcie 3 wybiegnie na ulicę i będzie strzelał do ludzi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:55, 10 Lut 2015    Temat postu: Manipulacja. Mądrość. Szacunek

JJW111000911

@andre
Masz rację, że słowo może wpływać na innych. Wiadomo, że na dwa podstawowe sposoby, że nas za nie pokochają, albo się na nas zdenerwują.
Nie każde jednak wypowiedziane słowo, nawet gdy ma zamiar wpływu, jest manipulacją.
Manipulacja to takie pokierowanie kogoś, aby go wykorzystać do swoich celów.
Jeśli natomiast ktoś daje komuś słowo niczego w zamian nie oczekując, a mając na uwadze tylko jego dobro, to nie ma tu żadnej manipulacji.

Trzymając się błędnej myśli, że każde słowo to manipulacja, powinniśmy zamilknąć wszyscy na wieki.
Tymczasem słowo często jest czymś mile oczekiwanym.

Zaś do manipulacji wszystko może służyć. Nie tylko słowa.
Nawet pojęciem Boga się manipuluje.


Np. Ty nieświadomie manipulujesz innymi i sam sobą, obwieszczając, że cytowanie Biblii, to „zniżanie się”.
A poniżyłeś tylko swoją wiedzę, w której zbiorze masz taki błędny element, że w Biblii nie ma żadnych prawd.

Pytasz w tym swoim „zniżeniu”:
„Czy w biblii chwali się gdzieś intuicję, wychwala ją tak jak mądrość/wiedzę?”

O czyją mądrośc pytasz? Z pewnością o tę – którą w sobie widzisz…
Zatem o mądrośc ludzką.
O to jak w Biblii jest ona „wychwalana”:
„Niechaj nikt samego siebie nie oszukuje; jeśli komuś z was się wydaje, że jest na tym świecie mądry, niech się stanie głupim, aby się stać mądrym.
Albowiem mądrość tego świata jest u Boga głupstwem. Napisano bowiem: On chwyta mądrych w ich własnej chytrości;
I znowu: Pan zna myśli mędrców, że są marne.” (1 Kor. 3:18-20, BW)

To jednak cytat z Nowego Testamentu. Zatem z czasów, gdy przez mądrość ludzką rozumiano bardziej to, co Ty dzisiaj, czyli mentalne dochodzenie do prawdy za pomocą myślenia.
W czasach Starego Testamentu przez mądrość rozumiano znacznie więcej, w tym jak najbardziej intuicję, a także natchnienie boże, bożą inspirację, wiedzę wprost od Boga. Prawdziwa mądrość mogła pochodzić tylko od Boga. Była zatem nawet czymś więcej, niż intuicją.

„Daj mi więc teraz mądrość i wiedzę, abym mógł godnie występować przed tym ludem; któż bowiem potrafi sądzić ten tak wielki lud?” (2 Kronik. 1:10, BW)

„A gdy wszyscy Izraelici dowiedzieli się o tym wyroku, jaki wydał król, nabrali szacunku dla króla, widzieli bowiem, że jest w nim mądrość Boża do wymierzania sprawiedliwości.” (1 Król. 3:28, BW)

Sam pomyśl, że w tym, co Ty rozumiesz przez mądrość, dopuszczasz popełnianie błędów…
To jak to możesz nazywać mądrością?
Ty ludzkie myślenie przyjmujesz za mądrość?

„U niego jest moc i mądrość, jego jest ten, który błądzi, i ten, który na manowce sprowadza.” (Job. 12:16, BW)

Człowiek sam z siebie nie może być mądry.
„Lecz gdzie można znaleźć mądrość? A gdzie jest siedziba rozumu?
Człowiek nie zna drogi do niej; nie można jej znaleźć w krainie żyjących.” (Job. 28:12-13, BW)

„Skąd więc bierze się mądrość I gdzie jest miejsce rozumu?
Zakryta jest przed oczyma wszystkich żyjących i zatajona przed ptactwem niebieskim.
Otchłań i śmierć mówią: Słyszałyśmy wieść o niej na własne uszy.
Bóg wie o drodze do niej, tylko On zna jej siedzibę,”(Job. 28:20-23, BW)


A gdybyś jeszcze miał wątpliwości, to w Starym Testamencie mądrość jest kojarzona z sercem:
„Gdyż Bóg daje mądrość, z jego ust pochodzi poznanie i rozum. /…/ Gdyż mądrość wejdzie do twojego serca, a poznanie będzie miłe twojej duszy. Rozwaga czuwać będzie nad tobą, roztropność cię strzec.” (Przyp. 2:6,10-11,BW)



A kim my jesteśmy jako ludzie? Czy zabijającymi się dzikusami?
Chyba każdy trochę tak … wtedy, gdy kogoś obrazimy, gdy ulegniemy zdenerwowaniu, zagniewaniu, gdy nie staramy się zrozumieć drugiego człowieka itp. – to wszystko wynika z naszej dzikości, a ta z niepokoju, pośpiechu, pogonią za czymś, ale nie za zrozumieniem.

Polecasz – za channelingami – myślenie i uczenie się.
Tak: myślenie jest dopiero drogą do wiedzy.
Gdy coś wiesz, to czy musisz nad tym myśleć?

A czy osoba w dobrym samopoczuciu może czynić źle, np. zabijać?
Może. Bo to nie wypływa z samopoczucia.

Oby człowiek szanował drugiego człowieka.
Gdzie jest szacunek – nie ma zabijania.

Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Channelingi i nauczania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island